Powrót

Serial Disney+ “Ahsoka” – recenzujemy 3. odcinek! Wyraźne obniżenie lotów

Po naprawdę udanym początku z premiery, “Ahsoka” obniża loty i dostarcza nam nieco nudny, przewidywalny 3. odcinek, w którym znalazła się kwintesencja Gwiezdnych Wojen.

Seriale na Disney+ – nasza recenzja 3. odcinka “Ahsoka”

Kilka potknięć nie sprawiło, że Disney lepiej radzi sobie z realizacją Star Warsowych projektów. Sytuacja z filmami jest nadal mało korzystna, a dopiero odchodzące od szablonów i schematów seriale przekonują do siebie widzów. “The Mandalorian” był strzałem w dziesiątkę, “Księgi Boba Fetty” okazały się dość wtórne, “Andor” był świetny, a “Obi-Wan” zawiódł chyba wszystkich. “Ahsoka” stąpa więc po cienkim lodzie, bo przyglądamy się bohaterom znanym i lubianym, a to zawsze zwiększa presję  i podnosi poprzeczkę.

W efekcie trudne jest zadowolenie obydwu grup – wiernych fanów i nowych widzów, którym trzeba niektóre niuanse wytłumaczyć. Z tymi wyzwaniami dwa pierwsze odcinki “Ahsoki” poradziły sobie naprawdę dobrze, ale trzeci pokazuje, że scenarzyści ugrzęźli w martwym punkcie. Obejrzeliśmy epizod tak naprawdę niewiele wnoszący do fabuły, ponieważ każdy jego element był niesamowicie przewidywalny, a to odbierało frajdę z seansu. Próbowano to wszystko uratować widowiskowymi scenami, ale ani trening Sabine, ani powietrzna walka nie były na tyle angażujące, by te 37 minut seansu upłynęło nam w jakiejś napiętej atmosferze.

Relacja Ahsoki z Sabine nie wydaje się w ogóle ewoluować, mimo że obydwie bohaterki doszły/dochodzą do porozumienia. Twórcy w dalszym ciągu korzystają z tych samych mechanizmów, próbując przekonać widzów, że postacie są w stanie się dogadać, ale obydwie muszą nauczyć się kilku rzeczy. Niestety, bardziej przypomina to prozaiczną fabułę kreskówki, aniżeli serial. Nie oczekiwaliśmy skomplikowanego dramatu, ale następujące po sobie wydarzenia są tak sztuczne, że trudno to nazwać wiarygodnym widowiskiem.

Podobnie sprawa ma się do pojedynków w powietrzu, gdzie tylko jedna scena była w stanie wynagrodzić poświęcenie serialowi ponad pół godziny naszego czasu. Ahsoka pokazała, dlaczego była i jest tak dobrą wojowniczką, lecz reszta jej działań i plan całkowicie nie przystają do rezolutności bohaterki. Załoga jej statku miała więcej szczęścia niż rozumu, a brak łączności w danym obszarze, który uniemożliwia potwierdzenie podejrzeń Ahsoki i Hery w relacjach z Nową Republiką to najtańszy z chwytów, po jaki można było sięgnąć.

Niestety, trzeci odcinek “Ahsoki” zawodzi pod względem fabularnym, zaś pod względem technicznym nie pokuszono się o cokolwiek więcej, niż do tej pory “Gwiezdne Wojny” nam dostarczały. Odnieśliśmy raczej wrażenie, że to wstęp do głównej historii, której w tym tygodniu nie otrzymaliśmy, więc można tylko liczyć na to, że następne odcinki to wynagrodzą. W porównaniu do “Andora” zdecydowanie brakuje tu szerszego rozplanowania akcji, ponieważ pomimo wielu dynamicznych scen, odcinek potrafił nas nieco znudzić.

To nasuwa kolejne pytania o sens kręcenia seriali, które nie eksplorują totalnie nowych historii, bohaterów i okresów. Mimo, że fabuła “Ahsoki” zahacza o ciekawe czasy i przywraca na ekranu ulubieńców, to najnowszy epizod pokazuje, że bez konkretnego pomysłu na całą serię, lepiej byłoby nakręcić film, który byłby bardziej skondensowany i intrygujący. To samo tyczyło się “Obi-Wana”, więc miejmy nadzieję, że “Ahsoka” wybrnie z tej trudnej sytuacji, a następne odcinki nie będą dreptać w miejscu w kontekście fabuły.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(166)