Powrót

Oby to był wstęp do czegoś wielkiego – recenzujemy 7 odcinek serialu “Ahsoka”!

Czy po pełnych emocji i akcji odcinkach “Ahsoki” nadszedł odrobinę spokojniejszy okres w serialu Star Wars na Disney+? Jest inaczej, ale wciąż oglądamy świetną produkcję, gdzie mądrze wykorzystuje się wszystkie postacie.

Seriale na Disney+ – nasza recenzja 7. odcinka “Ahsoka”

Realizacja planu Wielkiego Admirala Thrawna zagraża galaktyce, ale na jego drodze staną nie tylko Ahsoka i Sabine, lecz także odnaleziony Ezra. Zanim dojdzie to tej konfrontacji, przygotowywany jest odpowiednio grunt i ponownie twórcy serialu pokazują, jak dobrze rozumieją ten świat i jak przemyślana jest fabuła serii. Przypomina to opowiadaną w “Andorze” historię, gdzie nie było miejsca ma karykaturalne przypadki i zbiegi okoliczności, co przecież spotykało nas w innych serialach.

“Ahsoka”, na szczęście, nie ma potrzeby koncentrować się na tytułowej bohaterce, lecz traktuje ją jako spoiwo dla pozostałych postaci, które stają się równie istotnymi elementami całości, co Lady Tano. Odnalezienie tego balansu pozwala nam zajrzeć w struktury Nowej Republiki, która zmaga się z wewnętrznymi wyzwaniami i problemami, a żeby ten aspekt historii nieco podkręcić sprytnie wprowadzono doskonale znaną nam postać C-3PO. Niesie on wieści od Lei Organy, której tym razem nie odmłodzono na ekranie, niczym w “Łotrze 1”, ale taka zapowiedź chyba może sugerować, że na którymś etapie dojdzie do spotkania naszych bohaterów właśnie z Leią.

Zanim jednak do tego dojdzie, będziemy musieli wydostać się z planety Peridea, gdzie uwięzieni przez lata byli Thrawn i Ezra. Ten ostatni jeszcze nie do końca rozumie, w jakiej sytuacji się znajduje i liczy na bezpieczną i szybką powrót do domu. Zachowany zostaje więc jeden z charakterystycznych elementów postaci Sabine, która nie decyduje się wyjawić prawdy Ezrze, ze względu na swoje wcześniejsze zachowanie. Konfrontacja, do której dochodzi na powierzchni planety, także z Night Trooperami, nie jest już tak emocjonująca: Ahsoka rezygnuje z dalszej walki z Baylanem, a Sabine nie mierzy się z Shin Hati na miecze świetlne w ostatecznym pojedynku. Ezra pokazuje za to swoją moc – dosłownie i w przenośni, ponieważ doskonale radzi sobie z najeźdźcami nie dzierżąc miecza świetlnego, lecz walcząc wręcz i korzystając z Mocy.

Po tych scenach pozostaje jednak delikatny niesmak, bo choć Baylan Skoll ewidentnie ukrywa swoje zamiary od kilku odcinków, to nadal pozostają one tajemnicą. Dystansuje się od wszystkiego, lecz luka ta nie została wypełniona ciekawymi wątkami. Dotarciu Ahsoki na powierzchnię i dołączeniu do reszty poświęcono zdecydowanie zbyt dużo czasu, a takie wysyłanie sił i wycofywanie ich przez Thrawna, mimo że uzasadnione potrzebą grania na zwłokę, mogło być odrobinę nużące. Fabuła serialu nie została pchnięta znacząco naprzód, więc w tym odcinku to autorzy serialu grali na czas.

Czy to sprawia, że mamy za sobą zły odcinek? Raczej nie, ponieważ te nieco ponad 40 minut upłynęło w naprawdę przyjemnej atmosferze. Wciąż serwowane nam są miłe cameo, dobre żarty i odrobina niepewności czy strachu, lecz potrzebne było zwolnienie tempa, by wypełnić wszystkie 8 odcinków. Fani nie będą raczej wracać do 7. części tej serii, co może tyczyć się dwóch poprzednich odcinków, ale technicznie ponownie otrzymaliśmy bardzo dobrą produkcję, która wizualnie i dźwiękowo angażuje widza podczas seansu. Duże wrażenie robi udźwiękowienie, które na wielokanałowym sprzęcie pokaże swój potencjał, zaś obrazki w “Ahsoka” nie schodzą poniżej pewnego poziomu. Nie będziemy jednak ukrywać, że wobec następnego odcinka mamy znacznie większe oczekiwania.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(303)