Powrót

Irlandczyk jest spoko, ale czy widziałeś Ulice nędzy?

Na platformie Netflix właśnie ukazał się film “IrlandczykMartina Scorsese i jeśli lubisz jego filmy (a ostatnim razem jak sprawdzałem jego dorobek, to jest za co) – to jest duża szansa, że Ci się spodobał. Mnie też przypadł do gustu (tu przeczytasz moją recenzję). Ale co, jeśli na chwilkę wyjdziemy spoza bańki nowości (bo trochę ten cały internet skrzywia nasz świat w tę stronę) …? Przy okazji porozmawiamy także o Scorsese oraz Robercie De Niro i Harveyu Keitelu (którzy w “Irlandczyku” grają), ale sprzed 47 lat? Mam na myśli film, którym słynny już teraz Marty wykreował swoją karierę, a są to “Ulice nędzy” z 1972.

Samsung QLED Q7FN
Zobacz zwiastun filmu

Film ten posiada status kultowego w Stanach Zjednoczonych, ale także coś więcej – w 1997 został wpisany przez Bibliotekę Kongresu w USA jako dzieło o istotnym statusie “kulturowym, historycznym bądź artystycznym”. Z jakiegoś jednak powodu – jak zresztą większość filmów z tamtej epoki (Nowy Hollywood), które nie są “Ojcem Chrzestnym”, obraz w Polsce nie jest szczególnie (poza kinomaniakami) znany. Akurat ja mam do niego ogromną słabość (i zarazem szacunek). Postanowiłem więc zakupić kopię na Blu-ray i odświeżyć sobie pamięć. Oto, do jakich wniosków doszedłem.

Ulice nędzy – dlaczego ten film jest ważny?

Drugi film Martina Scorsese może wydawać się bardzo odległy do tego, czym zdążył już nas przyzwyczaić wieloma hollywoodzkimi hitami przez ostatnie 30 lat. Niby są tutaj Robert De Niro i Harvey Keitel (w bardzo wczesnych momentach kariery, a duet ten zagrał także w “Taksówkarzu“), ale nie dominują swoją obecnością w kadrach. To dlatego, że “Ulice nędzy” jest filmem nakręconym z pewnym reżyserskim dystansem. Praca kamery jest tutaj bardzo naturalna, pełna ujęć “z ręki”, gdzie obraz trzęsie się i chybocze. Ten element budzący skojarzenia z dokumentem, ale zarazem widać tam osobisty styl Scorsesego.

Sposób, w jaki nakręcono ten film, swoją hipnotycznymi zdjęciami i przeskokami świetne odzwierciedla szybko zmieniające się nastroje i stany, w jakich znajdują się postaci. Szczególnie efektywnie udaje mu się ukazać brak kontroli nad sobą. W wielu scenach mamy wrażenie, że aktorzy wręcz nie grają, lecz są uchwyceni w samym wirze wydarzeń. Takie podejście do zdjęć nadaje też autentyczności miejscu akcji, które tak naprawdę jest POSTACIĄ SAMĄ W SOBIE, a na dodatek postacią centralną. Operator Kent Wakeford wraz z Martinem Scorsese chcieli nadać ujęciom elementu niepokoju i tego, że w każdej chwili może się wydarzyć coś złego. Jednocześnie to napięcie odczuwamy w relacjach postaci, które mogą (i robią to) wybuchnąć w dowolnym momencie.

Oczywiście w roku 2019 może to nie robić takiego wrażenia, jak wtedy – a to dlatego, że niemal każdy aspirujący filmowiec zdążył już zmałpować te innowacyjne niegdyś techniki na każdy możliwy sposób. Znany reżyser Richard Linklater (“Przed wschodem słońca / Przed zachodem słońca / Przed północą”, “Szkoła rocka”, “Boyhood”) nazwał Scorsesego, odnosząc się do “Ulic nędzy” jako “świętego patrona niezależnej kinematografii”.

“Ulice nędzy” to kameralny dramat, w którym widzimy Johnny Boya (Robert De Niro) i Charliego (Harvey Keitel) w środku sieci naczyń połączonych, jakimi są tytułowe “ulice nędzy”. Fabuła jest tutaj minimalistyczna, a film nie jest skupiony na tym elemencie samym w sobie, co na nieustannym konflikcie postaci w patologicznym środowisku. Nic tutaj nie jest normalne, a Scorsese tego w żaden sposób nie pudruje. Johnny Boy i Charlie są częścią tego systemu, z którego w ich (i nie tylko) przypadku nie ma wyjścia, bo każdy ma każdego w garści. Charlie aspiruje do tego, aby przejąć po wujku restaurację i jest rozdarty między swoją wiarą i chęcią czynienia dobra, a swoim zaangażowaniem w światek przestępczy. Jednocześnie nieustannie pomaga Johnny’emu Boyowi, który na każdym kroku prosi się o kłopoty. Jednak nawet w najtrudniejszych chwilach, mimo nieustannych sporów, pozostają razem. Charlie zarazem spotyka się z Teresą, która nie jest w jego mafijnej rodzinie mile widziana. Jego los nie jest jednak przedmiotem filmu samym w sobie, lecz interesującym punktem zaczepienia. Wewnętrzne rozterki Charliego stanowią po prostu pryzmat, przez który Scorsese potęguje beznadziejność otoczenia.

Film jest prototypem autorskiego stylu Scorsesego, który stanowił punkt odniesienia dla tak wielu reżyserów w dalszych dekadach. Jednocześnie pomimo tego, że filmy takie, jak “Irlandczyk” są już bardzo odległe od “Ulic nędzy”, które są bardzo specyficzne i nie każdemu przypadną w 2019 do gustu – jest tu wspólny mianownik. Już wtedy, w 1972, Scorsese pokazał swoją smykałkę do tego, aby oddać muzyką stany emocjonalne i wzmacniać przekaz obrazu. Poprzez zastosowanie konkretnych utworów jest w stanie odzwierciedlić kompletne zalanie się w trupa Johnny’ego Boya, a innym razem oddać nostalgiczne myśli Charliego. Kilka dekad później, wraz z “Chłopcami ferajny”, Scorsese udoskonalił do perfekcji swój talent do syntezy muzyki i obrazu, a w jego filmach skrupulatnie i dobrze dobrana muzyka jest wręcz oczekiwana. Jego podejście do ścieżek dźwiękowych zainspirowało między innymi Wesa Andersona i Quentina Tarantino.

Ocena filmu: 5,5/6


Ulice nędzy – podsumowanie i dostępność

Ulice nędzy” mogą już nie przypaść do gustu każdemu, szczególnie ludziom przyzwyczajonych do obecnego stylu Scorsese. Nie zmienia to jednak faktu, że to wybitnie ważny film. Niestety trochę z jego dostępnością jest słabo. W streamingu nie obejrzymy go praktycznie w ogóle, a jedyną internetową opcją jest usługa Horizon GO w UPC. Ewentualnie pozostaje wytropienie kopii na Blu-ray (nie ma polskiego wydania) bądź DVD (tutaj już język polski znajdziemy). Mimo wszystko warto.


Więcej na temat Scorsese:

Inne niedawne recenzje filmów:

(1476)