Powrót

Czego dziś brakuje polskim kinom? Prawie wszystkiego. Wygodne fotele to za mało!

Powracające na ekrany kin klasyki pokazują, jak wiele zmian potrzebnych jest w polskich multipleksach. Cieszymy się z wygodniejszych foteli, ale to nie wszystko, co powinno być odnowione.

Polskie sale kinowe wymagają renowacji. Co z 4K, Dolby Vision i Atmos?

Coraz częściej mamy szanse oglądać na dużym ekranie filmy sprzed lat. Multikino organizuje specjalne pokazy w ramach akcji “Kultowe kino”, całonocnych maratonów oraz “Off-owych czwartków”, a pozostałe sieci też chętniej sięgają po starsze tytuły. Po części na pewno wynika to z potrzeby zapełnienia repertuarów ciekawymi tytułami, ponieważ efekty strajku w Hollywood będą jeszcze dotykać branżę filmową przez jakiś czas, ale to nie jedyny powód dla którego prowadzone są takie praktyki – widzowie ewidentnie doceniają możliwość zobaczenia ulubionych filmów ponownie w kinie albo obejrzenia ich po raz pierwszy zupełnie tak samo, jak te osoby, które oglądały je premierowo kilka lub wiele lat temu, czyli w kinie.

Czy polskie sale kinowe doczekają się odświeżenia?

Problem w tym, że duża część produkcji powracających na ekrany kin, doczekała się odnowionej wersji albo została w odpowiedniej jakości od razu udostępniona w ramach dystrybucji online i na nośnikach fizycznych. Wynika to z rozwoju technologicznego oraz popularyzacji dużych, nowoczesnych telewizorów, które bardzo szybko ukazują niedociągnięcia i wady słabo przygotowanych wersji filmów do oglądania w domu na 55-calowym lub większym ekranie. Panele OLED, rozdzielczość 4K oraz HDR i Dolby Vision, a także dźwięk Dolby Atmos, z którego można czerpać ogromną frajdę i przyjemność dysponując odpowiednim sprzętem audio.

To, w połączeniu z platformami VOD, które oferują mnóstwo treści w świetnej jakości, daje widzom możliwość na nowo odkryć niektóre produkcje i doceniać je także pod kątem jakościowym. Co prawda, niektóre z serwisów nie stoją na takim poziomie jak w USA, gdzie np. usługa Max może pochwalić się ponad 1 tysiącem tytułów w 4K, ale Netflix, Prime Video, Apple TV(+) i Disney+ oferują naprawdę szeroki wachlarz treści w ultrawysokiej rozdzielczości, a duża część z nich ma także HDR/Dolby Vision oraz super przestrzenny dźwięk. Gdy zestawimy to z warunkami, jakie oferują nam niektóre kina, to nawet najwięksi zwolennicy kinowych projekcji i doświadczeń kinowych mogą mieć problemy z argumentacją za wybraniem się na taki pokaz.

Serwisy streamingowe oferują dziś wyższą jakość obrazu niż kina w Polsce

Oczywiście większy ekran i potężniejsze nagłośnienie są solidnymi atutami, ale niestety nie zawsze idzie za nimi w parze odpowiednia jakość. Sporo sal oferuje wciąż projektory wyświetlające obraz 1080p, a dźwięk wspierany przez systemy audio to “klasyczne” 5.1. Po obejrzeniu niektórych z tytułów sprzed lat, które pokazywano teraz w kinach, odnieśliśmy wrażenie, że był to te wersje sprzed cyfrowej renowacji na potrzeby wydań 4K oraz do streamingu. Jeśli jednak były to najnowsze wersje, to najwyraźniej ograniczenia techniczne kina spowodowały, że degradacja jakości obrazu była na tyle duża, że ten seans nie różnił się od premierowych pokazów nawet sprzed ponad 20 lat. Bardzo niski kontrast, wąska paleta barw, nierównomiernie oświetlenie – to wszystko sprawia, że warunki mogą być porównywalne lub nawet identyczne.

Inwestycja w nowy sprzęt, szczególnie po tak trudnych okresach jak czas pandemii, to zapewne ostatnie o czym myślą kina studyjne czy multipleksy, ale prawda jest też taka, że zwykły Kowalski też zaczyna lub zaraz zacznie dostrzegać różnicę pomiędzy jakością pokazywanych filmów na dużym ekranie na tle seansu w domu. To może być kolejny czynnik, który odepchnie niektórych, a przecież kinom powinno zależeć na zwiększaniu, wręcz maksymalizacji liczby potencjalnych widzów, wśród których znajdą się ci, którzy za obejrzenie filmu w kinie zapłacą.

Szczególnie blado wypadają niektóre z sal na tle tego, co pojawia się w innych krajach. Polskie IMAX-y nie mogą pochwalić się najnowocześniejszym/najlepszym/najciekawszym sprzętem czy największymi ekranami – na wyjątkowy seans “Oppenheimera” z 70 mm taśmy trzeba było odwiedzać Pragę lub inne bardziej oddalone miasta. Żeby zobaczyć film w Dolby Cinema, gdzie warunki są pod względem technologicznym najnowocześniejsze, musimy udać się np. do Mathäser w Niemczech, a na całym świecie jest ich tylko około 300. Niedawno pojawiły się plotki, że taka lokalizacja mogłaby pojawić się nad Wisłą, tym bardziej, że Dolby rzekomo planuje rzucić rękawicę IMAX-owi w skali globalnej, by zacząć tworzyć dla tych kin prawdziwą alternatywę oferującą maksymalnie świetne wrażenia w trakcie seansów. Różnice w oglądaniu filmu są naprawdę spore, sale posiadają ponad 200 głośników wspierających Dolby Atmos, a ekran oferuje 4K z Dolby Vision. Przed filmem nie są wyświetlane reklamy, a tylko zwiastuny i to w możliwie najlepszej dostępnej jakości. Czy przebija to IMAX-a? Pod pewnymi względami tak, ale gigantyczny rozmiar ekranu też ma swoje zalety.

Sala IMAX w kinie w Pradze

Z wytęsknieniem czekamy na szansę ponownego seansu filmu w Dolby Cinema i może nawet budowy takiego kina na terenie Polski (z Niemiec już niedaleko;). Liczymy, że kina IMAX doczekają się choćby częściowej renowacji i unowocześnienie, a sale kinowe multipleksów będą nie tylko wyposażane w coraz wygodniejsze fotele, ale otrzymają także nowszy sprzęt używany do wyświetlania filmów. Wtedy nie tylko nowości będą mogły zachwycać jeszcze bardziej, ale i klasyki będą mogły błyszczeć pełnym blaskiem, zamiast bronić się tylko swoją ugruntowaną pozycją w kontekście kulturowym.


Przeczytaj więcej:

(277)