Powrót

Way of the Hunter – recenzja gry na PC. Symulator polowań, w którym detale mają znaczenie!

Czy trzeba lubić polowania, żeby odczuwać przyjemność z grania w myśliwskie symulatory? Oczywiście, że nie. Czy gry tego typu mogą być ładne i przyciągające uwagę typowego laika? Jak najbardziej i Way of the Hunter jest tego dobrym przykładem. Tylko czy początkujący w temacie gracz zostanie z tą grą na dłużej? Odpowiedź na to pytanie jest już dużo trudniejsza. Tak samo trudna, jak początki przygody z Way of the Hunter.

Way of the Hunter – recenzja gry na PC. Czy symulator polowania przekona laików?

Nie ma lekko

WotH to bardzo trudna gra, która nie wybacza błędów. Niby na początku otrzymujemy porządny samouczek, ale sielanka składająca się ze zwiedzania pięknej okolicy i prostej nauki podstawowych czynności, które przyjdzie nam wykonywać przez całą grę trwa niezwykle krótko.

Gra szybko każe graczowi zdobyć kilka kilogramów konkretnej zwierzyny, a na mapie powoli wypełniającej się znacznikami próżno szukać wskazówki, gdzie może znajdować się nasz cel. Pozostaje nam zwiedzanie, korzystanie z lornetki, nasłuchiwanie i bardzo rozbudowana mechanika tropienia. Całość naprawdę przypomina realne łowy.

W grze szalenie istotne są detale. Z trybu „zmysłu łowcy” nie da się korzystać w locie. Aż się chce zacytować memowego nosacza: „Tu trzeba usiąść i pomyśleć na spokojnie”. Niemal dosłownie, bo w grze wypada kucać i szukać w skupieniu śladów, nasłuchiwać dźwięków. I odbywa się to niezwykle imponująco, bo ślady krwi postrzelonej i spłoszonej zwierzyny potrafią wskazywać kierunek, w który uciekła. Udźwiękowienie także stoi na wysokim poziomie, zdecydowanie warto grać na słuchawkach.

Przy okazji warto wspomnieć o… fabule, która nie jest specjalnie porywająca, ale wrażenie robi sam fakt, że ta w ogóle istnieje. Zatwardziali fani polowań nie muszą się jednak przejmować – nie jest ona nachalna i łatwo ją zignorować. Miło jednak, że nasze kolejne cele ubrane są w pewną otoczkę fabularną i nie ma się wrażenia maszynowego wykonywania losowych zadań. No, prawie.

Mimo niezwykle wymagających początków z czasem WoTH staje się łatwiejsza. Nie pod względem poziomu trudności – po prostu po początkowym etapie gry człowiek jest już oswojony z opcjami, bronią, tym jak działa natura, mechanika tropienia i tym, jak zarabia się najwięcej pieniędzy w zależności od tego w jaki sposób i gdzie trafimy zwierzę (np. oszczędzając płuco). Poza tym w późniejszych etapach gry można zdobyć swego rodzaju perki, które nieco ulepszają nasze umiejętności, w tym skradanie się.

To twój pierwszy raz?

Co Way of the Hunter ma do zaoferowania laikom? Przede wszystkim gra wygląda na naprawdę porządnie zrobioną. Grafika robi bardzo dobre wrażenie jak na symulator, choć nie należy się spodziewać fajerwerków. Zwierzyna jest bardzo realistycznie odwzorowana, włącznie z animacjami (choć te lubią się powtarzać, gdy napotyka się większą grupę).

Do tego gra oferuje szybką podróż po mapie, choć z dość istotnymi ograniczeniami, a w bagażniku auta – które swoją drogą steruje się całkiem przyjemnie – znajdziemy dostęp do całego naszego wyposażenia, więc możemy przygotować się do polowania nie tylko w naszej aktualnej bazie, a niemal wszędzie. Fajnie prezentuje się też „photo mode”, a fanów grania z przyjaciółmi ucieszy tryb kooperacji.

Nie jest idealnie…

Way of the Hunter nie jest idealny. Oprócz wspomnianych powtarzających się animacji można ponarzekać na sporadyczne bugi, bardzo dziwne spawnowanie się samochodu czy przeciętny feeling broni. Wyobraźcie sobie, że po skorzystaniu z szybkiej podróży do dostępnego punktu na mapie trafiamy tam bez auta. Samochód zostaje tam, gdzie go zostawiliśmy.

Jak szybko wsiąść do niego z powrotem? Trzeba teleportować się do bazy i z naszego centrum operacyjnego wybrać kolor auta, które zespawnuje się na tyłach budynku. To zdecydowanie niedopracowana mechanika.

…ale gra i tak jest po prostu dobra

Największe wrażenie robią jednak detale, do których twórcy naprawdę się przyłożyli i czuć to dosłownie na każdym kroku. Way of the Hunter wymaga ogromnych pokładów cierpliwości od gracza – szczególnie od tego zaczynającego swoją przygodę z gatunkiem, ale wynagradza je solidnym gameplayem i satysfakcją z udanego polowania. To jedna z tych gier, które łatwo zniechęcają, ale im dalej w las, tym lepiej. A lasów w tej grze jest naprawdę sporo.

Ocena gry: 7/10

Kopię do recenzji dostarczył nam dystrybutor gry w Polsce: Plaion Polska / Koch Media Poland
Zrzuty ekranu z gry w niniejszej recenzji pochodzą z PC na najwyższych ustawieniach graficznych


Więcej na temat konsol i gier:

(302)