Powrót

Resident Evil 3 Remake: 5 powodów, dlaczego warto wrócić do Raccoon City

Capcom ogłosił Resident Evil 3 Remake. Po świetnej nowej wersji dwójki postanowiłem przedstawić kilka powodów, dlaczego warto czekać na tę grę i przy okazji podkreślić wiele mocnych stron oryginału.

Resident Evil 3 Remake oficjalnie! Wiemy kiedy premiera | ZWIASTUN 4K

Resident Evil 3 Remake: dlaczego warto czekać? (wstęp)

Resident Evil 2 to wzorowy przykład tego, jak stworzyć nową wersję kultowego klasyku sprzed dwóch dekad. Capcom dostarczył jednej z najlepiej ocenianych gier w 2019 roku i szykuje na 2020 kolejny remake, tym razem biorąc na warsztat część trzecią, z tytułowym Nemesisem w roli arcy-złoczyńcy w ciele monstrum. Przedstawiam wam kilka powodów, dla których warto czekać na ten powrót do Raccoon City, nawiązując zarówno do remake’u dwójki, jak i oryginalnej trzeciej części serii gier z gatunku survival horror.

Resident Evil 3 Remake: dlaczego warto czekać? (powody 1-3)


1. Capcom jak nikt inny rozumie, jak powinien wyglądać remake

Już 17 lat temu przy okazji remake’u pierwszego Residenta Capcom pokazał w jak twórczy sposób można podejść do pierwowzoru, nie zabierając nic z jego magii, a jednocześnie całkowicie zmienić jego ton. Było mroczniej, poważniej i mniej jak film klasy B. A przy tym przybyło wiele ciekawych mechanik, jak np. konieczność dekapitowania bądź spalania zombiaków, aby nie przemieniły się one w znacznie bardziej złowieszczą, karmazynową odmianę. Przez długie lata, Resident Evil Remake pozostał moim ulubionym Residentem. Aż tu nagle w 2019 pojawiła się nowa wersja Resident Evil 2.

Remake Resident Evil 2 stał się z miejsca moją ulubioną grą roku i nie wykluczam, że na tym piedestale pozostanie. Oryginał był moim zdaniem tym dla serii Capcomu, czym “Obcy: decydujące starcie” dla sagi “Obcy”. 

Z kolei nowa wersja dwójki to przykład wzorcowy tego, jak powinno podchodzić się do remake’ów w ogóle. Jej twórcze założenia nie opierają się ani trochę na nostalgii. Bierze on jedynie kilka głównych motywów i lokacji z gry i tworzy bardzo kreatywny remix, zmieniając ton i wprowadzając bardzo wiele nowych elementów. Tych kilka znajomych odniesień służy za fundamenty, wokół których zbudowano całkowicie nową, autorską wizję horroru AD 2019. Nawiązującego do starej konwencji Residentów, ale dokonujący tego z najnowocześniejszą animacją i współczesnym systemem sterowania, a jednak, zaskakująco, wyważającym te dwa światy idealnie.

Do tej pory świetne rimejki były domeną gier z animowaną grafiką pokroju Crasha, Ratcheta i Clanka czy Spyro. Resident Evil 2 pokazał, że można dokonać czegoś podobnego w świecie gier fotorealistycznych, a jednocześnie w przeciwieństwie do Crasha i Spyro odszedł on od oryginału jeszcze dalej.

2. Po raz kolejny zrozumiemy, skąd bierze się przyjemność w grach

Co wyróżnia Resident Evil 2 Remake na tle wielu gier z tego roku i tej generacji to: świetne tempo, brak “zbieractwa” oraz przesadnie długiej ekspozycji we wstawkach, a co więcej w świetny sposób tytuł ten zachęca do wielokrotnego przechodzenia. Z tym ostatnim ja mam notoryczny problem od ponad dekady, gdyż rzadko która gra dawała mi poczucie, że naprawdę warto to robić i nie stracę na tym przyjemności. Resident Evil 2 Remake był właśnie tym tytułem, który objawił się niczym antidotum na sztucznie rozciągnięte w swojej długości gry, w których z końcem rozgrywki elementy sprawiające najpierw przyjemność z końcem stały się kompletną udręką.

Ponadto wynagradzanie gracza dodatkowymi trybami rozgrywki, m.in. The 4th Survivor z Hunkiem przypomina mi o epoce gier, która największą przyjemność graczom dawała dodatkową zawartością, a nie osiągnięciami, czy trofeami. I mówię to jako osoba, która do nostalgii ucieka się jako ostatnia.

3. Nemesis to fenomenalny antagonista

W remake’u dwójki życie regularnie uprzykrzał nam Mr. X, którego same złowieszcze, potężne kroki były wystarczające, aby włosy dęba stały. Był on kwintesencją zła, nieustępliwego, niecofającego się przed niczym. Zupełnie niczym ksenomorf albo Terminator. Ale Nemesis z RE3 to kompletnie inna liga i jego inkarnacja w remake’u trójki niezwykle mnie interesuje. W końcu to monstrum potrafi biegać i posługiwać się wyrzutnią rakiet. A na dodatek pojawiać się w najmniej oczekiwanych momentach i zachowywać się w zupełnie nieprzewidywalny sposób. Ciekawe, jaki asortyment sztuczek pokaże w nowej wersji gry. Spodziewam się, że jego obecność będzie nieustanną zmorą i być może sprawi, że RE3 Remake będzie tytułem jeszcze mocniej szarpiącym nerwy. Może nawet swoją intensywnością zbliży się do fenomenalnego Alien: Isolation, choć raczej dokona tego w nieco inny sposób. Właśnie przez to, że Nemesis kruszył w nas poczucie kontroli, czyniło z niego tak świetnego i pamiętnego… nemezisa? 😀

Resident Evil 3 Remake: dlaczego warto czekać? (powody 4-5 i podsumowanie)


4. Raccoon City z elementami otwartego świata może być strzałem w dziesiątkę

Niezwykle mnie ciekawi, w jaki sposób Capcom podejdzie do Raccoon City i czy uwypukli większą otwartość świata przedstawionego, ale z nowoczesnej perspektywy. Nie spodziewam się oczywiście gry z konstrukcją świata a’la Assassin’s Creed, bo generalnie horror polega na bardzo skrupulatnie dawkowanych doznaniach i na ogół mieszanie go z typowym open-worldem może osłabiać takie wrażenia. Potencjał na poszerzenie skali rozgrywki widzę jednak spory, zważywszy, że w oryginalnym Residencie 3 pojawiły się elementy craftingu (z tworzeniem różnych typów rozgrywki). Interesuje mnie też bardzo mocno, jak będzie wyglądała długość kampanii. Pierwotnie trójka była nieco dłuższa niż dwójka, ale zawierała w zasadzie jeden scenariusz (z wariacjami). Jestem niesamowicie ciekawy, w jaki sposób Capcom będzie nas chciał zachęcić do wielokrotnego przejścia gry.

Poza tym, nie wiem, jak wy, ale ja po prostu marzę o możliwości eksplorowania wielu zakamarków Raccoon City w grze z nowoczesnym silnikiem i bez ograniczeń technicznych sprzed dwóch dekad. Już przy okazji serii Batman Arkham marzył mi się Resident w takim ujęciu. Spora część akcji w oryginale toczyła się na zewnątrz, a nowe technologie powinny ułatwić uwiarygodnienie Raccoon City jako żywej (chociaż martwej) lokacji, która nie jest jedynie wytworem stworzonym na potrzeby gry.

5. Gra będzie zachęcać do wielokrotnego przejścia

Resident Evil 3: Nemesis wyróżniał się tzw. systemem Live Selection, czyli wyborów, jakie musieliśmy dokonywać, w pewnych (ale nie wszystkich możliwych) momentach, gdy Nemesis wyskakiwał w niespodziewany sposób. Był to bardzo przemyślany system, mający zasadniczo trzy rozwiązania sytuacji w każdym z tych momentów. Na podjecie decyzji mieliśmy bardzo ograniczony czas, a brak wyboru oznaczał narażenie Jill na poważne obrażenia. Zmieniały one zarazem przebieg rozgrywki, co idealnie możecie prześledzić na tym świetnym diagramie:

A najlepsze w tym wszystkim było to, że jeśli czuliśmy się na tyle śmiali, to pokonując go (zawsze jedynie tymczasowo) w niektórych momentach mogliśmy uzyskać jakiś unikatowy element wyposażenia.

Byłoby miło, gdyby ten element został zachowany, a nawet rozwinięty, chociaż nie możemy mieć tego gwarancji. Na tyle rzeczy, które świetnie wyszły remake’owi dwójki, Mr. X nie upuszczał żadnych przedmiotów po tymczasowym spacyfikowaniu, a robił to w oryginale. Mam jednak nadzieję, że przy Nemesisie, aspekt wyborów, a także okazjonalnych “nagród” zostanie zachowany.

Innym aspektem, z szansą na potencjalne przedłużenie żywotności gry mógłby być nowy tryb Mercenaries, który mam nadzieję, że trafi do remake’u. Był to pionierski typ rozgrywki, który później został udoskonalony w czwórce, a także wariacje na jego temat szybko stały się standardem w branży. Rozgrywka polegała na walce z czasem, który przedłużaliśmy zabijając umarlaki i inne pomioty Umbrella Corporation. Tutaj mam jednak podejrzenie, że ze względu na dołączenie osobnej gry sieciowej Resident Evil: Resistance do zestawu, istnieje ryzyko, że jednak nowego Mercenaries nie uświadczymy.

Warto także pamiętać o elemencie losowym w Resident Evil 3, jak umiejscowieniu niektórych przeciwników, przedmiotów, czy też losowym generowaniu kodów (np. do bramek, zamków itp.). Pamiętam, że ten ostatni element zaimponował mi wielce 20 lat temu, bo już nie wystarczyło nauczyć się na pamięć tych samych kultowych szyfrów (2236 w sejfie w komisariacie z RE2, anyone?).

Ponadto w RE3 było coś takiego, jak Epilogue Files, czyli takie dossier tłumaczące losy postaci z pozostałych części Resident Evil, a łącznie było ich osiem. Odblokowało się je po przejściu gry na Hardzie i przysiągłbym, że zdobycie każdego dodatkowego z nich wprowadzało lekką modyfikację niektórych scen w grze przy następnej próbie przejścia.

RESImując


Jestem pewien, że Resident Evil 3 Remake zachowa standardy jakości poprzedniego remake’u i pokaże nam po raz kolejny, że niekoniecznie powracanie do dawnego materiału w branży, która wielokrotnie przeżywa kreatywne zapaści, to akurat coś złego. Wręcz przeciwnie – spodziewam się, że dzięki temu nowej wersji Nemesisa, ponownie wyciągniemy z przeszłości ciekawe wnioski. Premiera gry już 3 kwietnia 2020 (PC, Xbox One, PS4).

Źródło: HDTVPolska

Więcej na temat Resident Evil:

(875)