Powrót

Sprawdzamy Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X! Leć gdzie chcesz i kiedy chcesz – tego na konsolach jeszcze nie było! Czy wygląda tak genialnie jak na PC?

Microsoft Flight Simulator to gra, która w ubiegłym roku w spektakularny sposób wyszła poza ramy swojego gatunku. Cała kula ziemska wiernie oddana w wirtualnym świecie? Nawet na potężnych komputerach wydawało się to nierealne – a jednak się udało! Minął rok i ekipa Microsoftu poszła o krok dalej – postanowiła przenieść to wszystko na konsolę! Jak zatem wygląda ten tytuł na Xbox Series X? Czy jest tak spektakularnie jak na PC? Co ze skomplikowanym systemem sterowania samolotami?

Microsoft Flight Simulator – recenzja konsolowej wersji na Xbox Series X

Z symulatorem lotów od Microsoftu zdarzało mi się stykać w przeszłości, przy okazji kolejnych wcieleń tej serii. Zawsze jawił mi się jako ekstremalny tytuł z niesamowicie wysokim progiem wejścia – tylko dla prawdziwych maniaków latania. Znałem jedną osobę, która potrafiła wrócić z pracy, zjeść obiad, położyć dzieci do snu i zasiąść przed komputerem, by dobyć pełen lot z Warszawy do Los Angeles. 9 godzin, większość oczywiście na autopilocie, ale posterunku nie opuszczała ani na moment. Tym był dla mnie Microsoft Flight Simulator – fascynującą rozrywką dla wkręconych w lotnictwo.

fot. Microsoft

Minęły lata od ostatniego wydania i Microsoft tchnął w tę serię życie jak nigdy wcześniej. Ubiegłoroczna premiera na PC była potężnym krokiem milowym – twórcom udało się osiągnąć coś, co największym fanom sandboxów nawet się nie śniło: przenieść do gry CAŁĄ planetę. Każdy jej zakątek. Wszystko oczywiście przy wsparciu map Bing i potężnej mocy obliczeniowej ukrytej w chmurze. Zadanie wydawało się karkołomne, ale misja się powiodła. Wystarczy bardzo dobre połączenie internetowe i można zwiedzać każdy zakątek Ziemi. Jeśli jeszcze do tego dodamy bardzo mocny procesor i kartę graficzną, MFS łatwo pomylić z prawdziwym światem. Nieprawdopodobne.

Moja pierwsza myśl, kiedy producent ogłosił, że najnowszy Microsoft Flight Simulator trafi na konsole nowej generacji Xbox Series X i S? “Super! Szkoda tylko, że będzie bardzo okrojony”. Przecież nie uda się zamknąć tej całej zawartości z PC w konsoli. Na pewno będzie skromniej, mniej spektakularnie, ubogo graficznie. Nadszedł jednak dzień premiery w Xbox Game Pass, a ja zasiadłem przed telewizorem, wyposażony dodatkowo w kontroler Thrustmaster T.Flight Hotas One z joystickiem i wolantem. Odpaliłem grę… i po chwili musiałem sprawdzić, czy aby na pewno podpiąłem XSX, a nie komputer z mocarną kartą NVIDIA GeForce RTX!

Na konsoli jest przepięknie! Nieprawdopodobne, że to się udało

Napiszę to już na początku, żeby rozwiać wszelkie wątpliwości: Microsoft Flight Simulator jest pierwszym next-genowym tytułem z krwi i kości, który trafił na Xbox Series X i S. Bez dwóch zdań. Po pierwsze dlatego, że odpowiednie zoptymalizowanie takiego kolosa pod poprzednią generację maszyn “zielonych” zwyczajnie nie jest możliwe (a może jednak znów nas zaskoczą?). Po drugie zaś na konsoli wygląda niemal identycznie jak na naprawdę mocnym “pececie”! Suwaki graficzne są zablokowane na wysokich ustawieniach i to po prostu widać. Bawiąc się w pilota, siedziałem naprawdę blisko 55-calowego ekranu telewizora 4K Philips OLED – i co chwila zbierałem szczękę z podłogi.

Tak majestatycznej produkcji gracze konsolowi jeszcze nie widzieli

Naprawdę trudno uwierzyć, że specom z Xbox Game Studios udała się wielka sztuka tak precyzyjnego dostosowania tak bogatego tytułu do konsoli. Oczywiście nie obyło się bez ofiar, bo gra działa na Xbox Series X w 30 klatkach na sekundę – i to nie zawsze stabilnych. Jest jednak rozdzielczość 4K i taka gęstość obiektów na ekranie, że wydaje się to nierealne. Gdziekolwiek się nie przeniesiecie, uderzy Was refleksja, że to prawdziwy świat oddany w skali 1:1. Każdy budynek. Każde wzniesienie. Każda rzeka i jezioro. Każda wiejska droga na końcu świata. I na dodatek z nawet niewielkiej wysokości to wszystko wygląda ultrarealistycznie. Niebo? Klasa światowa, zupełnie jak na PC. Malownicze zachody słońca, realistycznie oddane chmury, spektakularne burze z piorunami i krople deszczu na szybie kabiny pilota, tęcze i rozpościerające się niżej połacie zielonych lasów czy miejska dżungla. Szok!

Kraków w pełnej krasie

Grając czuć niemal nieustannie, że to wszystko wisi na włosku. Że deweloperom udało się wycisnąć absolutne maksimum z next-gena. 4K 30fps wprawdzie nie robi już dziś wrażenia, no chyba, że mowa akurat o Microsoft Flight Simulator. Samo istnienie tego tytułu na konsolach musi budzić podziw – a co dopiero w tak pięknej oprawie! Mogło być oczywiście jeszcze piękniej. W bezpośrednim porównaniu da się zauważyć różnice pomiędzy platformami. Mam jednak wrażenie, że bogatszej zawartości graficznej konsola zwyczajnie by nie udźwignęła. Po wielu pięknych godzinach spędzonych w powietrzu mam pełne przekonanie, że więcej mi po prostu nie potrzeba. Ani trochę.

Tęcza nad Manhattanem fantastycznie wprowadza nowych graczy w klimat gry

Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X: zawartość gry zadowoli każdego – od amatora po profesjonalistę

Dużą obawą przed premierą nowego MFS na Xbox Series X i S była jego zawartość. Gracze obawiali się, że z uwagi na ograniczenia dyktowane przez konsole treści nie będzie za wiele. Jak się okazało – zupełnie niepotrzebnie! Producent nie dość, że przeniósł masę trybów i funkcji z PC, to jeszcze zaproponował nowe, dostosowane do “typowego konsolowca”. Wprowadzenie takiego skomplikowanego symulatora na konsole oznacza przecież, że styczność z nim będzie miała cała masa ludzi, którzy na komputerze nigdy by po niego nie sięgnęli. Szczególnie, że tytuł jest dostępny dla wszystkich posiadaczy abonamentu Xbox Game Pass w dniu swojej premiery!

Już sam ekran powitalny uspokaja. Jest dużo do zrobienia, prawie zupełnie tak, jak na PC. Fantastycznym krokiem okazało się dodanie lotów zapoznawczych. W tej zakładce gra przeniesie nas do kilku ikonicznych miejsc, od razu wrzucając nas za stery spokojnie szybującego sobie po niebie samolotu wycieczkowego. Możemy polatać po Nowym Jorku (tu wstrzymywałem oddech niemal bez przerwy), nad piramidami w Gizie, nad Neapolem czy Rio de Janeiro. Polecam skierować tu kroki w pierwszej kolejności – sterowanie nie wymaga praktycznie żadnej wiedzy, maszyna pozostanie w powietrzu nawet sterowana zwykłym kontrolerem od konsoli, a chodzi przecież tylko o to, by podziwiać przepiękne widoki.

Zawartości na konsolach Xbox zdecydowanie nie brakuje!

Ja na sam początek sprawdziłem kategorię “szkolenie lotnicze”. Tam od razu pojąłem, że Microsoft Flight Simulator nie tylko czerpie w wersji na konsole z oryginalnego wydania, ale jest stale rozwijany i poszerzany. Przygotowano całą serię poradników – od wprowadzenia w tajniki przyrządów w kabinie, przez skręcanie, wznoszenie, zniżanie, startowanie i lądowanie, aż po nawigację VFR (lot na orientację za pomocą zewnętrznych punktów odniesienia) i operowanie potężnymi samolotami obsługującymi loty międzykontynentalne. Ukończenie wszystkich zadań zajęło mi kilka godzin, a za każdym razem byłem precyzyjnie oceniany. Dzięki temu czułem, gdzie jeszcze muszę trochę popracować, by uniknąć katastrofy w przestworzach.

W zakładce “Działania” gra stawia już przed nami większe wyzwania, tam zatem zawitałem zaraz po kompleksowym szkoleniu. Zadań nie brakuje, a niektóre z nich to prawdziwe egzaminy z umiejętności operowania samolotem i cierpliwości. Możemy na przykład podjąć się zadania wylądowania w trudnych warunkach pogodowych. Ja jednak kompletnie zakochałem się w długich wyprawach VFR, w których gra wymaga od nas nawigowania po charakterystycznych punktach zlokalizowanych na ziemi. Jeden ze scenariuszy przenosi na lotnisko w chorwackiej Rijece, z którego wybieramy się małym, dosyć powolnym samolotem aż na greckie Santorini. Łączny prognozowany czas takiej wycieczki to około 9 godzin (podzielone na krótsze odcinki) i z dumą pochwalę się, że udało mi się ją ukończyć. Łatwo jednak nie było!

Ilość problemów, na które można wpaść podczas takiej misji, wprost oddaje sytuację w prawdziwym świecie. Wszystko jest tu przecież symulowane! W kłopoty wpadałem kilka razy, mimo iż już na starcie zadbałem, by nieco ograniczyć realizm podczas lotu. Nie uchroniło mnie to jednak przed wyczerpaniem paliwa, nieudanym awaryjnym lądowaniem na nierównych polach w okolicach Mostaru i przeciągnięciem przy próbie ominięcia wysokiego wzgórza. Wytrwałem jednak, bo… kocham Chorwację, którą odwiedzałem wiele razy. Możliwość przelotu nad wszystkimi tymi miejscami, które widziałem wiele razy na własne oczy jest zdecydowanie najpiękniejszą rzeczą, jaką daje nam Microsoft Flight Simulator. Nie ma nic piękniejszego, niż przelot nad własnym domem i podróż w miejsce docelowe wakacyjnych wyjazdów z przeszłości.

Piękne chorwackie wybrzeże zapamiętane z wakacji…
…i znajome osiedle. Kwintesencja Microsoft Flight Simulatora

Zawartości w wydaniu gry na konsole Xbox Series X i S jest oczywiście więcej, ale zdecydowanie największe wrażenie robi “Mapa Świata”. To dosłownie tak, jakbyśmy otworzyli sobie mapę kuli ziemskiej online i wybrali dowolne lotnisko zlokalizowane w dowolnym punkcie na świecie. A na koniec wskazali ulubiony samolot, przenieśli się tam za pomocą teleportacji i wystartowali z tego lotniska. Tak niewyobrażalny poziom realizmu oferuje Microsoft Flight Simulator. Przyznam, że o tę część gry miałem największe obawy. Martwiłem się, że opcji latania zostanie na konsolach mocno ograniczona. Na całe szczęście tak się nie stało – możemy latać gdzie tylko nam się podoba i w dowolnych warunkach, jakie sobie wybierzemy!

Im bardziej przybliżymy widok, tym więcej lotnisk będziemy mieli do wyboru
Pora dnia lub nocy, pogoda i ruch lotniczy na konsoli także jest symulowana na żywo

Poczuj się jak pilot za grosze, czyli zestaw Thrustmaster T.Flight Hotas One do Microsoft Flight Simulator

Na koniec zostawiłem kwestię sterowania, bo to chyba największa kontrowersja dotycząca konsolowego portu Microsoft Flight Simulator. Każdy, kto jeszcze nie latał, na pewno zadaje sobie pytanie: czy można w to grać przy pomocy zwykłego pada? Owszem, da się, ale to dosyć skomplikowana sprawa. Ja zacząłem od zabawy przy pomocy dostarczonego przez producenta joysticka Thrustmaster T.Flight Hotas One. Przetestowałem też oczywiście zabawę z użyciem samego kontrolera od Xboxa i na tej podstawie wiem, że spokojnie można w ten sposób czerpać sporo przyjemności z latania. Sprowadzamy jednak wtedy MFS do bardzo prostego tytułu, którym nie jest. Można tu czerpać tak wiele doznań, że aż szkoda się ograniczać.

Przede wszystkim pad nie posiada wystarczającej liczby przycisków, by obsłużyć choć ułamek systemów pokładowych nawet najmniej skomplikowanego samolotu. Poza tym tylko używając dedykowanego do takich tytułów kontrolera poczujecie się jak prawdziwy pilot i przejmiecie kontrolę nad maszyną w dużo większym stopniu. Ile pieniędzy kosztuje taki przywilej? Na szczęście naprawdę niewiele! Model T.Flight Hotas One można nabyć już za około 300 złotych i jestem głęboko przekonany, że będzie on wystarczający dla znacznej większości graczy. Mamy wielofunkcyjny joystick, którym obsługujemy wszystkie elementy samolotu odpowiedzialne za manewrowanie oraz wolant, którym precyzyjnie dostosowujemy prędkość. Profesjonaliści z większym doświadczeniem z Microsoft Flight Simulator zapewne zdecydują się na z dużo bardziej zaawansowany zestaw, a na dodatek podepną jeszcze klawiaturę i mysz. Ja jednak ani przez chwilę nie czułem, że czegoś mi w powietrzu brakuje. I to pomimo tego, że obcowałem z mocno ułatwionym i ograniczonym modelem rozgrywki. Doznania z lotów na takim sprzęcie stoją na bardzo wysokim poziomie!

Nie widać tego zbyt wyraźnie, więc wyjaśnię: wszystkie opcje wsparcia ustawiłem na “ŁATWY”. Taki przywilej amatora

Problem polega jednak na tym, że tytułu takiego jak MFS zwyczajnie nie da się przenieść 1:1 na konsolę w zakresie sterowania. Nawet do kontrolowania awionetki czy małego samolotu wycieczkowego używałem dodatkowo pada, a sterowanie systemami pojazdu za pomocą obu przyrządów na raz nie należało do najprzyjemniejszych – kilka razy pogubiłem się w tym labiryncie i zaliczyłem nagłe zderzenie z ziemią. W tym aspekcie tak naprawdę nie ma lepszego rozwiązania niż to, które zaproponowali twórcy. Opcji mapowania przycisków jest na szczęście całe mnóstwo, więc po jakimś czasie każdy powinien dostosować posiadany sprzęt do swoich preferencji. Ostatecznie można przecież wspomóc się klawiaturą i myszą.

Ze ścianą zderzyłem się w przypadku większych, bardziej skomplikowanych maszyn. Boeingiem nie byłem w stanie odpowiednio sterować – takie kolosy dedykowane są zdecydowanie bardziej zapoznanym ze specyfiką tego symulatora graczom. Z pomocą przychodzi możliwość wyłączenia części systemów, by nie powodowały kłopotów. Ale przecież nie o to chodzi w tak wiernie oddającym rzeczywistość tytule. Mam jednak wrażenie, że większość konsolowych graczy pozostanie – podobnie jak ja – przy mniejszych, prostszych w operowaniu maszynach. Nam, amatorom, więcej w MFS do szczęścia nie potrzeba!

Jeżeli chcecie w realistyczny sposób sterować taką maszyną, to bez klawiatury oraz dobrego kontrolera z drążkiem, wolantem i masą przycisków się nie obędzie

Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X – jest bosko, ale widać pole do poprawy

Co Xbox Game Studios mogło tu zrobić lepiej? Naprawdę trudno rugać twórców, bo jeszcze kilka miesięcy temu mało kto wierzył w pomyślne zoptymalizowane tego gargantuicznego tytułu pod konsole Xbox. Nie da się jednak do końca przejść do porządku dziennego nad widocznymi nieustannie mankamentami konsolowego portu. Przede wszystkim dosyć opornie “chodzi” interfejs. Sporo jest tu przycięć. Mógłbym też ponarzekać na dosyć długie czasy ładowania, ale to akurat kwestia nierozerwalnie związana z tym tytułem. Na PC jest w tej kwestii podobnie, choć Gmeru doniósł mi, że po nowej, potężnej aktualizacji, wydajność MFS na jego komputerze znacznie się zwiększyła!

Od czasu do czasu podczas latania przeszkadza utrata płynności. Podczas zmiany widoku z kamery w kokpicie na tę zlokalizowaną za samolotem gra potrafi się nawet zaciąć na około sekundę, co w niektórych warunkach może nawet zepsuć lądowanie lub spowodować inny przykry wypadek. Podobny spadek klatek napotykałem niejednokrotnie podczas przelotów nad miastami. Raz nawet zdarzyło się, że przemierzając przestrzeń powietrzną nad Nowym Jorkiem gra się wyłączyła. Innym razem tekstury budynków wczytały się w katastrofalnej jakości, co zdarzyło się potem w mniejszym stopniu jeszcze kilka razy – to jednak mogła być kwestia chwilowego spadku przepustowości łącza internetowego.

Zważając na fakt, że Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X i S jest dostępny w ramach abonamentu Xbox Game Pass – zaznać się z nim powinien KAŻDY. Będąc posiadaczem konsoli nowej generacji grzechem byłoby nie sprawdzić produkcji, która jest absolutnie jedyną w swoim rodzaju. To utopijna, kompletna piaskownica, spełnienie marzeń wirtualnych podróżników. Włączcie MFS choć na chwilę i przelećcie się nad Mount Everest, Rio de Janeiro czy Bora Bora. Istnieje duża szansa, że zostaniecie na dłużej.

PLUSY:

MINUSY:

Ocena gry w wersji na Xbox Series X: 9,5/10

Kopię do recenzji udostępnił dystrybutor gry w Polsce: Microsoft Polska. Dostarczenie do naszej redakcji było dość spektakularne co możecie zobaczyć na filmie poniżej z udziałem Gmera:

Premiera gry Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X i S nastąpiła 27 lipca 2021.

Dostępność gry Ratchet & Clank: Rift Apart
Kod aktywacyjny Microsoft Flight Simulator: Standard Gra PC / XBOX SERIES X/S 269 zł
Kod aktywacyjny Microsoft Flight Simulator: Deluxe Edition Gra PC / XBOX SERIES X/S
349 zł
Joystick THRUSTMASTER T.Flight Hotas One + Microsoft Flight Simulator Gra Xbox Series X
599 zł

Galeria zdjęć z Microsoft Flight Simulator na Xbox Series X


Więcej na temat konsol i gier:

(2248)