Powrót

Recenzujemy film “Reagan”. Jest inny, niż zapowiada to materiał promocyjny!

Zwiastun filmu “Reagan” nie mówi prawdy: film jest inny, niż zapowiada to materiał promocyjny, więc podczas seansu można być trochę zdziwionym, że oglądamy coś tak odmiennego. Ale czy to oznacza, że “Reagan” jest lepszy, czy gorszy niż wszyscy mówią? Recenzja.

Film “Reagan” (2024) – nasza recenzja. Warto obejrzeć w kinie?

Na wstępie powiedzmy sobie wprost: Dennis Quaid to znakomity casting, ponieważ na czas filmu on stał się Ronaldem Reaganem. Być może pojedyncze gesty były nieco wyolbrzymione, ale mając w pamięci zachowanie byłego prezydenta Stanów Zjednoczonych trudno nie zwracać uwagi na takie detale. A to właśnie one czyniły Reagana tak charakterystyczną osobą, więc Quaid nie miał łatwego zadania portretując go przed kamerami. W ogólnym rozrachunku wyszedł z tego zadania obronną ręką i jest zdecydowanie największą zaletą całej produkcji. Można by wręcz powiedzieć, że taki występ aktora zasługiwał na zdecydowanie lepszą produkcję.

“Reagan” trąci bowiem filmem niskobudżetowym, wręcz produkcją klasy B. Składa się na to naprawdę wiele elementów, począwszy od scenariusza, przez realizację, sceny i montaż. Już sam wstęp, nawet jeśli w zamierzony sposób, nawiązuje w ogromnym stopniu do produkcji sprzed 30-40 lat. Być może miało to wprowadzić nas w ten nastrój i budować odpowiedni klimat, ale nawet dobre zamiary twórców nie przełożyły się na styl retro, lecz telewizyjny poziom realizacji. Połączenie tradycyjnego intro z napisami z klasyczną muzyką w tle i perspektywą polityków oraz działaczy ZSRR, którzy zgłębiają historię (początki i rozwój) kariery Ronalda Reagana, spowodowało, że mieliśmy wrażenie, jakbyśmy cofnęliśmy się w czasie. To było przedziwne uczucie oglądać nowy film w kinie w 2024 zrealizowany w ten sposób.

Do połowy film utrzymany jest właśnie w takiej atmosferze – pełnej wspomnień i anglojęzycznych aktorów mówiących z rosyjskim akcentem. Rzadko kiedy korzysta się dziś z takiego zagrania, więc tym bardziej film wpisuje się w stylistykę sprzed kilkudziesięciu lat. W momencie, gdy pierwsze skrzypce zaczyna odgrywać rozwijająca się w naturalny sposób historia, a wydarzenia przedstawiane są raczej bez “sowieckiej” narracji, “Reagan” staje się naprawdę przyjemnym w oglądaniu filmem, w którym wcale nie widać braku finansów na realizację poszczególnych scen. Nie wszystkie role zostały obsadzone tak dobrze, jak główna postać, dla przykładu Margaret Thatcher grana przez Lesley-Anne Down nie wypadła za dobrze, nie tylko ze względu na brak podobieństwa, ale też niski poziom aktorstwa, przedziwny sposób wypowiadania się i gestykulację. Co dziwne, to jedyny chyba tak rażący przykład fatalnego castingu w “Reaganie”.

Oprócz wspomnianych problemów, film Seana McNamary zmaga się także z innymi kłopotami. W trakcie seansu niemożliwe jest niezorientowanie się, jak film stawia Ronaldowi Reaganowi pomnik, a główny zainteresowany przedstawiany jest jako człowiek bez wad. A nawet jeśli jakiekolwiek jego cechy mogłyby tak zostać zinterpretowane, to lada później ukazane są one jako zalety byłego prezydenta USA, co powoduje, że po wielu scenach czujemy przesyt idealizowania tej jednostki. Całość wydaje się wręcz pomnikiem postawionym 40. prezydentowi Stanów Zjednoczonych Ameryki, ale nawet takie produkcje bywały lepiej wyważone i poukładane. Oczywiście po ostatniej scenie może nam się zebrać na pewne refleksje czy nawet wzruszenie, ale na drugi dzień “Reagan” będzie dla nas filmem-laurką, który może jedynie nakierować na głębsze zainteresowanie się tytułową postacią, ale na pewno nie będzie obiektywną opowieścią ukazującą historię tego człowieka.


Filmy, seriale i serwisy VoD – zobacz więcej:

(4)