Powrót

“Zakonnica 2” – czy przeraża równie mocno co pierwsza część? Nasza recenzja!

“Zakonnica 2” to już 9. film z uniwersum “Obecności” i choć pod kilkoma względami film okazuje się być lepszy, niż poprzednik, to trudno mówić tu o świetnym horrorze.

Recenzja filmu “Zakonnica 2” – czy przeraża tak mocno jak pierwszy?

Chyba nikt nie sądził, że premiera “Obecności” w 2023 roku będzie skutkować powstaniem całej serii, w skład której powstanie też kilka spin-offów. Trzeba jednak przyznać, że jest w tym jakiś urok, ponieważ nikt wcześniej na taki krok się nie zdecydował, a serie horrorów potrafiły znudzić po 2-3 odsłonach. Tutaj sytuacja wygląda nieco inaczej, ponieważ niektóre filmy są bardziej odrębne od pozostałych, a niektóre łączą się ze sobą bardzo blisko.

Dla przykładu, “Topielisko. Klątwa La Llorony” to zupełnie poboczna historia, ale kilka elementów zostało tu przemyconych, co dobrze lokuje film w całym uniwersum. Sam w sobie nie jest może najwyższych lotów, ale generalnie wypadł zaskakująco ciekawie, a sieć relacji zapewniła mu ogromne wpływy – przy budżecie 9 mln dolarów zarobił ponad 123 mld dolarów.

Trudno ocenić, jak poradzi sobie “Zakonnica 2”, ponieważ na otwarcie recenzje nie są nazbyt przychylne filmowi. Podczas seansu rzeczywiście można dostrzec kilka wałkowanych w kółko schematów, co sprawia, że film nie zaskoczy “stałych bywalców”, ale kilka “jumpscare’ów” i sama historia okazują się być atutami produkcji. Dla żadnego widza niespodzianką nie będzie powrót głównych bohaterów i konflikt, z jakim będzie mierzyć się Irene (w tej roli powraca Taissa Farmiga).

To ona jest, oczywiście, wiodącą protagonistką, która ma zmierzyć się z Valakiem. Zostaje nawet oficjalnie wysłana po Europie, by zbadać serię zgonów – działa tutaj na polecenie kardynała. Dołącza do niej jednak siostra Debra, która jest dopiero na początku swojej drogi w zakonie. W drogę wybiera się bez pozwolenia, więc Irene będzie musiała pogodzić swoje obowiązki z wprowadzeniem jej w szczegóły prowadzonego dochodzenia.

Trzeba przyznać, że Michael Chaves potrafi budować odpowiednią atmosferę i niepokój, a to wcale nie było dobrą stroną poprzedniej części. Mimo, że cała fabuła wydawała się dość… upiorna, to pojedyncze sceny totalnie wytrącały widzów z nastroju. Śmieszkowate wstawki i postać Frenchiego były totalnie nie na miejscu i na szczęście tym razem udało się to trochę opanować. Inna sprawa, że oprócz podbudowywanego strachu, reżyser nie jest w stanie konkretnie wystraszyć widza. Problemem nie jest główna postać czy triki, po które sięga, a sama historia będąca momentami trochę naciągana.

Farmiga wypada jednak znakomicie w swojej roli, a pozostali starają się jej wtórować. Nie jest to przykład aktorskich popisów, ale żadna z postaci nie wybija się w negatywny sposób, dzięki czemu całość sprawia naprawdę dobre, wiarygodne wrażenie. Pod względem technicznym i realizacyjnym widoczna jest wyżej zawieszona poprzeczka przez Chavesa, który wcześniej nakręcił “Topielisko” i “Obecność 3”. Widać, że nabiera wprawy i coraz lepiej radzi sobie w tym świecie, aczkolwiek zawartość “Obecności 3” pozwalała mu na znacznie więcej swobody i tworzyła więcej sytuacji do zaskoczenia widza. W “Zakonnicy 2” stara się czasami szyć z niczego, co koniec końców wypada całkiem nieźle, ale do wykorzystania jego umiejętności potrzebna jest lepsza historia.

Po filmie na pewno przyjdą do głowy pytania dotyczące przyszłości uniwersum i fabuły kolejnych filmów. Niemożliwym jest ciągnięcie tego wszystkiego w nieskończoność, ale trudno nie odnieść wrażenia, że seria nie powiedziała ostatniego słowa i powinna próbować pokazać swój potencjał w następnych filmach.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(517)