Powrót

“Wonka” – ten film jest inny niż poprzednie! Warto wybrać się do kina? Recenzja

Zapowiedź filmu “Wonka” wywołała niemałe zamieszanie. Oto po raz kolejny studio będzie mierzyć się z prawdziwym klasykiem. Fani poprzednich odsłon wstrzymali oddech, ale chyba niepotrzebnie, bo Paul King i Timothée Chalamet wiedzieli, co robią.

Film “Wonka” jest jednym z najładniejszych widowisk tego roku. Recenzja

Z dwoma poprzednimi produkcjami jest chyba tak, że albo się je kocha, albo za nimi totalnie nie przepada. To kino familijne, z morałem, kolorowym światem, jasny podziałem na złych i dobrych. Do niektórych to trafia, innych nie do końca przekonuje. Wielokrotne powtórki “Charliego i fabryki czekolady” na TVN-ie mogły jednak sprawić, że prawie każdy choć raz natknął się w ciągu ostatnich kilku lat na tę produkcję. Jaki los spotka “Wonkę”? Wydaje się, że nieco inny.

Duża w tym zasługa głównego aktora, Timothéego Chalameta, który buduje swoją postać w niezwykle uroczy sposób. Miejscami tego uroku w całym filmie może być ciut za dużo, ale nie tak często oglądamy już produkcje, które w tak dużym stopniu będą klimatem i atmosferą przypominać kino sprzed tylu lat. “Wonka” zabiera nas w czas wydarzeń poprzedzających akcję filmu “Charlie i fabryka czekolady”. Śledzimy losy tytułowego bohatera, który dąży do  otwarcia własnego sklepu, później fabryki, by dać szansę każdemu cieszyć się smakiem świetnej czekolady. To nie przypada do gustu trzem szefom istniejących już na rynku sklepów, które wspólnie wprowadziły monopol na ten słodycz. Willy’emu nie zabraknie jednak ambicji, pomysłów i sojuszników, by zrealizować swoje plany.

Nowy film Warnera to nie tylko szansa na wybrzmienie talentów aktorów, do czego wrócimy, ale także pokaz możliwości scenografów i kostiumologów. Wykreowany przez nich świat jest po prostu piękny – non stop jest na czym zawiesić oko, a zdecydowana większość lokalizacji i wnętrz to praktyczne efekty, a nie wygenerowane przez komputer obrazki. To dlatego, dzięki tej namacalności i wiarygodności, “Wonka” bardzo szybko do siebie przekonuje i wciąga nas w ten świat.

Kolejnym atutem jest obsada: Timothée Chalamet, Calah Lane, Matt Lucas, Hugh Grant, Rowan Atkinson, Olivia Colman i Mathew Baynton fantastycznie odnaleźli się w tym świecie. Każdy zrobił dokładnie to, co było potrzebne, by sprawić, że całość potraktujemy jako swego rodzaju baśń, historyjkę, ale też wczujemy się w nią i będziemy mocno przeżywać losy naszych ulubieńców. Chalamet trenował śpiew do tej roli i King pokazał, że przed młodym aktorem kariera stoi otworem także w produkcjach, gdzie będzie musiał wykazać się swoim głosem także w ten sposób. Mimo, że “Wonka” zawiera sporo piosenek, to są one integralną częścią całości, więc nawet nieprzepadający za musicalami widzowie powinni dobrze bawić się w trakcie seansu. Dobór utworów, aranżacje i wykonania pozwalają z przyjemnością przeżywać opowiadaną historię i odczuwać czasem skrajne emocje.

“Wonka” będzie jednym z najładniejszych filmów tego roku, a możliwość obejrzenia go w domowym zaciszu na odpowiednim sprzęcie powinna być nawet jeszcze większą frajdą. Dlaczego? Ponieważ na odpowiednim ekranie ta kolorystyka, paleta barw i cudowne kadry mogą zrobić jeszcze większe wrażenie, niż na dużym kinowym ekranie, który nie jest w stanie pokazać takiej rozpiętości tonalnej i tak głębokich kolorów. Pod względem dźwiękowym kino pozostaje w przewadze, ze względu na mnogość głośników i ich moc – po wyjściu z sali niektórzy z Was mogą nadal nucić jedną z piosenek.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(332)