Powrót

Recenzja filmu “Civil War” od A24. Poczuj na sobie piekło wojny – to trzeba zobaczyć w IMAX!

Najnowszy film studia A24 przenosi nas w środek wojny w USA. Kraj ten nie jest jednak w konflikcie z innym państwem, lecz wybuchła wojna domowa. Czy “Civil War” to najlepszy film A24 do tej pory?

Recenzja filmu “Civil War” od studia A24. Po to stworzono IMAX

Alexa Garlanda możecie pamiętać dzięki takim filmom, jak “Ex Machina” czy “Anihilacja”. Pierwszy z nich do dziś cieszy się dobrymi opiniami, drugi cały czas dzieli widzów. Jak zostanie odebrany “Civil War”? Po pierwsze, powinniśmy się cieszyć, że nie decydowano się na tłumaczenie tego tytułu, a po drugie że nie ominął polskiego IMAX-a, bo wielokrotnie takie premiery w Polsce się nie odbywały.

Historia, którą porusza Garland w swoim filmie (samodzielnie napisał scenariusz i wyreżyserował), nie jest zupełnie nowa, ale w obecnych czasach wydaje się niesamowicie aktualna. Podzielone Stany Zjednoczone nie są niczym nowym, ale twórca przenosi te podziały na inny poziom. Powodem wewnętrznego konfliktu zbrojnego jest postać Nicka Offermana – prezydent USA, który nie opuszcza urzędu po dwóch kadencjach. Robi wszystko, by utrzymać się przy władzy, nawet jeśli będzie to oznaczało wywołanie wojny domowej i prowadzenie regularnych bitew na terenie kraju.

Sprzeciwiają mu się liczne stany, w tym “Sojusz Florydy” oraz “Zachodnie Siły”, w skład których wchodzą Teksas i Kalifornia. Biorąc pod uwagę odmienność tych dwóch ostatnich, wybór Garlanda był dość oczywisty – pokazuje, że w tak niecodziennej sytuacji nawet skrajnie różne części Stanów Zjednoczonych połączą siły, by przeciwstawić się prezydentowi tyranowi. Ten nie obawia się korzystać z usług armii USA, nawet krzywdząc cywili.

Z bliska temu wszystkiemu przyglądają się bohaterowie filmu: Lee, Joel, Sammy i Jessie. Cała czwórka wyrusza także w drogę przez Stany Zjednoczone, co pozwala nam zobaczyć, w jaki sposób różne regiony reagują na to, co się dzieje w USA. To znakomity przekrój poglądów, wierzeń i reakcji na terror, który opanował cały kraj. Odnieśliśmy wrażenie, że reżyser dał mnóstwo swobody aktorom w wielu scenach, by mogli autentycznie zareagować na to, czego są świadkami, dzięki czemu talenty Kirsten Dunst i Wagnera Moura błyszczą na ekranie.

Najtrudniejszą rolę prawdopodobnie do odegrania miała młoda Cailee Spaeny, która wciela się z młodą panią fotograf, która aspiruje do roli reporterki wojennej, chyba nie do końca wiedząc w co się pakuje. Do zespołu należy także postać Stephena Hendersona, który gra starego wygę, jeśli chodzi o takie realia. Wspólnie jednak tworzą prawdziwy tandem, dzięki któremu mamy szansę prawie namacalnie przekonać się, do czego zdolni są ludzie w tak barbarzyńskich czasach.

A24 nie słynie z wydumanych budżetów, ale już po zwiastunie można było się domyślać, że “Civil War” kosztował niemało. Wiemy, że budżet sięgnął nawet 50 mln dolarów, ale w trakcie seansu szybko rozumiemy dlaczego.  Ukazanie skali konfliktu i zniszczeń wymagało nie tylko użycia sporej ilości (całkiem dobrych) efektów komputerowych, ale także przygotowania prawdziwej scenografii. Są momenty, gdy nie wszystkie pojazdy zachowują się i wyglądają wiarygodnie, więc szkoda, że nie udało się tego dopracować, ale poza kilkoma niedociągnięciami, “Civil War” trafia w dziesiątkę pod względem wizualnym i koncepcyjnym.

Po ostatniej scenie “Civil War” będziecie chcieli zostać w fotelu, by przekonać się, co udało się uchwycić Jessie na ostatnim zdjęciu, ale nie będzie to jedynym powodem. Film Garlanda szybko wciąga nas w niebezpiecznie bliski prawdziwy świat, gdzie każda noc może być naszą ostatnią. Nie powstrzymuje to czwórki głównych bohaterów przed zbliżaniem się do centrum konfliktu, by go lepiej zrozumieć, poznać i o nim opowiedzieć lub go pokazać. Podróżując z nimi odczuwamy na samych sobie piekło wojny, a “Civil War” robi to w wyjątkowy, momentami brutalny, a czasami dość subtelny sposób.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(367)