Powrót

Nie ma drugiego takiego filmu. Recenzja polskiego “Doppelgänger. Sobowtór”!

Jan Holoubek kilkukrotnie udowadniał, że mało kto potrafi przenosić widza w przeszłość, tak jak on. “Wielka woda” czy “Rojst” były świetne, a “Doppelgänger. Sobowtór” to kolejna, po “25 latach niewinności” wycieczka kilka dekad wstecz, tym razem z Jakubem Gierszałem w roli głównej. Jak wypada nowa produkcja?

Polski film “Doppelgänger. Sobowtór” – recenzja nowości z kina

Dzieląca Europę do lat 80. żelazna kurtyna tworzy także podział dla akcji nowego filmu filmu Holoubka “Doppelgänger. Sobowtór”. Już na wstępie widzowie otrzymują krótkie wyjaśnienie, kim “doppelgänger” jest i że nie powinien kojarzyć się z niczym pozytywnym. Następne kilkanaście minut filmu, po dobitnym i emocjonującym początku ukazującym wydarzenia z 1946 roku, ukazuje raczej coś przeciwnego. Śledzimy bowiem codzienność Hansa Steinera, który znalazł się w Strasburgu.

Mężczyzna jest wykształcony i świetnie odnajduje się w nowym środowisku. Dzięki wsparciu wuja znajduje pracę, dopięte zostają także sprawy obywatelstwa, dzięki czemu nie będzie musiał wracać do Polski. To jednak tylko fasada, gdyż chłopak prowadzi podwójne życie. Jest specjalnym agentem, szpiegiem i działając pod przybranym nazwiskiem zaczyna budować swoją karierę w nowym otoczeniu. Jednocześnie przyglądamy się Janowi Bitnerowi w Gdańsku, gdzie pracuje w stoczni i stara się prowadzić normalne życie.

Hans zaczyna jednak porzucać swoją codzienną rutynę i daje się porwać romansowi z córką swojego gospodarza. To otwiera mu oczy na normalne życie, które mógłby i chciałby wieść, gdyby nie zobowiązania wobec swoich dowódców. Gdy będzie próbować się z nich oswobodzić, zauważy że z tej sieci nie ma ucieczki i jedyne, co osiągnie to ściągnięcie na siebie i innych poważnych problemów.

Pierwsza połowa filmu to znakomity przykład kina szpiegowskiego, gdzie z bliska przyglądamy się działalności jednego z agentów PRL-u. Całość inspirowana jest ich historiami – szpiedzy kradli inne tożsamości i na ich podstawie budowali fałszywe relacje i rozwijali swoją karierę zdobywając jednocześnie poufne informacje na zachodzie, które pozwalały rozbijać ruchy Solidarności w kraju. Gierszał wyśmienicie ukazuje ułożone życie takiego agenta, który skupiony jest na zadaniu, ale równocześnie pozostaje podatny na pokusy codziennego życia po drugiej stronie żelaznej kurtyny. Spotkania towarzyskie, zachodnie filmy i miłość obdzierają go z determinacji, którą wykazywał się przez lata. Za każdym razem aktor bardzo wiarygodnie przedstawia targające nim emocje, a wszystko to rozgrywa się na tle fantastycznie wykreowanych scenerii. Każdy kadr wnosi coś nowego, uwiarygadniając świat, wewnątrz którego operują nasi bohaterowie.

Tym bardziej, że Gdańsk na przełomie lat 70. i 80. wygląda w tym filmie znakomicie. Każdy element, który może zostać rozpoznany przez osoby pamiętające tamte czasy został dopracowany do najmniejszych szczegółów, natomiast dla młodszych widzów buduje to prawdziwy obraz tego, z jaką rzeczywistością mierzyli się mieszkańcy Polski. W centrum tego wszystkiego Jan Bitner próbuje dowiedzieć się czegokolwiek więcej o swoim pochodzeniu, matce, która go porzuciła i jej późniejszych losach. To sprawia, że Hansowi przybywa kłopotów, ale ostateczne rozwiązanie problemów nie będzie dla widzów łatwe do przewidzenia.

“Doppelgänger. Sobowtór” nie stara się wyłożyć na tacy wszystkiego, co dzieje się w tej historii. Zabrakło tu dialogów tłumaczących zdarzenia i zapowiadających kolejne działania kluczowych postaci, dzięki czemu stale pozostajemy zaangażowani w tę historię i próbujemy połączyć wszystkie kropki samodzielnie. Nie jest to nietypowo skomplikowana fabuła, ale jeśli przegapimy jedną czy dwie sceny, całość może wydawać się nieczytelna i niezrozumiała, tym bardziej, że bardzo istotne są tu niektóre detale, na które reżyser zwraca uwagę widza tylko przez chwilę.

Film łączy w sobie cechy kina historycznego, dramatu oraz produkcji szpiegowskiej, wracając stale do pytanie “kim jestem?”, które nie daje spokoju obydwu głównym bohaterom. Dla każdego z nich to jednak zupełnie inna droga i wyzwania, dlatego szkoda, że postaci Tomasza Schuchardta poświecono mniej czasu, ponieważ jest on równie istotny dla całej produkcji, co grany przez Gierszała Hans/Józef. Ten drugi natomiast pędzi przez swoją historię, gdzie wstęp i koniec są fantastyczne, ale środek, gdzie dochodzi do przemiany wewnętrznej bohatera, wydawał się nie wybrzmieć należycie na ekranie.  Znakomicie w swoich rolach wypadają Andrzej Seweryn, Katarzyna Herman czy Emily Kusche i tak naprawdę w obsadzie brakuje jakichkolwiek słabych punktów.

Miejmy nadzieję, że “Doppelgänger. Sobowtór” doczeka się co najmniej premiery na Blu-ray, a w streamingu dostanie dystrybucję w 4K i ze wsparciem HDR-u, ponieważ te kadry, te scenografie, te widoki, aż chciałoby się ujrzeć jeszcze raz, lecz w jak najlepszej oprawie.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(630)