Skocz do zawartości
coyote333

Australian Pink Floyd Show - Live at Hammersmith Apollo 2011

Rekomendowane odpowiedzi

Może jest ktoś zainteresowany zakupem w/w bluray (i podziałem kosztów wysyłki na pół)

http://www.amazon.de/gp/product/B007HTPZ48/ref=ox_sc_act_title_1?ie=UTF8&m=A3JWKAKR8XB7XF

W czwartek składam na niemieckim amazonie zamówienie.

Koszt 16,53 Euro plus 3,7 Euro + koszt wysyłki już z Polski (około 6 zł). w sumie około 94 zł.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Gdybyś był tak uprzejmy i zakupił dla mnie te dwa tytuły :

- http://www.amazon.de/gp/product/B004VQC0I4/ref=sc_pgp__m_A2YN0PPGHXUBYH_7?ie=UTF8&m=A2YN0PPGHXUBYH&n=&s=&v=glance

- http://www.amazon.de/gp/product/B004Y2Q92I/ref=sc_pgp__m_A2YN0PPGHXUBYH_5?ie=UTF8&m=A2YN0PPGHXUBYH&n=&s=&v=glance

to z chęcią dołączę się do zamówienia.

Ew. korespondencję proszę już tylko na priva.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Świetne pozycje.

Pozdrawiam,

AndrzejS@

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

No szkoda że się nie odezwałeś .... :(

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

I jak wrażenia po obejrzeniu płyty ?

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Sam jestem ciekawy.

Poprzednie DVD TAPFS były "poprawne". Po porównaniu z "Pulse", czy solo na BD Gilmoura - australijscy koledzy wydawali mi się "płascy".

Nie znaczy że źle zagrali, nie nie, tylko "poprawnie" - ja bym to nazwał "rzemiosłem" a nie graniem z duszą.

I tego się właśnie boję...

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Coś słaby kontakt z założycielem wątku, choć bywa i czyta - jeśli tak miałby wyglądać układ z zakupami, to ... ehh :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Na gorąco :

Koncert - 2h30min56s , bez napisów, DTS HD MA stereo + wielokanałowe , BD-25 ! fps25 1080i

W dodatkach przegadany dokumencik (B&W z kolorowym kominkiem) i akcenty z Polski .

Obraz - no, z czernią jest tutaj kłopocik, ale to cecha większości koncertów - ogólne wrażenie znośne 7-8 pkt.

Dźwięk - realizacyjnie mocna 8 , jest czym pograć.

Materiał - dobre rzemiosło, ale do oryginału ma się trochę ... hmmm - brak tego pazura, finezji, choć chłopaki stają na rzęsach.

Ktoś, kto zna każdą nutkę z oryginału może czuć się lekko zawiedziony, bo mistrza nie jest łatwo skopiować - niuanse, smaczki,

wyrafinowane nutki , brzmienie nad którym popracowano jest bardzo OK, ale ... no właśnie, tak to jest jak ktoś jest przesiąknięty oryginałem. :)

Sam spektakl to także kopia aranżacji oryginału - po kilku drinkach można przymknąc oko. :) Repertuar dobrano znakomicie, same mocne rzeczy

jak na taki show przystało ... POLECAM każdemu - i stary fan i młody, szukający kawałka dobrej muzy znajdzie tutaj coś dla siebie.

...

A teraz odpalę Dark Side 24/96 z BD Immerssion Box - tak dla kontrastu i ku pokrzepieniu ! :)

Edytowane przez BoDeX

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Cóż, jest to tylko ersatz, oglądany z braku dostępu do oryginału. Jak dla mnie nie ma sensu raczyć się z płyty TAPFS, skoro są koncerty Foyd'ów na płytach. Co innego na żywo. Byłem na koncercie Australijczyków, bo nie spodziewam się abym mógł zobaczyć jeszcze kiedyś pierwowzór. I nie powiem, były wzruszenia i emocje. Ale to jest właśnie magia koncertu oglądanego na własne oczy.

Edytowane przez blue_voyager

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... jak pokręcisz trochę gałą, to masz pełen LIVE - uwierz ! :) Bezstratny DTS HD MA + fajna realizacja i może się w domu nieźle dziać. :)

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

Nie no co Ty... Nic mnie nie przekona, ze emocje koncertu na żywo można odtworzyć na ekranie czy w głośnikach. Choćby nie wiem jak dobry dźwięk i obraz był... ;)

Edit:

No dobra, niektóre tak, ale nie wszystkie ;)

Edytowane przez blue_voyager

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

.... he,he,he ... święte słowa.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Byłem w Bydgoszczy jak odgrywali Ścianę i płakałem jak bóbr. Emocje mnie rozwaliły. Pewnie tych też kupię, ale nie mogę się doczekać jak Waters 'the wall' na dvd lub bd wyda.

Sent from my HTC Desire using Tapatalk 2

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

... nie mogę się doczekać jak Waters 'the wall' na dvd lub bd wyda.

Hmmm .... do wyboru, do koloru - http://allegro.pl/listing.php/search?buy=0&category=100075&change_view=1&distance=1&listing_interval=7&listing_sel=2&location_radio=1&order=d&pay=0&selected_country=1&shippingTime=0&state=0&string=waters+the+wall&view=gtext

Chyba, że myślisz o czymś innym.

Jeśli jesteś zainteresowany Australian Pink Floyd Show, to jest jedna do wzięcia.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach
Napisano (edytowane)

TEGO Watersa już mam - na VHS (zrypane na max) i na DVD (białe, kartonowe - moja córka tylko przy "hey you" zasypia...)

Czekam na wersje koncertowe dvd lub bd z poprzedniej (i "zapoprzedniej") trasy Watersa, które wydaje mi się że zapowiedział.

Napisał gdzieś również że pamiętnego udziału Gilmoura nie będzie na dvd.

Gdzie jest jedna do wzięcia? Od ciebie? Ile?

Bo 90zł na allegro to trochę dużo...

Edytowane przez remmyhi

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Tak więc kupiłem i przesłuchałem. Na razie przesłuchałem raz dziś rano, ku uciesze sąsiadów. Starałem się by było głośno i dynamicznie. Poniżej są moje własne odczucia i oczywiście zastrzegam wszystkim prawo niezgadzania się z nimi.

Dodam, że dzień wcześniej oglądałem "Pulse" w DD5.1 na dvd bo nie mogłem się doczekać.

Kilka wstępnych uwag:

1. Obraz - dobry, dużo ciemnych ujęć - ziarnistość dość widoczna, ale pokazy laserów i ujęcia z "tylnych" kamer świetne. Kamery na scenie i po bokach często gubiły focus i widać było jak ostrzą - ewidentny błąd realizatora i montera.

2. Dźwięk - dobry, ale wydaje mi się że "center" był za cicho, przez co wokale były trochę schowane za ścianą dźwięku. Nie mam dobrego sprzętu, więc to może to, ale wydaje mi się że panowie i panie, którzy składali dźwięk trochę za dużo muzyki dali do centra i się zaczęło rozmywać. Surround jakto surround - jest. Mała uwaga - mam wrażenie że coś jest nie tak z dźwiękiem, bo na przykład w utworze "Breathe" oczekiwałem na początku potężnego rąbnięcia (po wstępie) a tymczasem sekcja instrumentalna weszła nieśmiało i po cichu... Ogólnie brak mi muzycznej przestrzeni i radości, jakiej czułem od członków prawdziwego PF (pulse). Brak również dynamiki w muzyce (What do you want from me brzmi jakoś tak płasko).

3. Wokale - moim największym problemem jest chyba nowy woklaista kolegów z wielkiej wyspy - nie pamiętam i chwilowo nie chce mi się sprawdzać, ale jeden z wokalistów jest nowy i coś nie tak z jego głosem (gościu z bródką i wąsami)

A teraz utwory:

-Shine On You Crazy Diamond - świetnie zagrane, wspaniały wstęp do koncertu.

-Welcome To The Machine - bardzo dobrze zagrane

-Coming Back To Life - świetny utwór, dobrze zagrany

-Arnold Layne - głos mi lekko przeszkadzał, ale utwór dobrze zagrany

-Sorrow - super utwór

-Learning To Fly - źle, źle, źle, elektroniczna perkusja z playbacku - okropieństwo, sztucznie, beznadziejnie - a to jeden z moich ulubionych utworów

-Dogs - fatalnie - sekcje psychodeliczne zagrane na "nowoczesnych" urządzeniach kompletnie nie pasowały do utworu sprzed dwudziestu-paru laty

-Speak To Me - średnio - interpretacja własna, dużo dziwnych instrumentów i nut, których nie było w oryginale

-Breathe - po super głośnym wstępie cicha muzyka i nieśmiałe rozpoczęcie. Potem już lepiej, ale brak przestrzeni mnie dobijał. Wstęp ("years, absolutely years...") wypowiedziany przez inną osobę niż na oryginalnej płycie Floydów, co mnie osobiście mocno wkurzyło

:)

-On The Run /

Time /

Breathe (Reprise) - nowy wokal to porażka. kompletnie nie pasuje do zespołu.

-The Great Gig In The Sky - brak naszej polskiej wokalistki bardzo mi przeszkodził. Pani, która się wydzierała i piała kompletnie się nie wczuła (choć próbowała). Płasko, słabo i brzydko. trzeba przyznać, że pani nie fałszowała, więc to było dobre

-What Do You Want From Me - nowy (kolejny!) młody wokalista, który zupełnie nie pasuje do zespołu, zaśpiewane z chrypką, która wg mnie popsuła utwór (brzmiało jak gary moore

:)) Muzycznie dużo lepiej, "przestrzeń" zaczęła się nieśmiało pokazywać, ale nadal zbyt "płasko"

-Careful With That Axe Eugene - osobiście nie lubię tego utworu, więc przełączyłem na następny

-Money - niezły saxofon - choć grał zupełnie inaczej niż w oryginale. Brzmiało to zadziwiająco dobrze. Solówki gitarowe grane raz "z przodu" raz "z tyłu" brzmiały dziwnie na tle całego koncertu (który był bardziej "z przodu" - a na przykład oryginały na "Pulse" potrafiły to elegancko zrównoważyć)

-The Happiest Days Of Our Lives - po raz pierwszy uruchomiły się reflektory stojące przed muzykami

:) - wokalista bardzo mocno udawał Watersa, ale wyszło mu słabo i na początku zafałszował,

-Another Brick In The Wall - Part 2 - przy wstępie ("we don't need no education") widać jak wiele wysiłku wokalista musiał włożyć, by to jakoś zabrzmiało. Zagrane poprawnie, ale jakoś tak płasko, bez polotu. A z tyłu nieśmiało stała wielka nadmuchiwana figurka nauczyciela

:P

-Wish You Were Here - pan z bródką i wąsami zaśpiewał to tragicznie. TRAGICZNIE. Wydzierał się i darł, a to przecież utwór zupełnie w innej tonacji. Natomiast wokalizy gitarowe wyszły całkiem nieźle. Mała dygresja - Gilmour chyba pozostanie mistrzem tego utworu. Tu ogólnie płasko

-One Of These Days - bardzo dobrze zagrane. Świetna przestrzeń muzyczna. Świetna gra świateł. Oprócz "shine on" i "comfortably numb" to chyba najjaśniejszy punkt programu. Super. I wielki nadmuchiwany kangur na końcu

:)

-Comfortably Numb - wokalista na początku trochę fałszował... refren ("there's no pain that you are..." ) trochę za miękko zaśpiewany, ale zadziwiająco dobrze. Świetna gra świateł, aż się chciało oglądać. Końcowa solówka piękna, wspaniała. brak słów (choć leciutko inna niż oryginał). Rockowe zakończenie, całkowicie inne od oryginału. Śmiem stwierdzić że lepsze!

-Run Like Hell - pojawiła się świnia! wejście do utworu (na "pulse" walnęło tak, że mi prawie szyby poleciały) zdecydowanie płaskie, ale cały utwór zagrany bardzo dobrze. Tradycyjnie pan z wąsami wydzierał się wniebogłosy, ale akurat tu nie przeszkadzało.

W jednym zdaniu - WARTO, ale to nie jest i nigdy nie będzie Pink Floyd.

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Ha! Też zrobiłem wczoraj Pulse na proju. Może kiedyś wyjdzie na BD, z jakimś wypasionym DTS MA 7.1...

Sent from my GT-I9100 using Tapatalk

Udostępnij tę odpowiedź


Odnośnik do odpowiedzi
Udostępnij na innych stronach

Dołącz do dyskusji

Możesz dodać zawartość już teraz a zarejestrować się później. Jeśli posiadasz już konto, zaloguj się aby dodać zawartość za jego pomocą.
Uwaga: Twój wpis zanim będzie widoczny, będzie wymagał zatwierdzenia moderatora.

Gość
Dodaj odpowiedź do tematu...

×   Wklejono zawartość z formatowaniem.   Usuń formatowanie

  Dozwolonych jest tylko 75 emoji.

×   Odnośnik został automatycznie osadzony.   Przywróć wyświetlanie jako odnośnik

×   Przywrócono poprzednią zawartość.   Wyczyść edytor

×   Nie możesz bezpośrednio wkleić obrazków. Dodaj lub załącz obrazki z adresu URL.


  • Ostatnio przeglądający   0 użytkowników

    Brak zarejestrowanych użytkowników przeglądających tę stronę.

×
×
  • Dodaj nową pozycję...