Powrót

Xbox Game Pass: granie w abonamencie wreszcie ma sens?

Posiadacze konsol PlayStation mają czego zazdrościć właścicielom Xboxów

Xbox Game Pass to abonament, który Microsoft reklamował jako “Netflix gier wideo”. Do tej pory usługa stanowiła świetną wartość w swojej cenie. I… niewiele więcej. Wygląda jednak na to, że usługa wreszcie zaczyna wypełniać swój potencjał. A najlepsze – jeszcze przed nami.

Do tej pory Game Pass był głównie świetnym pomysłem

29 złotych1 za ponad gier? Ale jak to?! To brzmi za dobrze, żeby było prawdziwe. Fakt, wiele z nich nie urywało wiadomej części ciała i połowę biblioteki wypełniały starsze tytuły oraz pozycje z poprzedniej generacji. Mimo wszystko dało się z oferty wyłowić szereg perełek, które w stopniu bardziej niż zadowalającym uzasadniały cenę usługi.

W 2007 roku, gdy Netflix zaczynał jako abonamentowy serwis VOD, to również jego oferta nie była imponująca. Składała się wyłącznie ze starszych pozycji na licencji…

Microsoft nie czekał jednak sześciu lat (tyle minęło odkąd Netflix wydał swój pierwszy serial, “House of Cards”) na dalszy rozwój. Już pół roku po starcie Xbox Game Pass ogłosił, że wszystkie wydawane przez niego gry będą pojawiać się w abonamencie już na premierę! I nagle abonament ten nabrał znacznie większej wartości. Zdaje się również, że podwyższenie początkowej ceny z 29 do 40 złotych także nie spotkało się z większą dezaprobatą.

Mimo wszystko, rok 2018 był dla firmy nieco pechowy jeśli chodzi o własne produkcje. Game Pass cieszył się świetnym przyjęciem, ale tytuły wychodzące na wyłączność na Xbox One / Windows 10 – niekoniecznie. Sea of Thieves i State of Decay 2 zdobyły na Metacritic średnią ocen 69%. Ich odbiór w branży był na tyle niespektakularny, że ludzie zaczęli myśleć, że będzie to jakość, do jakiej w Game Passie przywykniemy. Wtedy jesienią tego samego roku wyszła jedna z najlepiej ocenianych gier (wyścigowych i nie tylko) tej generacji, czyli Forza Horizon 4 i wszyscy mogliśmy na parę chwil zapomnieć o tym, jak mocno Microsoft niedomagał w kwestii tytułów na wyłączność.

W międzyczasie, w 2018 i 2019 Microsoft zakupił aż siedem i założył jedno dodatkowe studio deweloperskie. To może imponować, ale w świecie gier, gdzie nad jednym tytułem pracuje się nawet do 4-5 lat, niekoniecznie zaowocuje to od razu.

Mimo wszystko, od końca grudnia 2018 szczególnie dało się odczuć bogactwo dobrobytu w Game Passie. Wiele świetnie przyjętych tytułów innych producentów zaczęło debiutować w tej usłudze, np. Ashen, Outer Wilds czy Mutant Year Zerowszystkie z ocenami powyżej 80% na Metacritic. Co raz częściej też Microsoft wprowadzał nowe przeboje najwyższego kalibru – nawet pół roku po swojej premierze. Devil May Cry 5 zadebiutowało w marcu tego roku, a już w sierpniu zagościło w Game Passie, a jest to jedna z kandydatek do gry roku. Tego pokroju tytuły ukazują się w Game Passie coraz częściej i gęściej. Dzięki temu wreszcie można traktować ten serwis jako świetną alternatywę do sprawdzania nowości niedługo po ich premierach, aniżeli ciekawostkę do nadrabiania wiekowych zaległości.

Wydaje się, że tak jak Netflix w obawie przed wyłaniającą się nową konkurencją, tak Xbox chce znacznie wzbogacić swoją ofertę, tak aby po złapaniu bakcyla, trudno było nam jej odmówić. Co prawda na konsoli nadal nie istnieje odpowiednik Game Passa na taką skalę, ale w przyszłej generacji powinna to być norma. Dlatego też Microsoft, który spalił sobie start z Xbox One pragnie przyciągnąć do siebie jak największą liczbę klientów, którzy przy Game Passie pozostaną i przerzucą się na nowego Xboksa w następnej generacji. Jak inaczej wytłumaczyć oferty, dzięki którym  za dosłownie kilka złotych możemy przedłużyć abonament o kilka lat do przodu?


początkowa cena usługi w Polsce

Teraz Game Pass ma szansę postawić kropkę nad “i”

Gears 5

Do tej pory Xbox Game Pass kusił świetnym ilościowo wyborem gier w absurdalnie niskiej cenie. Brakowało mu jednak wysokiej klasy własnych produkcji Microsoftu, którymi mógłby bardziej wypromować swoją markę. I aż do niedawna Microsoft nie miał takiego “killera” na konsolach Xbox. Wtedy jednak przyszło Gears 5 – całe na zielono – i nagle Microsoft pokazał, że potrafi dostarczyć światowej klasy exclusive’a (85% na Metacritic). To za późno, by odwrócić bieg tej generacji, która nie może się skończyć niczym innym, jak dominacją PS4. Jednakże premiera Gears 5 przyszła w samą porę, by utwierdzić, że Xbox Game Pass w niedługim czasie powinien dostarczać tego kalibru gier całkiem regularnie. I miejmy nadzieję, że tak się stanie, bo dzięki temu konkurencja również zostanie pchnięta do zapewnienia jak najlepszej oferty.

Samsung QLED 4K Ultra HD + Xbox One X

Tworzenie wysokobudżetowych gier wideo to bardzo czasochłonny proces, a część tytułów od przejętych przez Microsoft studiów ukaże się jeszcze jako gry multiplatformowe. Mimo wszystko jedna z najbardziej wyczekiwanych pozycji tego roku, The Outer Worlds od mistrzów gatunku RPG, zadebiutuje na premierę także w Game Passie. Jeśli zyska spodziewane uznanie, to przyszłe odsłony tej serii będą dostępne wyłącznie w ekosystemie Xbox. Microsoft zresztą nie dba o to, czy będzie to PC, konsola, czy urządzenie mobilne strumieniujące grę. Pieniądze tak czy inaczej trafią do ich kieszeni i firma we właściwy sposób rozpoznała trendy, jakie mają pojawić się niedługo na rynku gier wideo. Istnienie Game Passu pomaga również twórcom gier, które zagubiły się w gąszczu premier i daje szanse na to, aby zyskały “drugie życie”. Dla nas, jako konsumentów, jest to także szansa na to, aby wypróbować tytuły, które nie były na naszym celowniku jako priorytet, a po wypróbowaniu okazały się świetnymi pozycjami.


ZOBACZ TAKŻE: Nasza recenzja Gears 5 (Xbox One i PC – 4K HDR)


Przyszłość wygląda bardzo obiecująco

Wydaje się, że teraz zarówno Xbox Game Pass, jak i przyszłość marki Xbox rysuje się w dużo bardziej świetlanych barwach. Wszystkie stare produkcje, będące ofiarami dawnego zarządu Microsoftu, już ujrzały światło dzienne. Nie powinniśmy już obawiać się, że otrzymamy drugie ReCore, Crackdown 3 czy State of Decay 2. Firma również wyklarowała już swój kierunek, w jakim będzie podążać i nie zmienia chaotycznie swoich decyzji. Wcześniej istniało wiele obaw odnośnie tego, czy wprowadzanie własnych gier do Game Passa nie jest zarazem rekompensatą ich marnej jakości. Gears 5 temu dobitnie przeczy.

Nie znaczy to oczywiście, że każda nadchodząca gra Microsoftu będzie takim hitem, jak ostatnie Gearsy. Mimo wszystko ogólne zyski z subskrypcji będą mogły pomagać finansować dalsze projekty niezależnie od tego, czy “wypalą”.

Na pewno część tytułów będzie stworzona przy mniejszym budżecie, tak aby wypełnić całoroczny cykl wydawniczy i zapewnić różnorodność. Jednak gracze to wymagające bestie i mogą nie zaakceptować produkcyjnego taśmociągu. Microsoft jest firmą na tyle bogatą w doświadczenia, że powinna to zrozumieć.

Ogólnie jednak sam model biznesowy Xbox Game Passa stał się tak przekonujący, że nawet najwięksi jego sceptycy zaczęli traktować go na poważnie. 

Tym bardziej, że usługa została również poszerzona o PC, a w najbliższym czasie trafi także i na urządzenia mobilne czy też Smart TV w formie serwisu streamingowego xCloud. Xbox Game Pass wraz z xCloud jest asem w rękawie Microsoftu i najlepszą kartą przetargową. Inne firmy, w tym Sony czy Nintendo mogą i niewątpliwie dołączą z własnymi usługami tego typu, ale to Microsoft stoi na czele rewolucji. Zanim wystartuje konkurencja, Xbox może już ją zostawić daleko z tyłu. Wykorzystanie potencjału, jaki tkwi w tego typu serwisach może być dla giganta z Redmond przepustką do tego, aby w następnej generacji zacząć się znowu liczyć. Wkrótce też zaczną procentować wykupione przez Microsoft studia, w tym Obsidian i Ninja Theory, a także odświeżone własne marki, w tym Age of Empires i Microsoft Flight Simulator. Wszystko, czego my gracze natomiast potrzebujemy, to masy dobrych exclusive’ów, nie tylko spod znaku: Halo, Forza i Gears.

(5090)