Powrót

Recenzja filmu “Kruk” z Billem Skarsgardem – czy rzeczywiście jest aż tak źle?

Ostatnie lata przyniosły nam wiele udanych kontynuacji i remake’ów, dlatego nowy “Kruk”, szczególnie z taką obsadą, zapowiadał się naprawdę dobrze. Film został jednak szybko podsumowany przez widzów – czy rzeczywiście jest aż tak źle?

Nowy film “Kruk” już w kinach. Nasza recenzja – warto obejrzeć?

Bill Skarsgard dał się zapamiętać publiczności z kilku świetnych występów, a charakteryzacja z zapowiedzi “Kruka”, czyli zdjęcia i zwiastun, narobiły nam sporo nadziei. W parze z wyglądem postaci Billa idzie poziom aktorstwa, jaki starał się wprowadzić do tej produkcji, a rolę miał naprawdę ciężką. Zmierzenie się z takim wyzwaniem to jedna rzecz, a wyciśnięcie z siebie tylu emocji przed kamerą to druga, ponieważ nie każdy byłby w stanie przekazać tak dużo gestem czy spojrzeniem. Skarsgard wziął na swoje barki w dużej mierze ciężar całego filmu, ale to niestety nie było wystarczające, bo choć starał się uczynić wszystko jak najbardziej wiarygodnym i przekonującym, to nie był w stanie uratować marnie opowiedzianej historii.

Początek i finał historii “Kruka” zapewne nie będzie dla nikogo z widzów zaskoczeniem, ponieważ spora część osób widziała poprzednią wersję, a nawet brak wiedzy z wcześniejszego seansu jest szybko uzupełniany rozmowami, zwiastunem lub… prostą analizą wprowadzenia do filmu. Wiemy, czego się spodziewać, więc chyba każdy wchodząc na salę kinową liczyłby, że twórcy, odpowiedzialni za scenariusz i reżyserię, będą starali się nas wyprowadzić w pole niektórymi scenami oraz pobudzić głębsze emocje. Nic takiego, niestety, się nie dzieje. Całość poprowadzona jest bardzo płasko, przewidywalnie i momentami nudno. Pojedyncze ceny mogą zrobić większe wrażenie, ale większość przedstawianych zdarzeń nie jest w stanie nas zaangażować na tyle, byśmy faktycznie przejmowali się losem bohaterów. Co więcej, nawet pomiędzy dwójką głównych postaci, trudno jest dostrzec większe pokłady emocji, jakiegoś przywiązania, a przeciągające się wprowadzenie sprawia, że mamy serdecznie dość niektórych wątków.

Mając możliwość pokazania niesłychanie bliskiej relacji i opowiedzenia historii o miłości większej niż życie i śmierć, twórcy polegli na najbardziej elementarnych aspektach filmu, nie potrafiąc zaciekawić widzów bohaterami i ich rozterkami oraz problemami. Bez tego “Kruk” nie jest w stanie być dobrym filmem, nawet jeśli punkty wyjścia są tak dobrze przemyślane. Ładne obrazki to zdecydowanie za mało, by móc próbować zatrzymać widzów w napięciu przez cały czas seansu i może nie będą oni wychodzić z sali w trakcie projekcji, ale sporo osób może czekać na ostatnią scenę, by wreszcie wyrwać się z kina. “Kruk” miewa tylko dobre momenty, a jest ich zdecydowanie zbyt mało, by móc argumentować wybranie się do kina specjalnie na ten film.

Część widzów może sobie zadawać pytanie, czy premiera online dla najnowszego “Kruka” nie byłaby trochę bardziej łaskawa. Patrząc na to, jak oceniane są niektóre produkcje, to rzeczywiście seans tego filmu w domowych warunkach mogłaby być bardziej korzystna, bo widzowie nie byliby obciążeni wyjściem do kina i związanymi z tym kosztami. Podejrzewamy, że wtedy “Kruk” byłby lepiej przyjęty, bo jak na standardowy kinowe mamy do czynienia z naprawdę marną produkcją, której zabrakło ambicji pod wieloma względami. To dziwne, że film przeszedł przez tyle sit i nie został wstrzymany przed kinową dystrybucją, bo online miałby większe szanse na jakąś oglądalność.


Przeczytaj więcej:

(247)