Małe, niepozorne i na pierwszy rzut oka – nie do końca stylowe. Takie było moje pierwsze wrażenie odnośnie słuchawek SteelSeries Arctis 7. Wydawały się na pierwszy rzut oka krokiem do tyłu względem posiadanych przeze mnie HyperX Cloud Revolver. A jednak pozory mylą…
Teraz nie zamieniłbym ich na nic innego, a duży wpływ miała na to realna wygoda użytkowania, ergonomia i ogólna poręczność.
Bardzo cenię Arctis 7 za dobrą ergonomię – pokrętła głośności zarówno ogólnej, jak i czatu głosowego umieszczone są w sensownych miejscach. Ponadto mikrofon również możemy wyciągnąć w wygodny i szybki sposób, zamiast odpinać go od konstrukcji jak w Revolver. Nie lubię zewnętrznych mixampów więc fajnie jest kontrolować głośność (tak gry, jak i czatu głosowego) samym headsetem, niezależnie od tego w jakiej sytuacji się w danej chwili zdejmujemy. SteelSeries jest jednym z niewielu, jeśli nie jedynym z elastyczną opaską, która zaoszczędza nam kłopotu ciągłego regulowania pałąków z lewej i prawej strony. Co więcej, takie rozwiązanie sprawia, że nawet długie sesje z urządzeniem nie powodują dyskomfortu.
Docelowym sprzętem na którym testowałem Arctis 7 była konsola Xbox One X (i trochę na PS4). Jak być może wiecie, sprzęty z rodziny Xbox One nie obsługują ani standardu Bluetooth ani dźwięku bezprzewodowego via USB. Tak więc jedyną możliwością korzystania z pełni funkcjonalności headsetu jest kabelek z wyjściem 3,5mm, podłączany bezpośrednio do kontrolera Xbox One (w modelach dołączanych od Xbox One S wzwyż).
Oczywiście moglibyśmy headset podłączyć do innego źródła dźwięku, podpiętego do konsoli, lecz wtedy stracilibyśmy możliwość rozmów głosowych, a to by raczej zrujnowało fundamentalną, funkcjonalną ideę tego sprzętu.
Arctis 7 to urządzenie z klasy, którą plasowałbym gdzieś pomiędzy top-mid-endem (na samym szczycie średniej półki) a high-endem. W odniesieniu do swojej ceny (około 589 zł) zapewniają naprawdę dobrej jakości dźwięk w grach, a prowadzone przez nas rozmowy przez mikrofon będą brzmieć klarownie dla innych. Lekkim minusem na konsoli może być jedynie wyciąganie rejestrów basowych.
Aby wyciągnąć więcej z Arctis 7 na Xbox One możemy skorzystać z Windows Sonic, alternatywy dla Dolby Atmos (za które musielibyśmy zapłacić 15 dolarów) dla słuchawek. Jest to system dodający dźwiękowi głębi przestrzennej i akcentuje kierunki, z których dobiegają dźwięki. Może to się szczególnie przydać przy grach multiplayerowych, w których musimy nasłuchiwać kroki.
Dzięki dwóm rodzajom podłączenia, czyli mini-USB-to-mini-jack oraz kluczyka USB dla bezprzewodowej transmisji dźwięku możemy korzystać z headsetu tak na Xbox One i smartfonie (to pierwsze rozwiązanie), jak i na PS4 (to drugie). Co więcej, a propos telefonów, Ich wygląd jest akceptowalny do używania także na dworze, czego nie można powiedzieć o wielu konkurencyjnych produktach. W kwestii funkcjonalności z kolei Arctis 7 powinien zapewnić 15h czasu pracy (zabawy?) na jednym ładowaniu (do którego używamy kabelka mini-USB-to-USB).
Problemem Arctis 7 w kontekście rekomendacji headsetów do konsol jest to, że nie zaoferuje on pełni swoich opcji na tych urządzeniach, a przede wszystkim jego użyteczność powinna być rozpatrywana w postaci headsetu bezprzewodowego. Na PS4 skorzystamy z kluczyka USB do bezprzewodowej transmisji dźwięku, ale stracimy obsługę DTS:X oraz dedykowane oprogramowanie do przetwarzania dźwięku. Na Xbox One z kolei obsługi USB audio nie ma w ogóle, więc zostaje kabelek 3.5mm. Mimo wszystko jest to nadal bardzo dobra propozycja sprzętu, nawet dla konsol.
Kiedy popatrzymy na to z innej strony, zestawy bezprzewodowe na PC często nie zawierają nawet audio jacka, a Arctis 7 oferuje wszystkie możliwe opcje, czyli kluczyk USB do bezprzewodowego dźwięku, jak również kabelek 3.5 mm do np. kontrolera do konsoli. Wszystko jednak SteelSeries Arctis 7 nadrabia świetną ergonomią i wygodą użytkowania, można go nawet używać jako headsetu do smartfona (i jego design jest na tyle uniwersalny, że nie musimy się go wstydzić na dworze). Najbardziej cenię sobie bardzo wygodnie umiejscowiony mixamp do regulacji dźwięku i sprytnie wysuwany mikrofon.
Podsumowanie i ocena
PLUSY
- Bardzo wygodna konstrukcja headsetu, bezproblemowe wielogodzinne użytkowanie
- Poręcznie usytuowane pokrętła do regulacji głośności oraz wysuwany mikrofon
- Dobra jakość dźwięku i głosu przez mikrofon
- Wszechstronność zastosowania
- Przyjemny oku design nadający się do użytkowania na dworze
MINUSY
- Nieco przytłumione basy
- DTS: X jedynie na PC
Cena referencyjna: SteelSeries Arctis 7 589 zł
Sprzęt do testów dostarczyła firma SteelSeries
(6940)