Czy mamy do czynienia z największą niespodzianką tego roku? Film “Challengers” z Zenday’ą okazuje się być zaskakującą i szokującą momentami produkcją, która może trafić na szczyt bijąc filmy uznawane za pewniaki.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Maciej Kawulski nakręcił nowy film dla Netflixa. Będzie kolejny hit?
“Challengers” – recenzja najnowszego filmu. Zendaya zaskakuje!
Tashi Duncan nie ma lekkiego życia. Tenisistka musiała pożegnać się ze swoją karierą z powodu kontuzji, ale gdy zeszła z kortu postanowiła nie zrywać ze sportem. Pozostała trenerką, a podopiecznym jest jej mąż, który zmaga się ze spadkiem formy. Wspięcie się na szczyt nie należy do łatwych, ale Tashi ma pewne sposoby, by swojego partnera zmotywować do cięższej pracy. Mocnym bodźcem jest dla nich też fakt, że największym rywalem Arta Donaldsona jest Patrick – były Tashi. Jak postać Zenday’i będzie chciała wybrnąć z tak trudnej sytuacji?
Włoski reżyser Luca Guadagnino okazuje się być prawdopodobnie najlepszym człowiekiem za kamerą przy tego typu projekcie, ponieważ zdołał uczynić tę historię pikantną, zmysłową i emocjonalną na wiele różnych sposobów. Nie było to łatwe zadanie, ponieważ temat trójkąta miłosnego mógł doprowadzić całą historię w miejsca, gdzie całość ocierałaby się o szmirę i tandetę, a tymczasem “Challengers” umiejętnie wprowadza sporo mocnych scen, ale też korzysta z niedopowiedzeń i odpowiedniej atmosfery. Ten nastrój, trwający niemal przez cały film, powoduje że w trakcie seansu trudno pozostać zupełnie spokojnym. Podobnie jak bohaterami, nami także targają czasem skrajne uczucia, które się bardzo szybko zmieniają.
“Challengers” korzysta także z prostszych środków, jak liczne wykorzystanie muzyki elektronicznej w scenach, a także płytkie potraktowanie niektórych wątków, by były bardziej dosadne. Możemy tego nie zauważyć od razu, ale z czasem do nas dociera, że nie wszystkie zagrania scenarzysty i reżysera są takie wielowarstwowe i nieprzeniknione. Dobitność scen często wynika z prostych środków przekazu i braku inicjatywy zbudowania czegoś więcej. Czasami “Challengers” ślizga się po niektórych wątkach, nie pozwalając nam poznać postaci czy ich reakcji na pewne rzeczy, ale za to dostajemy esencjonalne sceny, które szybko przyciągają naszą uwagę i nas angażują.
I właśnie ten aspekt zaangażowania widza jest tutaj najważniejszy – podczas oglądania filmu nie można pozostać obojętnym na to, co dzieje się na ekranie. Reagujemy w taki lub inny sposób, więc staramy się być jeszcze bardziej uważni i śledzimy kolejne działania bohaterów z większą uwagą. Potęguje to występ Zenday’i oraz jej dwóch partnerów na planie: Mike’a Faista i Josha O’Connora, którzy zdołali zbudować krwiste i żywe postacie, z którymi na pewno duża część widzów będzie się w stanie utożsamiać. To prowadzi do zwiększonej dynamiki filmu, która nie pozwala wręcz się nudzić ani przez chwilę, ale akcja zwalnia w odpowiednich momentach, więc nie powiemy o dwugodzinnej sieczce niemającej możliwości przeanalizować i przestudiować losu bohaterów.
Dużym atutem filmu jest strona wizualna. Przyjęta kompozycja wpływa na nastrój podczas seansu, a umiejętne wykorzystanie cięć oraz muzyki dopełniają całości, ponieważ “Challengers” cieszy oczy i uszy od początku do samego końca. Pomimo wykorzystania w zwiastunie dużej liczby widowiskowych i zapadających w pamięć scen, w kinie nie będziecie rozczarowani, ponieważ produkcja z Zenday’ą ma sporo więcej do zaoferowania niż 2-3 minutowy klip. Film kipi od emocji i to da się wyczuć w trakcie seansu, jak inni reagują na wydarzenia w “Challengers”. Nie jest to produkcja idealna, ponieważ kilka razy zastosowano drogę na skróty, czasem niepotrzebnie postawiono na sensacyjność, ale opuszczeniu kinowego fotela zdecydowanie czuć, że przeżyliśmy coś bardziej intensywnego, niż zazwyczaj. I za to należą się brawa, nawet jeśli zabrakło odrobiny “mięsa” w samej fabule.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- Simpsonowie: Kolejna postać została uśmiercona. Był w serialu od 1. odcinka!
- Netflix prezentuje nowy zwiastun ekscytującego filmu! Będzie kolejny wielki hit?
- Recenzja filmu “Omen: Początek”. Horrorowy powrót po 50 latach, ale czy udany?
- Na Disney+ wejdzie gigantyczny hit. Liczba wyświetleń zwiastuna powala!
- Przerażający serial powróci na Disney+ z nowymi odcinkami. Ujawniono zwiastun!
(346)