Reality Winner to imię i nazwisko, które mogą Wam wiele nie mówić. O sprawie trąbiły głównie amerykańskie media i, co prawda, także w Europie wywołała ona niemałe zamieszanie, ale dość szybko o wszystkim zapomniano. Film “Reality” przypomina tamte wydarzenia i robi to w niezwykły sposób.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Netflix: wyczekiwany dramat już dostępny! Ten serial może Cię zaskoczyć. Hit gwarantowany?
Film “Reality” już w polskich kinach. Nasza recenzja intrygującej historii tłumaczki z NSA
Pewnego dnia agenci FBI zjawiają się pod domem Reality Winner, gdzie czekają na nią, zanim zaparkuje autem na podjeździe. Chwilę później są przy jej drzwiach i jeden z nich rozpoczyna nagrywanie dźwięku z dyktafonem. Plik audio będzie trwać grubo ponad godzinę i rejestrować całe spotkanie z tłumaczką pracującą w NSA. Z początku nikt nie zdradza, o co dokładnie chodzi. Dość przyjazne, choć prowadzone w bardzo kontrolowany i specyficzny sposób wymiany zdań sugerują, że Reality znalazła się w tarapatach. Sama do niczego się nie przyznaje, lecz agenci zachowują pełną czujność i gotowość do działania. Niedługo później pojawiają się kolejne czarne SUV-y, agentów przybywa, a atmosfera gęstnieje.
Film nakręcono na podstawie transkryptu nagranej dyktafonem rozmowy, dzięki czemu twórczyni, Tina Satter, która reżyserowała film i wspólnie z Jamesem Paulem Dallasem napisała scenariusz, mogła odwzorować tamto spotkanie niemalże 1:1. Interpretacja tego, jak zachowywali się agenci, w jaki sposób wymawiali kolejne słowa, gdzie spoglądali, jak wymieniali się pozycjami i jakie miny przyjmowali jest już w sferze domysłów, ale ekipa odpowiedzialna za projekt z pieczołowitością przygotowała się do realizacji produkcji. W efekcie możemy liczyć na wierne zaprezentowanie praktyk agentów FBI, o czym wspomina się w wielu materiałach, gdzie znajdziemy wypowiedzi specjalistów.
Film nie spieszy się ani odrobinę z odkrywaniem kolejnych kart, ale specyfika produkcji, czyli ta napięta i przedziwna atmosfera sprawiają, że całość ogląda się siedząc na brzegu fotela. Nie wiemy, w którym momencie padnie pytanie dotyczące meritum sprawy, ani jak zareaguje Reality. Odgrywająca główną rolę Sydney Sweeney pokazuje całe spektrum swojego talentu, wyrażając wyjątkowość Reality Winner i jej emocje na wiele przeróżnych sposobów. Czasami nawet trudno ją odczytać, co też nie było na pewno łatwe dla samych agentów. Czujemy, że mówi prawdę, gdy jest o coś pytana, ale z drugiej strony nie sposób nie zorientować się, że trzyma język za zębami, jeśli chodzi o niektóre kwestie.
“Reality” nakręcono tak naprawdę na podwórku i wewnątrz jednego domu. W scenach nie bierze udziału szeroka obsada, ale z drugiej strony udało się dość mocno podkreślić powagę sprawy i liczbę zaangażowanych w zatrzymanie Reality agentów. Podejrzana o wyniesienie tajnych dokumentów na temat ingerencji Rosjan w wybory USA tłumaczka NSA wpada w nie lada tarapaty, a my czujemy to po drugiej stronie ekranu w każdej minucie filmu. Całość jest niezwykle statyczna, ale dobrze koresponduje to z ciągłym podenerwowaniem i niepokojem u obydwu stron dialogu.
Reżyserka bardzo sprytnie wybrnęła też z sytuacji, gdy w transkrypcie brakuje niektórych fragmentów – są one wymazane, a w filmie na kilka do kilkunastu sekund znikają poszczególne postacie, których wypowiedzi zostały utajnione. Nie zabrakło też prawdziwych fotografii czy relacji z telewizji, które wszystko, co oglądamy, mocno cementują w naszej rzeczywistości. Nie podbudowywano napięcia muzyką czy na inne bardziej bezpośrednie sposoby, lecz pozostawiono wszystko w gestii aktorów, co się znakomicie sprawdziło.
Nie jest to film dla wszystkich – co do tego nie ma żadnych wątpliwości. Jeśli nie znacie bliżej sprawy Reality Winner będzie lepiej, jeśli nie dowiecie się czegokolwiek więcej przed seansem. Znajomość historii pozwala inaczej odebrać “Reality”, ale brak tej wiedzy sprawia, że po pierwsze jeszcze mocniej angażujemy się w film, a po drugie po wyjściu z sali pojawia się pewien głód na jej uzupełnienie. “Reality” nie jest filmem idealnym. Niektóre sekwencje są odrobinę za długie, inne sprawiają wrażenie skróconych lub urwanych. Nie wpływa to jednak znacząco na odbiór, a brak prób usensacyjnienia i udramatyzowania samego zatrzymania Reality Winner zasługuje na duże brawa, bo obserwując to wszystko podane w takie formie, nie sposób nie poczuć się jak świadek tych wydarzeń. To wręcz zbyt rzeczywiste.
Przeczytaj więcej:
- Netflix: to ma być jeden z największych serialowych hitów 2023. Już za chwilę premiera!
- SkyShowtime zaskoczy we wrześniu – świetny serial w ofercie! Sprawdź rozpiskę nowości
- 7 super nowych filmów na weekend od HBO Max! Znakomite premiery – co wybierzesz?
- Wielka premiera w Prime Video i inne seriale, które musisz obejrzeć w weekend! TOP 5
- Ten genialny film szokuje i opowiada prawdziwą historię. Co warto obejrzeć w weekend?
(357)