Powrót

To są prawdziwe Gwiezdne Wojny! “Ahsoka”, odcinek 4 – recenzja

Na takie Gwiezdne Wojny czekaliśmy! Czwarty odcinek serialu “Ahsoka” pokazuje, że w dzisiejszych czasach też można nakręcić przyjemną, widowiskową historię z serduchem w dalekiej galaktyce bez popadania w fan service i realizację własnych ambicji. To chyba najlepszy odcinek dotychczas!

Seriale na Disney+ – nasza recenzja 4. odcinka “Ahsoka”

Wszyscy drżeliśmy przed premierą serialu, bo choć zapowiedzi wskazywało na to, że produkcja nie tylko będzie wyglądać świetnie i pokaże na ekranach ulubione postacie, ale także opowie wciągającą i ekscytującą przygodę. Pierwsze dwa odcinki, a szczególnie pierwszy, to czyste wprowadzenie do fabuły, dlatego było jasne, że większość z nas będzie zafascynowana nowym rozdziałem życia Ahsoki prezentowanym w serialu. Z trzecim odcinkiem dotarliśmy do pierwszych wybojów, ponieważ choć był on niemal pod każdym względem tylko poprawny. Rozwinięcie dotychczasowych wydarzeń wydawało się logiczne, ale zero zaskoczeń i niespodzianek dla widzów, a także mało spektakularne sceny (widowiskowe – może, robiące wrażenie – już mniej) sprawiły, że po trzecim rozdziale można było ziewnąć z nudów. Czwarty odcinek wskakuje na wyższy poziom.

Od samego początku do końca odcinka mamy do czynienia z angażująco przedstawionymi wątkami. Te już znamy, więc zmianą jest właśnie sposób eksponowania i przeplatania ich, ponieważ tym razem wcale nie ma się wrażenia, że mamy do czynienia z zapychaczem. Akcja wartko i dynamicznie kroczy do przodu, mamy szansę zajrzeć tam, gdzie nie dotarli jeszcze nigdy wcześniej widzowie, a bohaterowie nie mierzą się z dylematami, których rozwiązanie można z góry przewidzieć. Ahsoka pokazana jest z innej strony, niż dotychczas i wiele czasu poświęcono też innym postaciom. Dochodzą do głosu, mają wpływ na wydarzenia, a wśród widzów na pewno znajdzie się wiele osób, które wcale nie będą sympatykami jedynie tytułowej bohaterki.

Wizualnie “Ahsoka” to nadal wyższa półka, choć zauważalne są pewne uproszczenia w budowie scenografii czy wnętrz statków/budynków. Tyczy się to jednak każdego serialu w uniwersum Star Wars i nawet “Andor” miewał pewne problemy pod tym względem. Nie sposób jednak nie docenić tego, jak dopracowany jest świat w najnowszym serialu, z jak dużą starannością przygotowano wszystkie lokalizacje, gdzie pojawiają się bohaterowie. Dodatkowo, twórcy serialu dostarczają nam naprawdę gigantyczną dawkę emocji i akcji w pojedynkach na miecze świetle oraz w kosmosie. Nareszcie nikt nie spieszy się z ich zakończeniem, ale jednocześnie nie czujemy, by były przeciągane na siłę.

W tym miejscu warto też ponowić pochwały dla strony technicznej, czyli wsparcia dla 4K i Dolby Vision, ponieważ przy tego typu scenach (blastery, miecze świetlne, mrok) znacząco wpływa to na obrazek, który jest pełen kontrastu, nasyconych barw i odpowiedniej kolorystyki. Ścieżka Dolby Atmos podkreśla wydarzenia mające miejsce w kosmosie – fruwające wokół na lasery i odgłosy statków potrafią wciągnąć w akcję, a odgłosy mieczy świetlnych dodają pikanterii pojedynkowi. Na tym jednak nie koniec, ponieważ obok “Andora”, to właśnie w “Ahsoce” usłyszymy jedną z najlepszych ścieżek dźwiękowych do produkcji Star Wars. Buduje odpowiednią atmosferę, to połączenie znanych i nowych dźwięków, a podczas seansu czujemy ducha Gwiezdnych Wojen. Miejmy nadzieję, że “Ahsoka” utrzyma lub podniesie poziom w ostatnich odcinkach, ponieważ na tę chwilę to obok “Andora” najlepsza produkcja Star Wars od Disney’a.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(290)