Już na wstępie “Love Lies Bleeding” pokazuje z czym będziemy mieli do czynienia – klimatyczny powrót do lat 80., które będą świetnym tłem dla (nie) typowej historii o rodzinie. Bądźcie gotowi na wiele niespodzianek! Nasza recenzja.
Film “Love Lies Bleeding” – nasza recenzja nowości w kinach
“Love Lies Bleeding” dość szybko podbiło serca widzów, ale nie można się temu dziwić – świetna obsada, znakomita oprawa wizualna i muzyka pozwalająca poczuć atmosferę życia sprzed około 40 lat. To okres, którego nie można pomylić z żadnym innym, a nowy film studia A24 sprawia, że po seansie ma się jeszcze większą ochotę na sięgniecie po szklaną butelkę Coli, włączenie mocnego rockowego lub rytmicznego popowego kawałka i pójście na siłownię.
W niedużym miasteczku poznajemy Louise (Kristen Stewart), która prowadzi właśnie tego typu lokal. Wszyscy zwracają się do niej po prostu Lou i powszechnie znana jest jej orientacja seksualna. Gdy w mieścinie pojawia się Jackie, dziewczyna zmierzająca na zawody kulturystyczne, po drodze szukająca pracy i miejsca do noclegu, od razu wiadomo, że nie wyniknie z tego nic dobrego. Choć sielanka trwa przez pierwsze dni, to o obydwu kobietach dowiadujemy się coraz więcej. Powiązania Lou z innymi mieszkańcami miasteczka bywają nawet zaskoczeniem, podobnie jak osobowość i to, czym się zajmują.
Jackie chwyta wiatr w żagle przy Lou – często ćwiczy, pracuje, a nowa kompanka pomaga jej “rosnąć”. Importowane z Niemiec lub Rumunii specyfiki wyglądają na podejrzane, ale skoro pomagają uzyskiwać lepsze rezultaty, to Jackie nie będzie miała oporów, by je przyjmować. Jednocześnie dziewczyny pakują się w coraz większe kłopoty, a rozpoczynająca tytuł filmu “miłość” okazuje się być przyczynkiem do najgorszych decyzji.
“Love Lies Bleeding” określany jest nawet jako romantyczny thriller, choć to też czarna komedia w stylu neo noir. Nie brakuje tu skrupulatnie skomponowanych kadrów i synchronizacji dźwięków z wydarzeniami na ekranie, co oczywiście daje dużo satysfakcji w trakcie seansu, podobnie jak dobrze dopasowana muzyka, która pojawia się dokładnie wtedy, gdy jest najbardziej potrzebna. Na dużą pochwałę zasługuje występ Katy M. O’Brian jako Jackie, która nie tylko świetne wypada dzięki przygotowaniu do roli pod względem fizycznym, ale znakomicie wywiązuje się z powierzonych jej zadań przed kamerą. To dziwne, ale Kristen Stewart nie wychodzi w tym filmie poza pewne granice swoich umiejętności – są może dwie, trzy sceny, gdzie musi rzeczywiście zrobić coś więcej, a przez większość czasu leci na automacie z jedną miną, udając obojętną lub przejętą. Ed Harris prawdopodobnie czerpie sporo korzyści z grania takich typów, jak ten z “Love Lies Bleeding”, bo jest niezawodny i bezbłędny (choć wciąż taki sam), natomiast Dave Franco zrobił tyle, ile mógł.
Końcówka filmu (bo nie ostatnia scena), może trochę wybić z rytmu widzów, ale z drugiej strony przy takim podejściu do całego projektu, trudno winić twórców, a w szczególności Rose Glass, że zapragnęła uchwycić coś ulotnego i nietypowego w filmie. Nie umniejsza to znaczenia i przesłania opowiadanej historii, tym bardziej że zamykająca film scena jest ponownie świetna, ale z przy dość ponurej, przyziemnej i konkretnej fabule, te kilkadziesiąt sekund “odlotu” wydaje się być dziwnym, zaskakującym i chyba nie do końca pasującym elementem. Natomiast po wyjściu z sali kinowej trudno nie mieć wrażenia, że to dość uniwersalna opowieść, choć z brutalnymi zwrotami akcji.
Telewizja – przeczytaj więcej:
- Liga Mistrzów 2024/25: nie ma fazy grupowej! Teraz liga – gdzie oglądać? Najważniejsze informacje
- Kontrowersyjny program powraca! Poznaliśmy datę premiery. Będziecie oglądać?
- Garść kanałów w wysokiej jakości w telewizji naziemnej. Kiedy? Za chwilę wszystko będzie jasne!
- Rewolucja w Canal+! Aplikacja Max dostępna na wszystkich dekoderach 4K
- Co trafi na platformę Netflix w sierpniu? Dwa seriale, które powinny Was zainteresować!
(108)