Powrót

Recenzujemy animowany film “Transformers: Początek”. O to właśnie chodziło!

Po wielu latach wysokobudżetowych produkcji z największymi gwiazdami kina, marka “Transformers” powraca do korzeni i na dużym ekranie możemy zobaczyć animację, która zapewni ogrom frajdy widzowi w każdym wieku. O to właśnie chodziło!

Film “Transformers: Początek” – warto obejrzeć w kinie? Nasza recenzja

Kilka ostatnich filmów aktorskich “Transformers” starało się pobudzić iskrę we franczyzie, która przecież zapowiadała się tak dobrze. Domknięcie początkowej trylogii pokazało jednak, że pomysły na opowiadane historie zaskakująco prędko się wyczerpują, a zawracanie kijem rzeki nie przynosi żadnych rezultatów. Być może “Beast Wars” będzie uznawane za nowe otwarcie dla serii, ale w chwili obecnej to animacja wyrasta na prawdziwego faworyta do miana najlepszej odsłony “Transformers” od lat.

“Transformers: Początek” zabiera nas w środek konfliktu, który do tej pory był najczęściej jedynie wspominany lub ukazanie go zajmowało tylko kilka sekund w trwających po kilka godzin filmach. Nareszcie mamy szansę ujrzeć realia, w których Megatron i Optimus Prime współpracują ramię w ramię, a panująca wokół nich rzeczywistość znacząco różni się od tego, co znamy z innych filmów. 

Kluczem do sukcesu animacji nie jest, paradoksalnie, animacja sama w sobie. Tej można co nieco zarzucić, ponieważ nie robi wyjątkowo większego wrażenia – jest miła dla oka, raczej nie będzie nikogo razić, ale nie jest tak ciekawa i wyjątkowa jak chociażby ta z nowej odsłony “Żółwi Ninja”. Do minusów z łatwością można też zaliczyć przewidywalność filmu i to wcale nie z powodu znajomości historii z innych nośników, jak seriale czy komiksy, ale dość przytomne oglądanie filmu jest wystarczające, by móc rozrysować sobie w głowie łuk narracyjny dla całości. 

W samych superlatywach można jednak wypowiadać się o dynamice i tempie filmu, ukazaniu kilku trudniejszych tematów w niesamowicie uniwersalny sposób i dobrze rozpisanej fabule. Jest ona wyważona, tłumaczy wiele rzeczy, ale pozostawie także pewne niedopowiedzenia, które otwierają furtkę na interpretacje i własne przemyślenia. Sama relacja, czyli w tym późniejszy konflikt Megatrona z Optimusem Prime’em, jest przedstawiony z rozmysłem, dobrze umotywowany, a przebieg i przemiana więzi pomiędzy nimi nie będzie dla dzieci pretensjonalna ani dla dorosłych infantylna. Co więcej, młodzi widzowie nie powinni się w ogóle w tym filmie pogubić, mimo że nie wszystko jest wykładane jak przysłowiowa kawa na ławę. To kolejny przykład tego, jak wzorowo można rozpisać fabułę dla niezwykle szerokiego wachlarza wiekowego widzów, nie sprawiając, że ktokolwiek będzie się nudzić czy czuć się zażenowany.

Na koniec, by nie było zbyt idealnie, zwrócimy uwagę na sceny akcji, których w filmie jest naprawdę sporo. Wydaje nam się, że nie zostały one do końca zrealizowane tak, by nie wprowadzać trochę bałaganu i nieporządku – innymi słowami mówiąc, bywają chaotyczne i mogą dezorientować widzów. Lepiej wypadły tutaj “Spider-Man: Uniwersum” czy wspominane “Żółwie Ninja”. “Transformers: Początek” może być jednak znakomitym wstępem do serii, która tchnie nowego ducha w tę franczyzę, bo ani filmy kinowe, ani seriale animowane na VOD nie zdołały wygenerować takiego zainteresowania, na jaki ta marka zasługuje.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(167)