Powrót

Recenzujemy film “Strange Darling” – czy to thriller tego roku?

Thriller tego roku? “Strange Darling” może być nawet filmem tego roku. To niespodzianka, którą zdecydowanie warto zobaczyć w kinie! Skąd tak dobre oceny tego filmu? Recenzja.

Film “Strange Darling” wszedł do polskich kin. Warto obejrzeć? Nasza recenzja

Zaledwie 96 minut filmu – 6 rozdziałów i epilog. W takim czasie zmieszczono, a właściwie koncertowo rozpisano fabułę filmu, który wyreżyserował JT Mollner. To on odpowiada także za scenariusz, a całość filmowano na taśmie 35 mm – zero cyfrowych kamer na planie. Ale nie tylko warstwa wizualna filmu, która robi potężne wrażenie, ma wpływ na to, jak odbieramy film. To także struktura, ponieważ wspomniane rozdziały nie są wcale prezentowane w kolejności chronologicznej.

Wymieszanie ich mogłoby być jednym z najtańszych trików, po jakie sięgają filmowcy, ponieważ nie znając przyczyn niektórych zdarzeń albo motywacji bohaterów, pozostajemy przy ekranie, by dowiedzieć się, co i dlaczego wydarzyło się wcześniej. W przypadku “Strange Darling” my jednak skaczemy po linii czasowej w przód i w tył, a w głowie cała historia układa się niczym puzzle, których wcześniej widzieliśmy pełen obrazek źródłowy. Tutaj jednak, może się okazać, że końcowy efekt, po części nasze przypuszczenia, są całkowicie inne, niż realia. Te elementy, mimo że pokazywane niby to w losowej kolejności, pasują do siebie jak ulał i sprawiają, że zwykła w jakimś stopniu historia staje się wręcz nadzwyczajna.

Duża w tym zasługa Willi Fitzgerald i Kyle’a Gallnera, którzy byli w stanie zagrać swoje role tak dobrze, jak chyba nigdy wcześniej nie pokazywali się na ekranie. Do tej wyśmienita muzyka Z Berg oraz kadry JT Mollnera i mamy film niemalże doskonały. Trzyma w napięciu od początku do końca, jest z jednej strony doskonale przewidywalny, a z drugiej niemożliwy do przewidzenia. więc łapie za gardło i powoduje, że te półtorej godziny zlatuje błyskawicznie. Czy chciałoby się więcej? Właśnie magią “Strange Darling” jest to, że nie pod żadnym pozorem nie chcielibyśmy zobaczyć rozbudowanej wersji filmu czy kontynuacji – to znakomicie wyegzekwowany projekt, który ma tak niewiele słabych punktów, że aż szkoda się nad nimi pochylać.

Należy jednak dodać, że twórcy nie udało się uniknąć dwóch czy trzech przypadków, gdzie można by się pokrócić o przycięcie sceny, ale to tak naprawdę wszystko, co mogłoby by poprawione. Poza tym, “Strange Darling” jest przykładem kina, które wielu miało za wymarłe, a jednocześnie nie da się przejść obojętnie obok nowoczesnego podejścia przy realizacji kilku scen. To świetne połączenie tego, czym filmy zachwycały kiedyś i czym cieszą dzisiaj. Wielka szkoda, że filmowi poświęca się tak mało uwagi.

“Strange Darling” jest bardzo intensywny i brutalny, co dodaje mu wiarygodności. Tak realne pokazanie wielu skrajnych sytuacji jeszcze bardziej wciąga widzów, ale po ostatniej scenie niektórzy mogą pytać, gdzie podziała się puenta. My jednak będziemy należeć do obozu, który uważa, że film mówi wszystko, co trzeba powiedzieć, na przestrzeni całego seansu i nie ma potrzeby dodawania czegokolwiek w ostatnich kilku czy kilkunastu minutach. Poruszono i omówiono tu tak dużo stereotypów, schematów i tematów społecznych, a także tych związanych z relacjami damsko-męskimi, że nie dostrzegamy choćby luki na dodatkowe elementy mające służyć wyjaśnieniu lub podsumowaniu.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(4343)