Powrót

Film “Power Rangers: Once and Always” to tona nostalgii (nie) dla każdego. Hit czy kit?

Power Rangers: Once and Always to nowy film Netflix, który wzbudził ogromne emocje. Wszystko dlatego, że fani mają okazję zobaczyć na ekranach swoich ulubieńców sprzed 30 lat. Warto obejrzeć? Oceniamy!

Film “Power Rangers: Once and Always” na Netflix – czy jest się czym ekscytować? Tak i nie

Power Rangers to dla wielu osób marka, z którą dorastało się przez lata. Emitowany w polskiej telewizji serial przyciągał przed ekrany ogromne rzesze widzów, którzy regularnie śledzili losy kolorowych wojowników. Przez następne dekady powstało kilkanaście, jeśli nie kilkadziesiąt nowych wersji, ale największym sentymentem darzy się jednak oryginalną obsadę. To właśnie ich udało się namówić na powrót do ról w nowym filmie, który trafił na Netfliksa. Czy “Power Rangers: Once and Always” to w ogóle dobra produkcja? Czy może nostalgiczna bomba dla pragnących powrotu do przyszłości?

Wystawienie oceny temu projektowi jest z jednej strony bardzo łatwe, a z drugiej niezwykle trudne. Nie jest to większym wyzwaniem dlatego, że całość garściami czerpie ze schematu wykorzystywanego przez dziesięciolecia, więc nie można powiedzieć, że “Power Rangers: Once and Always” nas czymkolwiek zaskoczy. Niemalże każdy element filmu jest powieleniem tego, co część z nas jeszcze pamięta z serialu, więc około 30-letnia formuła w 2023 roku może być trudna do oglądania dla nowych widzów.

U tych starszych będzie ona raczej powodem do szerokiego uśmiechu – albo z radości, albo z zażenowania. Nie sposób bowiem nie reagować w ten sposób na historię i dialogi, które zaserwowali nam scenarzyści. To wyciągnięta żywcem z lat 90. fabuła, z którą nawet niektórzy aktorzy mieli pewne trudności. Dostarczenie takich wypowiedzi nie mogło przychodzić z łatwością i choć wszyscy jesteśmy świadomi, że produkcja rządzi się własnymi prawami, to jednak wykonanie choćby niedużego kroku naprzód względem wcześniejszych tytułów byłoby mile widziane.

Pod względem wizualnym film wygląda lepiej, niż wcześniejsze seriale, ale nie jest to oczywiście półka hollywoodzkich blockbusterów. Wciąż mnóstwo greenscreena i miniaturek, natomiast choreografie walk przypominają wszystko, co już widzieliśmy wcześniej. W kontekście fabuły warto też zwrócić uwagę na to, jak pozycjonowani są powracający Rangersi. Niebieski i Czarny wspólnie starają się zgromadzić wcześniejszą ekipę w reakcji na śmierć Żółtej Rangerki. Oprócz Czerwonego i Różowej Rangerki udaje się także zwerbować córkę Trini Kwan.

Niestety, wszystko to dzieje się bez większego ładunku emocjonalnego, nawet pomimo tak drastycznej straty i próby zrewanżowania się najeźdźcom. Zaktualizowany został też przeciwnik – Robo Rita przypomina oczywiście postać sprzed trzech dekad, ale wróciła w nowej formie. Nie sądziliśmy, że to może się udać, ale ostatecznie efekt jest zaskakująco dobry. To zgrabne połączenie dawnych przywar i zalet z nowoczesnym sznytem. Nie bądźcie jednak zmyleni, to nadal typowy czarny charakter w Power Rangers. Nic więcej, nic mniej.

Największe pretensje do twórców możemy mieć chyba o to, że pomimo tak ważnego powrotu tylu postaci, nie postarano się o napisanie historii, która rzeczywiście chwyciłaby nas za gardło i/lub serce. Większość rozwiązań jest dość powierzchowna i prostolinijna, a przewidywalność filmu jest na maksymalnym poziomie – tutaj wszystko zrobiono według wzoru i nie pokuszono się o potraktowanie całości bardziej serio. Oczywiście gdyby nakręcono tego typu historię w pełni poważnie, to nie wypadłoby to zbyt dobrze, ale zbyt duża samoświadomość nowych Power Rangers sprawia, że momentami odczuwa się dziwne emocje w trakcie seansu.

Dla tych, którzy pamiętają “Power Rangers” z 1993 roku będzie to nie lada nostalgiczna wycieczka, a dla największych fanów soczysta gratka. Wraca dwójka oryginalnych aktorów (Czarny, Niebieski Ranger) oraz druga Różowa Rangerka i drugi Czerwony Ranger, więc część widzów będzie wniebowzięta z samego reunion. Czy ktokolwiek inny powinien to oglądać? Trudno wyobrazić sobie raczej okoliczności, by młodsi widzowie niemający żadnej relacji z Zackiem czy Billym byli zainteresowani takimi wojownikami. Ten film tego (niestety?) nie zmieni.


Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:

(314)