Powrót

Recenzja filmu “MEG 2: Głębia”. Druga część… i oby ostatnia. Dlaczego to w ogóle powstało?

Bardzo często chodzimy do kina w poszukiwaniu rozrywki. Film nie musi nieść pouczającej czy wzruszającej historii, ani być przykładem artystycznego podejścia reżysera. To czasem może być czysta zabawa i sama frajda, a “MEG 2: Głębia” w teorii wpisywał się właśnie w tę kategorię filmu. Wielka szkoda, że zabrakło choć odrobiny samokrytyki u twórców.

Film “Meg 2: Głębia” – recenzja. Dlaczego to w ogóle powstało?

Czy Jason Statham gwarantuje dobry film? Niektórzy powiedzą, że niezależnie od otoczki, aktor może sam unieść na swoich barkach nawet słabsze produkcje, ale w przypadku “MEG 2: Głębia” trudno w te zapewnienia uwierzyć. Pomysł na fabułę wydaje się być dość ciekawy, bo wychodzimy z podobnego punktu, co w przypadku części pierwszej. W dodatku, twórcy mieli już pewien feedback od widzów, na temat tego, co podobało im się w filmie z 2018 roku, a co nie. Na takich podwalinach powinno udać się nakręcić co najmniej równie dobry projekt, dlatego idąc do kina chyba każdy ma pewne oczekiwania i potrzeby względem dwójki.

Niestety, “MEG 2: Głębia” nie tylko powiela problemy z części poprzedniej, ale także nawarstwiają się dodatkowe błędy i niedociągnięcia, które nie muszą być efektem przypadkowych działań. Ponownie oglądamy bezradne, chaotyczne i trudne do wytłumaczenia starania głównego bohatera oraz pozostałych postaci, które nie są w stanie wprowadzić trochę logiki w to, co robią. Duża część katastrof czy wypadków wynika właśnie z takich działań, ale gdy mamy do czynienia z gafą poganiającą gafę, to trudno całość traktować choć odrobinę poważnie.

A przecież o to twórcom chodziło: byśmy poczuli zagrożenie oglądając wydarzenia na ekranie i kibicowali tym, którzy starają się z tarapatów wydostać. Chyba dla niektórych byłoby lepiej, gdyby nie towarzyszyło im ani trochę szczęścia, to widzowie byliby uratowani od oglądania czegoś takiego. Rozwój postaci jest niemal zerowy na przestrzeni całego filmu – każdy wykonuje przypisane im role i zadania, nie zaskakując niemal wcale jakąś spontanicznością czy pomysłowością. Problemem są też efekty specjalne, które w zadziwiająco dużej liczbie scen okazały się nawet w porządku, ale część wyglądała mało przekonująco – mówiąc delikatnie – dlatego chcąc nie chcąc nie odczuwamy strachu czy przejęcia w trakcie oglądania filmu.

Wspomniane emocje, a raczej ich brak na jakimkolwiek poziomie, sprawia, że “MEG 2: Głębia” nie jest w stanie zainteresować widza. Nie przejmujemy się losem bohaterów i nie wyczekujemy pozytywnego zakończenia żadnej z akcji. Nie tylko walka o życie jest odrobinę nużąca, ale sama historia, która bardzo ogólnikowo traktuje o niektórych zagadnieniach, nie powodując że moglibyśmy być ciekawi powodów, dla których podejmowano niektóre decyzje czy dlaczego część postaci jest, jaka jest. Deficyt duchowości przekłada się na obojętność wobec postępujących po sobie wydarzeń, które też czasem wyglądają jak wycięte z innych filmów i ułożone jedno po drugim w totalnie innej produkcji.

Wiele osób będzie zadawać sobie pytanie, dlaczego “MEG 2: Głębia” w ogóle powstało. Z filmu nie wynika, by ktokolwiek miał konkretny pomysł i ideę, które mogłyby umotywować chęć nakręcenia kontynuacji, ale pamiętajmy, że “MEG” było nie lada zaskoczeniem pod względem komercyjnym i prawdopodobnie chęć powtórzenia wyników przyświecała studiu i twórcom nader wszystko. “MEG 2: Głębia” trafił jednak na trudny okres w kinie, gdyż na salach nadal rządzą “Barbie” i “Oppenheimer”, a całkiem dobrze radzą sobie także “Między nami żywiołami” oraz “Wojownicze żółwie ninja: zmutowany chaos”. W takim zestawieniu druga część “MEG” prezentuje się dość blado i jest raczej trzecim lub czwartym wyborem w kontekście planów na wieczorny seans w kinie. Moglibyśmy go odżałować, gdyby film się bronił, ale “MEG 2: Głębia” zawodzi, dlatego mamy szczęście, że jest na co innego chodzić do kina.


Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:

(2582)