Oczekiwania wobec filmu “Deadpool i Wolverine” były gigantyczne i to nie tylko dlatego, że to jedyna premiera Marvela w tym roku. Poprzednie dwie części Deadpoola pokazały, jakiego rodzaju kino można nakręcić na podstawie komiksu, więc jak wyszło tym razem, gdy twórcy mieli wszystko, czego zapragnęli? Nasza recenzja.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Nadchodzą wielkie zmiany na Netflix! Klienci już krytykują
Film “Deadpool i Wolverine” od piątku w kinach! Warto obejrzeć? Recenzja
Dwie poprzednie części “Deadpoola” powstawały w całkowicie innych okolicznościach, dlatego wątpliwości i obaw wobec zamykającej trylogię odsłony było co nie miara. Po przejęciu przez Disney studia 20th Century Fox, zadawano sobie pytania, czy firma w ogóle pozwoli nakręcić i wypuścić film z kategorii R, czyli dla dorosłych. To oznaczałoby uwzględnienie w filmie ostrego słownictwa i naprawdę brutalnych scen, ale to przecież one uczyniły w Deadpoola Deadpoolem, prawda? Czy bez nich film miał szansę powstać? Wydawało się, że byłoby to bezcelowe, ale decyzja włodarzy mogłaby być różna. Dziś już wiemy, że “Deadpool i Wolverine” to kwintesencja tego, czym zachwycały nas wcześniejsze odsłony, ale nie tylko.
Otwarcie wrót do rozszerzonego uniwersum Marvela spowodowało, że i sama fabuła filmu jest w dużej mierze ugruntowana na filarach MCU. Owszem, Deadpool odgrywa tu kluczową rolę, ale bez wątków wywodzących się z istnienia wielu uniwersów i licznych pobocznych postaci, film nie mógłby podążać taką ścieżką. To prowadzi do pytania, czy widzowie będą z tego faktu zadowoleni, ponieważ coraz częściej w kontekście innych produkcji mówi się, że to bardziej przeszkadza niż pomaga, a najlepszym przykładem jest Spider-Man, na którego prawdziwie solowy film nadal czekamy.
Zakładając, że Wam to nie przeszkadza, to będziecie się świetnie bawić i bardzo szybko docenić możliwości, jakie stały przed twórcami filmu, którzy mogli sięgnąć po tak wiele różnych bohaterów i osadzić całą fabułę filmu tak mocno w MCU. Tym bardziej, że powrót Hugh Jackmana do roli Wolverine’a oznaczał jasne nawiązania do serii filmów “X-Men” z początku lat dwutysięcznych. To na pewno przywodzi dużo wspomnień dla tych, którzy wtedy oglądali takie produkcje, zaś dla innych to nie lada szansa na zaznajomienie się z tamtymi historiami – ciekawe, czy ktoś rzeczywiście zechce zobaczyć “X-Menów” od FOX-a po seansie “Deadpool i Wolverine”. Wydaje nam się, że taki może być efekt uboczny premiery nowego filmu.
Nie zdradzimy, oczywiście, kto dokładnie pojawia się w filmie, ale wspomnimy, że każde cameo – mniejsze i większe – daje ogrom frajdy. Puszczane do widzów oko dodaje całej produkcji sporo atrakcyjności i niektórzy mogliby zadać pytanie, czy bez nich film byłby równie dobry. W pewnym stopniu jest to pytanie zasadne, ale wydaje się, że nawet bez takich dodatków można by napisać podobną fabułę i dobrze ją poprowadzić. Problemem jest coś innego, a konkretnie szybkie zawiązanie akcji i nie do końca przekonująco przedstawione motywacje czarnego charakteru. Frajda i przyjemność z oglądania filmu są ogromne, ale po ostatniej scenie można się zorientować, że część wydarzeń nie została właściwie poparta rozwojem wątków i postaci, a do niektórych wydarzeń dochodziło zbyt szybko
Technicznie “Deadpool i Wolverine” to jednak majstersztyk, a dzięki świetnemu CGI nawet wymyślne sceny walk, pojedynków, strzelanin są niezwykle miłe dla oka. Udźwiękowienie filmu idzie w parze z tym, co dzieje się na ekranie. Eksplozje, dźwięki otoczenia, muzyka – to wszystko zostało świetnie zmiksowane, a o niezrozumiałych dialogach nie może być mowy. Duże znaczenie ma też to, jak połączono najnowszy film z innymi produkcjami, wykorzystując ponownie znane lub wręcz charakterystyczne elementy.
Nowy film Deadpoola to prawdziwa jazda rollercoasterm, podczas której krzyczymy, zachwycamy się i siedzimy jak zaczarowani. Jackman i Reynolds przenoszą do filmu swoją relację i wskakują z nią na wyższy poziom, co chwilę dając powody do salw śmiechu, a pozostała część obsady stara się jak może, by dorównać im kroku. To na pewno jeden z lepszych filmów na lato i pewnie będzie bardzo, bardzo popularny, ale wydaje nam się, że ta wyjątkowość z “Deadpoola” już uleciała, brakuje tej malutkiej iskierki, kameralnego podejścia i bycia kimś na marginesie całego uniwersum.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Czego dziś brakuje polskim kinom? Prawie wszystkiego. Wygodne fotele to za mało!
- Netflix zapowiada serial o legendzie motorsportu! Znamy datę premiery
- Czekacie na nowe odcinki giga serialu “1670”? Ta informacja Was zaskoczy!
- W kinach zachwycił fanów. Głośny film za chwilę obejrzysz online! Gdzie?
- Nadchodzi wielka premiera na Max! Znamy datę premiery serialu, na którym czekają miliony
(318)