“Pajęczyna” to zdecydowanie najbardziej wyczekiwana przeze mnie produkcja Playera na ten rok. Serial o zagadkowym tytule umożliwia na powrót do przeszłości i to podwójnie, bo akcja rozgrywa się w okresie PRL-u oraz 2010 roku. Główny wątek? Polski program nuklearny.
Serial Player Original “Pajęczyna” – recenzja nowej produkcji w jakości 4K
Będę zupełnie szczery – tylko ta jedna informacja wystarczyła, by Player miał moją uwagę. Pewne informacje na temat rozwijanego w Polsce programu krążą od dawna, ale nie decydowano się na jego podjęcie w takiej formie. Dariusz Suska, Wojciech Bockenheim oraz Jacek Małecki, czyli zespół scenarzystów, przygotował wciągającą historię, która jest wiarygodna i przekonująca. Osadzenie akcji w takim, a nie innym okresie, a także sięgnięcie po postacie historyczne spowodowało, że całość wypada znacznie lepiej, niż się spodziewałem. A złożyło się na to kilka elementów.Wykup dostęp do serialu “Pajęczyna” od 8 zł
Oprawa wizualna “Pajęczyny” może się podobać
Zacznijmy od scenografii, której o wiele lepiej można przyjrzeć się w trakcie seansu w 4K. Odcinek pojawił się na Playerze nieco później, niż ten w HD, ale wrażenia podczas oglądania są nieporównywalne, jeśli macie odbiornik obsługujący ultra wysoką rozdzielczość. Dopiero wtedy można dostrzec przywiązanie do szczegółów, które nie jest na porządku dziennym w przypadku polskich seriali. Owszem, mamy doświadczenie w kręceniu produkcji historycznych, ale nie zawsze scenografie są tak bogate w rekwizyty i tak dobrze wyglądają. Wyzwanie przed ekipą odpowiedzialną za ten element “Pajęczyny” było ogromne, bo przecież należało odtworzyć znane wnętrza najwyższych członków partii, a także laboratoria, gdzie doszło do historycznej fuzji dokonanej przez polskich naukowców. Wszystko to znakomicie prezentuje się na ekranie i pozwala jeszcze bardziej zagłębić w historię.
Wątki neutronowy i rodzinny są ściśle powiązane
A ta już na samym początku pokazuje, jak ciekawie została skonstruowana. Mamy do czynienia nie tylko z wątkiem polskiej broni neutronowej, ale także zagadkowej śmierci matki oraz starszej siostry głównej bohaterki. Kornelia Titko (Joanna Kulig) poszła w ślady rodzicielki i pracuje w podobnym zawodzie, ale wybrała zoologię zamiast fizyki. Jej dorastający syn (Hubert Miłkowski) kopie bitcoiny, które są zupełną nowinką, a na co dzień studiuje fizykę. Czy to pomoże rozwiązać tajemnicę, która powraca po wielu latach? Wylew, który miał być powodem śmierci Teresy Titko (Anna Radwan) jest podawany w wątpliwość po tym, jak do Kornelii dociera listy wysłany przez leśniczego znającego prawdę na temat zdarzeń sprzed kilku dekad. Sam ulega wypadkowi i uważa, że jest 1977 rok.
W międzyczasie mamy okazję śledzić wydarzenia właśnie z tamtego okresu, gdy I Sekretarz KC PZPR Edward Gierek (Andrzej Grabowski) i generał Jaruzelski (Krzysztof Dracz) walczą o wpływy, a za badania odpowiada profesor Grzegorz Giedrowicz (Marek Kalita). Jest on w pełni lojalny Gierkowi, nawet jeśli ma inne zdanie. Titko niechętnie prowadzi dalsze badania, ale tłumaczy się chęcią ich dokończenia. Na jaw wychodzi bowiem, że planowane jest przeprowadzenie próby w poniemieckich bunkrach. Niepotrzebnie wielokrotnie zaznaczano tu, że Polska może nie tylko dołączyć do atomowych mocarstw, ale także stać się najsilniejszym z nich, ponieważ serial nazbyt daleko dryfuje w kierunku fikcji, podczas gdy wątki opowiadające o samym programie oparto na prawdziwych zdarzeniach. Dopisek “inspirowany prawdziwymi zdarzeniami” jest więc tu kluczowy i mam nadzieję, że nikt z młodszych widzów nie uzna, że faktycznie kilka dekad temu pojawiła się opisywana w “Pajęczynie” perspektywa.
Seans sprawia frajdę, więc liczymy na odpowiednie rozwiązanie zagadki
Tempo pierwszych odcinków jest na zadowalającym poziomie, choć odrobinę zwalnia w późniejszej części. Było to do przewidzenia, bo teraz twórcy będą nas zwodzić i niechętnie odkrywać tajemnice, ale daje to pewną frajdę. Joanna Kulig nie miała jeszcze okazji wykazać się przed kamerą, więc liczę, że takie sceny jeszcze nadejdą, natomiast dobre wrażenie na pewno robi gra Eryka Lubosa (Stanisław Wanio, leśniczy), a także Marka Kality (Giedrowicz), który świetnie ukazuje rozdarcie i emocjonalne podejście do swoich obowiązków. Serial miewa spadki poziomu – niektóre riposty lub zachowania postaci są dziwne, irracjonalne lub sztuczne, ale nie dochodzi do ich nagromadzenia, więc nie psuje to seansu.
Jeśli macie okazję zobaczyć “Pajęczynę” w 4K, to zdecydowanie namawiam do poszukania tej wersji w ofercie, bo wypada nieporównywalnie lepiej, niż podstawowe wydanie, które było dostępne od dnia premiery. Nie uświadczymy tu co prawda HDR-a, ale wyższa szczegółowość jest na tyle zauważalna, że każdy powinien dostrzec różnicę. Wciąż dziwi mnie podejście Playera, wedle którego w katalogu znajdują się dwie niezależne pozycje, ale dopóki nie ma problemu z dostępnością do wydań 4K, to dyskomfort nie jest zbyt duży i mamy czym nacieszyć oko.
Przeczytaj więcej recenzji i tekstów na temat filmów:
- Oto Bond godny naszych czasów. “Nie czas umierać” – recenzja
- Za dużo Disney’a w Marvelu. Recenzja filmu “Shang-Chi i legenda dziesięciu pierścieni”
- Godzilla vs. Kong, czyli pojedynek gigantów na dużym ekranie. Recenzja filmu
- Najnowsza wielka kolekcja “Indiana Jones” za grosze! 4K, Dolby Vision, polski lektor i napisy! Gdzie oglądać za ułamek wartości?
- Dwie godziny czystego kina zemsty – satysfakcja gwarantowana. Jeden gniewny człowiek – recenzja
- Potknięcie mistrza thrillerów niemal stało się komedią. “Old” – recenzja filmu
- Recenzja kinowa “Legion samobójców: The Suicide Squad”. Soczysta rozrywka w rytm komediowej demolki 6 sierpnia w kinach!
(1139)