Polska fabryka horrorów znów sporo popracowała, dostarczając jeden z ciekawszych produktów w tegorocznym kalendarzu. The Medium przez wiele miesięcy rozpalało wyobraźnię fanów gatunku, obiecując niepowtarzalny, mroczny klimat i wciągającą opowieść, a polskim graczom na dodatek osadzenie w realiach Krakowa końcówki lat 90. Za mną około 10 godzin z tym tytułem na konsoli Xbox Series X i telewizorze Philips OLED – wiem już wszystko, a miłośnikom grozy mogę od razu powiedzieć krótko: warto.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Polski hit – The Medium z obsługą ray tracingu oraz techniki NVIDIA DLSS. Gra będzie dostępna w usłudze GeForce NOW!
The Medium – recenzja polskiego horroru na Xbox Series X
Na wstępie nie mogę nie wspomnieć, że pochodzę z Krakowa, co oczywiście mocno wpłynęło na mój odbiór The Medium. I dlatego nim przejdę do kilku zachwytów i kilku narzekań na najnowsze dzieło Bloober Team, zacznę od jednego wielkiego zarzutu. Za co? Za brak… Krakowa. Tak, była stolica Polski jest tu niestety niemal wyłącznie tłem dla wydarzeń, choć przecież cała historia zaczyna się w jednej z kamienic ulokowanych tuż przy Placu Jana Matejki (swoją drogą dokładnie tej samej, którą napotykamy w Observer, które wyszło spod rąk tych samych krakowskich twórców).
Tak samo wielki był mój zachwyt na widok pięknie oddanej kamienicy i przestrzeni wokół niej, jak i rozczarowanie, gdy ukończyłem The Medium. Zaczęło się od potężnej dawki nostalgii, a zakończyło sporą dozą niedosytu. Potencjał był tak wielki! Na głównym materiale promującym produkcję zobaczyliśmy przecież krakowski Rynek, Bazylikę Mariacką, Sukiennice… Skończyło się na wspomnianej kamienicy i na przeszczepieniu jeden do jednego zlokalizowanego w pobliżu Błoń Hotelu Cracovia, który w grze wyemigrował daleko poza miasto i został przechrzczony na Ośrodek Wypoczynkowy Niwa. To niestety trochę za mało.
Chciałem zrzucić z siebie ten żal już na początku, ponieważ w gruncie rzeczy nie powinien on rzutować na ocenę The Medium. Może z resztą twórcy pokuszą się jeszcze o opowiedzenie historii kobiety, którą zobaczyliśmy w materiale ujawniającym grę? Teraz więc przejdę już do właściwego omówienia tytułu, który ma w tym roku ogromną szansę bardzo namieszać w branży.
Klimat The Medium hipnotyzuje i przeraża do szpiku kości
W The Medium od początku da się wyczuć ten charakterystyczny, niepokojący i przeszywający zimnem klimat. Zaczynamy we wspomnianej wyżej kamienicy w centrum Krakowa, w mieszkaniu utrzymanym w typowej dla ery PRL-u stylistyce. Polskich akcentów jest tu oczywiście całe mnóstwo, a z wieloma przedmiotami w mieszkaniu da się wejść w interakcję, co z resztą bardzo ładnie buduje nam kontekst wydarzeń. Historię osadzono pod sam koniec lat 90., choć wszystko wokół mówi nam, że jednak sporo wcześniej. Niepasującym do tej układanki elementem jest tu Marianna – nasza ubrana nieco nowocześniej niż wskazuje na to wystrój wnętrz główna bohaterka, która swoją narracją prowadzi nas przez pierwsze etapy opowieści. Szybko okazuje się, że dziewczyna posiada niezwykłe moce, pozwalające jej na bezpośrednią komunikację ze światem duchów. W zasadzie funkcjonuje ona w dwóch rzeczywistościach na raz, spajając je dokładnie tak, jak tytułowe medium.
Te dwa światy świetnie się z resztą w The Medium przeplatają, o czym na pewno przekonacie się sami w dalszej części zabawy. Bardzo spodobał mi się sposób, w jaki twórcy stopniowo uchylali przede mną kolejne elementy układanki, najpierw łagodnie wprowadzając w świat przedstawiony, a potem już rzucając w wir wydarzeń. Początkowe etapy gry nie zdradzają jeszcze stopnia skomplikowania fabuły i tematyki gry – dopiero w pewnym momencie, mając już “za pasem” sporo czasu spędzonego na eksploracji i kilka momentów, w których żołądek podszedł mi do gardła, zorientowałem się z jak mocną historią się zetknąłem.
The Medium to horror psychologiczny, zaglądający głęboko w genezę ludzkich tragedii i traumatycznych przeżyć. Ludzie z Bloober Team są z resztą w tej tematyce specjalistami. Kiedy więc wiedzeni tajemniczym wezwaniem wyruszamy w kierunku Ośrodka Wypoczynkowego Niwa, tak naprawdę zapuszczamy się w przerażającą rzeczywistość ukrytych tam – po drugiej, upiornej stronie – wspomnień. Wraz z Marianną zaglądamy w przeszłość, odkrywając powoli przytłaczającą historię, o której ona dawno temu zapomniała. Ale dosyć o fabule – ją będziecie musieli poznać sami. Dodam tylko, że to jedna z najbardziej mrocznych, zaskakujących i misternie skonstruowanych historii, z jakimi miałem do czynienia. A zaczyna się na pozór niewinnie – od spotkania na parterze hotelu z martwą dziewczynką zwaną Smutką…
Wrócę jeszcze na moment do kwestii dualizmu świata w The Medium i elementów rasowego horroru zaszczepionych w grze. Zapuszczając się w wilgotne, zdewastowane wnętrza dawno opuszczonej Niwy, szybko przekonałem się o czyhających po “drugiej stronie” niebezpieczeństwach. Do świata duchów, inspirowanego bardzo mocno twórczością Zdzisława Beksińskiego, Marianna zapuszcza się mimo swej woli regularnie, poznając drzemiące tam upiory. Poznajemy je i my, z zapartym tchem zapuszczając się coraz głębiej. Pamiętam przerażenie, które poczułem, kiedy uświadomiłem sobie, że zło potrafi też przedostać się na drugą stronę… Siłą rzeczy musimy tam jednak zaglądać – bez tego wydarzenia nie mogą się toczyć swoimi torami.
Upiorny klimat potęguje też samotność, jakiej jesteśmy poddani – ten świat (i tamten też) przemierzamy jako Marianna w głównej mierze sami jak palec. Nawet kiedy kierujemy drugą z postaci, które przygotowali dla nas twórcy, jesteśmy zdani sami na siebie. W obliczu tak ciężkiego klimatu i przytłaczających, mrocznych wnętrz Niwy oraz jej leśnych okolic, niejednokrotnie musiałem robić sobie przerwę na ochłonięcie i złapanie oddechu.
W kojeniu nerwów nie pomagała ani trochę fantastyczna, wywołująca ciarki na plecach oprawa dźwiękowa gry, za którą odpowiadają tu na równie polski kompozytor Arkadiusz Reikowski z ekipą Bloober Team oraz Akira Yamaoka, światowej sławy kompozytor współpracujący w przeszłości z Konami i mogący się pochwalić budowaniem klimatu m.in. w serii Silent Hill. Muszę przyznać, że przy The Medium wykonali wspólnie kawał świetnej roboty, a Silent Hill wspomniałem nie bez przypadku. Granie na słuchawkach wywołało u mnie poczucie pełnej immersji – dosłownie utonąłem w świecie gry, a moje ciało reagowało na każdy, nawet najsubtelniejszy dźwięk. Jest ich w tej grze sporo: kapiące krople wody, skrzypiące podłogi, upiorne pomruki potworów, szum chłodnego wiatru i cała paleta innych mrożących krew w żyłach dźwięków. No i te klimatyczne utwory! Tajemniczo i nostalgicznie jest już na samym początku, kiedy pojawia się przystrojone w czarno-białe zdjęcia Krakowa intro. Sami musicie się przekonać, jak to, co słyszycie, świetnie zgrywa się z tym, co widzicie na ekranie.
Gameplay, czyli sprawdzone schematy, ale też urozmaicające pomysły
Na pierwszy rzut oka wydaje się, że The Medium to typowy “symulator chodzenia”, co po głębszym zapoznaniu z rozgrywką okazuje się nieprawdą. Gra wiele razy wymaga od nas szybkiej reakcji i główkowania. Nie spodziewajcie się oczywiście rozbudowanego systemu walki, bo zupełnie nie o to tu chodzi, by prowadzić epickie pojedynki jeden na jeden z potworami. Elementy strategii da się tu jednak zauważyć, a niejednokrotnie byłem też zmuszony do podnoszącej ciśnienie ucieczki czy umiejętnego unikania ciosów zadawanych przez bliżej niezidentyfikowane, obleśne macki kryjące się w świecie duchów.
Całkiem przyjemny, choć bardzo prosty, jest system mocy, którą dysponuje Marianna jako medium. Autorzy zadbali o zredukowanie interfejsu do koniecznego minimum, dzięki czemu ostajemy się tylko my i świat przedstawiony. Energię, którą nasza bohaterka pozyskuje ze wspomnień rozsianych po Niwie, możemy przekuć w aktywowaną osłonę lub energię elektryczną, którą zasilimy np. windę czy generator. W celu jej pozyskania musimy umiejętnie przemieszczać się pomiędzy światami, co czynimy z kolei za pomocą spotykanych od czasu do czasu luster. Możemy też czasowo wyprawić się zupełnie na drugi świat, co Marianna przedstawia nam jako doświadczenie “opuszczenia ciała”. Otwiera to przed nami ścieżki niedostępne dla śmiertelnika (np. zniszczoną ścianę, przez którą możemy przejść w świecie duchów, a która stoi bez szwanku w naszej rzeczywistości), jednak w takim stanie Marianna może pozostawać tylko przez kilkadziesiąt sekund. Kiedy obcujemy ze światem duchów, ekran dzieli się na pół, dzięki czemu poruszamy się w obu rzeczywistościach na raz. Momentami potrafi to przytłoczyć, ale na ogół to całkiem intuicyjny zabieg.
Pozytywnie zaskoczyła mnie liczba łamigłówek i zagadek, które musiałem rozwiązać, by popchnąć bieg wydarzeń. Od tych prostszych, jak zadanie prawidłowego wywołania zdjęć wedle “starej szkoły”, przez te o średniej trudności, jak zasilenie generatora wymagające koordynacji działań po obu stronach rzeczywistości, po te nieco bardziej hardkorowe, jak operowanie systemem wielkich zbiorników retencyjnych w podziemnym schronie (tak, napotkacie na swojej drodze schron). Nie wszystko będzie dla Was od razu jasne, do niektórych wniosków trzeba będzie dojść logicznie rozumując – i bardzo dobrze!
Graficznie The Medium momentami zachwyca, ale idealnie (i równo) nie jest
Oprawa wizualna w nowej grze krakowskiego studia stoi generalnie na bardzo wysokim poziomie. Generalnie, ponieważ brakuje tu nieco konsekwencji. Wnętrza mieszkania, które poznajemy na początku, naprawdę zachwycają poziomem detali i tekstur, ale odniosłem wrażenie, że im dalej, tym gorzej. Gra błyszczy w ciemnych scenach, których jest z resztą multum, ale chyba jednak trochę niedomaga w tych przedstawiających świat duchów. Tam jest znacznie jaśniej i znacznie więcej widać – na wierzch wychodzą więc takie kwiatki, jak bardzo słabo wyglądające włosy Marianny, których kolor w jej drugim wcieleniu jest (a raczej powinien być) śnieżnobiały. Twarze, mimika, jakość poszczególnych tekstur – to wszystko wypada nieco słabiej w bezpośrednim zestawieniu obu światów – możemy je sobie z resztą porównywać na bieżąco dzięki split screenowi.
Mroczne środowisko z akcentami w postaci księżycowej poświaty, migających kolorowych świateł czy przydrożnej latarni to oczywiście woda na młyn dobrego telewizora. Szczególnie takiego, na jakim ogrywałem ten tytuł ja, czyli Philips OLED z systemem inteligentnych diod Ambilight. Na zdjęciu tytułowym sami możecie zobaczyć, jak świetnie się to prezentuje, a poniżej zamieszczam zdjęcie telewizora w towarzystwie konsol Xbox Series X, która posłużyła jako główny silnik napędzający The Medium:
Zdecydowanie na plus muszę zaliczyć statyczne kamery (coś na wzór klasycznych Residentów). Widok nie uwalnia nam się nawet na sekundę, co jest dziś bardzo rzadko spotykane w grach, ale moim zdaniem w tego typu produkcji to fantastyczna sprawa. Kolejne lokacje poznajemy widząc je dokładnie tak, jak chcieli tego twórcy i zwracając uwagę na dokładnie te elementy, na które powinniśmy zwrócić uwagę. Podbudowuje to dodatkowo klimat i sprawia, że swobodniej operujemy bohaterem w grze skupiając się na historii.
Duży plusik zapisuję po stronie Bloober Team za rozbudowane ustawienia napisów, które wyświetlają się podczas gry. Możemy regulować nie tylko ich wielkość, ale też tło, grubość, kolor czy nawet wyszczególnienie rozmówcy. Każdy znajdzie schemat najbardziej wygodny dla siebie:
Pora na kwestie zdecydowanie na minus. Po pierwsze – drastycznie ubogie ustawienia obrazu. Gra działa w rozdzielczości 4K w 30 klatkach na sekundę. Jedynym, co możemy dostosować w kwestii grafiki, jest… gamma. Gra jest bardzo, bardzo mroczna, dlatego twórcy dali graczowi opcję regulacji jasności. W wersji na Xbox Series X nie napotkałem jednak żadnych innych ustawień, o regulacji HDR-u nie ma mowy. A szkoda, wielka szkoda. Dysponując telewizorem OLED i całkowicie wyciemnionym pomieszczeniem na pewno sobie poradzicie, bo ja grałem na najniższym ustawieniu gamma i nie napotkałem większych problemów z widocznością, ale co z matrycami LCD i nieco słabszymi telewizorami czy monitorami? Obawiam się, że wielu graczy nie wykorzysta pełnego potencjału graficznego gry, musząc sztucznie podbijać sobie jasność obrazu, by cokolwiek dostrzec.
O fajerwerkach technologicznych na konsolach, nawet tych najnowszych, też jednak nie ma tu mowy – kwestię ich braku twórcy tłumaczyli koniecznością renderowania dwóch środowisk jednocześnie – w końcu często poruszamy się w obu rzeczywistościach na raz. Jeżeli chcecie się pobawić zaawansowanymi ustawieniami graficznymi, będziecie musieli grać na mocarnym “pececie” z najnowszą kartą graficzną od NVIDIA. Na Xbox Series X gra działa w 4K w 30 klatkach na sekundę i nie jest idealnie stabilna – przy przejściu z rozgrywki w przerywnik filmowy (i na odwrót) gra wielokrotnie trochę mi się przycięła. Nie ma tu więc tylko problemu z chwilowym spadkiem klatek – pojawiają się po prostu lagi, raczej niedopuszczalnie na tak mocnym sprzęcie i w tak dużej produkcji.
Polacy mają chyba jakiś problem z Polską, czyli drażniąca kwestia języka
Osobny akapit poświęcę kwestiom językowym w grze, bo kilka razy mocno mnie “podgrzały”. The Medium to polska gra. Osadzona w polskim mieście. Mimo to – uwaga – nie posiada polskiej wersji językowej. Napisy to wszystko, na co możemy liczyć. Bohaterowie opowieści mają obco brzmiące imiona (które oczywiście bazują na polskich odpowiednikach). Twórcy pokusili się jedynie o wykorzystanie w pewnym stopniu twarzy i mimiki dwójki głównych bohaterów – w Mariannę wcieliła się Weronika Rosati, a w drugą ważną postać, której imienia tu nie zdradzę, Marcin Dorociński. Aż trudno uwierzyć, że tak ambitny i poważny tytuł, tworzony dosłownie pod Wawelem, nie doczekał się pełnego polskiego dubbingu.
W zestawieniu z tym dużym mankamentem jeszcze bardziej drażni kwestia napisów na napotykanych w grze plakatach, treści listów, czy nazw własnych niektórych lokacji. Trafiłem na sporo absurdów, jak na przykład reklamujący rodzinne wakacje poster “Polskiego Biura Wycieczkowego”, z wymalowanym poniżej hasłem w języku angielskim. Napis na recepcji hotelu Niwa głosi “Klucze”, ale poniżej również “Keys”. Wszystkie listy porozrzucane po świecie są napisane w języku angielskim. Gdzie tu konsekwencja? Za granicą może nikogo to nie uderzy, ale ja wielokrotnie czułem się zdezorientowany. Twórcy wpadli niewątpliwie w pułapkę, bo przecież gra ma głównie odnieść sukces za granicą, ale czy w takim razie nie można było jednak pokusić się o pełne spolszczenie świata i włączenie opcji wyświetlenia podpisów w innych językach? Zrobiono tymczasem na odwrót.
Podsumowanie
The Medium to gra obowiązkowa dla fanów gatunku i Silent Hill, a także dla każdego, kto zetknął się wcześniej z produkcjami Bloober Team takimi jak Layers of Fear czy Blair Witch. W nowej produkcji wykorzystano kilka świeżych pomysłów, ale klimat i vibe pozostaje ten sam – można już wyczuć, że to gra właśnie tego studia. Wyczują to też z pewnością krytycy za granicami naszego kraju, którzy powinni docenić nie tylko fantastyczną w mojej opinii opowieść, ale też charakterystyczny stempel jakości krakowskiego dewelopera.
Jest tu kilka mankamentów, nad którymi nie mogłem przejść obojętnie, stąd nie przyznam The Medium oceny wyższej niż ta widoczna poniżej. Najważniejszemu zadaniu Bloober Team jednak podołał: stworzył autentyczną, mroczną, wciągającą i zawikłaną historię naznaczoną ludzkimi tragediami i upiorami czającymi się głęboko w odmętach ludzkiej psychiki. Jeśli misją twórców, jak sami zapewniają, jest zostawienie gracza z wewnętrznym niepokojem i serią trudnych pytań egzystencjalnych, to na mnie jako obiekcie takich zabiegów udało się taki efekt wywołać z nawiązką.
Na koniec jeszcze słówko o zakończeniu – nie satysfakcjonuje w pełni, nie wyjaśnia wszystkiego, zostawia wiele niedopowiedzeń i zdecydowanie szeroko otwiera wrota do kontynuacji tej historii. Następuje też chyba trochę za szybko, bo tempo tak naprawdę nawet nie zdąży ani trochę zwolnić, aż tu nagle opowieść się urywa. Nie zobaczyłem ponadto na finiszu żadnych znajomych, krakowskich krajobrazów, na które mimo wszystko czekałem z utęsknieniem przez całą przygodę w Niwie. Szanowne Bloober Team: otrzymujecie za The Medium solidne, zasłużone 7,5. Czekam na więcej.
Ocena gry: 7,5/10
Plusy:
- świetnie opowiedziana historia – zawiła, bogata i mroczna
- niepowtarzalny, posępny krakowski klimat
- fantastyczna, wywołująca ciarki oprawa dźwiękowa
- potęgująca ciężką atmosferę samotność głównej bohaterki
- pomysłowo wykorzystany system dwóch światów
- zagadki i łamigłówki wymagające główkowania
- wysoka jakość tekstur, bardzo dobry poziom grafiki w ciemnych scenach
- zastosowanie statycznego widoku
- rozbudowane ustawienia napisów
Minusy:
- Kraków był w zasadzie tylko chwytem marketingowym
- mierny poziom graficzny w bardzo jasnych scenach i “świecie duchów”
- skandalicznie ubogie ustawienia obrazu
- incydentalne gwałtowne przycięcia obrazu pomiędzy rozgrywką a przerywnikami
- brak pełnoprawnej polskiej wersji językowej
- niekonsekwencja w języku treści napotykanych w świecie
- nie do końca satysfakcjonujące i nieco zbyt gwałtowne zakończenie
Kopię do recenzji na Xbox Series X dostarczył nam producent i wydawca gry w Polsce: Bloober Team
Premiera The Medium w wersjach na Xbox Series X/S oraz PC nastąpi 28 stycznia 2020 roku. Gra trafi od razu do katalogu usługi Xbox Game Pass.
Przeczytaj więcej recenzji gier na konsole:
- Demon’s Souls | RECENZJA PS5 | Tak się wskrzesza legendy – spektakularny remake kultowego RPG to prawdziwy graficzny next-gen!
- Assassin’s Creed: Valhalla | RECENZJA | Jak wypada graficznie w 4K60fps? Sprawdzamy mroczną opowieść o Wikingach na Xbox Series X!
- Dla tej gry warto kupić PS5! Spider-Man: Miles Morales | RECENZJA | Sprawdzamy grafikę, płynność i DualSense – oto nasze wnioski
- Kontroler DualSense od PS5 to rewolucja i podręcznik dla twórców gier! Testujemy pełnię jego możliwości w Astro’s Playroom
- Watch Dogs: Legion – czy trzecia część dorównuje poprzednim? Jak wygląda cyfrowa rewolucja na telewizorze OLED?
- Sprawdzamy tryb kariery FIFA 21 – w końcu jakieś konkretne zmiany! Ale czy to jest jeszcze tytuł dla pojedynczego gracza?
- RIDE 4 sprawi, że poczujesz prawdziwą moc motocykla nawet w 8K@60fps już dziś! | RECENZJA | Jak wygląda symulator, który trafi też na PS5 i XSX?
(1783)