Kto by pomyślał, że 2024 będzie powrotem do kultowej serii survival horrorów z lat 90-tych? Nowy Alone in the Dark to reboot gry o tym samym tytule z 1992, swoista reinkarnacja pod sterami twórców gier takich jak Magicka 2 czy Titan Quest: Anniversary Edition. Nowa-stara odsłona podejmuje ten sam temat, tło fabularne i wydarzenia z pierwszej części gry z 1992 roku i opakowuje je w nowe szaty, pomysły, zmieniają po drodze ten tytuł na tyle, że można śmiało mówić o reboocie z odmienionym charakterem. Czy grze wyszło to na dobre?
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Już w czwartek prawdziwy giga hit za darmo w Epic Games Store! Co za gra
Recenzja gry Alone in the Dark w wersji na PC. Reboot warty sprawdzenia?
Młodszym graczom nie pamiętającym czasów starych survival horrorów czy przygodówek prawdopodobnie przychodzi na myśl pierwsze, najbardziej oczywiste skojarzenie – toż to wygląda jak ostatnie odsłony i remake’i gier z serii Resident Evil. I tak właściwie jest, ale trzeba pamiętać, że niegdyś to właśnie tytuły takie jak Resident Evil czy Silent Hill inspirowały się pierwszym Alone in the Dark, które pokazało ponad 30 lat temu graczom, że gęsty klimat, odwieczne zło, monstra inspirowane Lovecraftem, łamigłówki i okazjonalne walki z wynaturzeniami w ciasnych lokacjach stanowią przepis na świetne gry.
Dostępność gry | |
Alone In The Dark Gra PC | 235,89 zł |
Alone in the Dark z 2024 roku przenosi wszystko to, co było najlepsze w oryginale i wpasowuje w aktualne trendy gatunkowe pod kątem grafiki, sterowania czy narracji. Twórcy zarzekają się, że AitD mocno różni się Resident Evil, ale jest to lekkie nadużycie. Owszem, Alone in the Dark stawia przede wszystkim na narrację, łamigłówki, odkrywanie przeszłości głównych bohaterów i kluczowy dla gry survival, ale finalnie chodzi o rozkład ciężaru poszczególnych elementów, który raz ma większy wpływ na nową tożsamość AitD, a raz mniejszy. Nie da się o prostu ukryć, że serie te są do siebie podobne i fani RE czy oryginalnej serii będą z gry w danym stopniu zadowoleni w zależności od tego, jak bardzo podpasuje im nieco inny klimat, eksploracja czy budowanie narracji autorstwa Mikaela Hedberga (odpowiadającego za scenariusze SOMA czy gier spod szyldu Amnesia).
Ta ostatnia w Alone in the Dark pełni tu najważniejszą rolę. W grze wcielamy się w jedną z dwóch postaci – Emily Hartwood, której wuj zaginął w dziwnych okolicznościach w Luizjanie z czasów międzywojnia oraz Edwarda Carnby’ego, prywatnego detektywa, który postanawia pomóc Emily za niemałe wynagrodzenie. Postaci grane są przez Jodie Comer („Obsesja Eve”, „Free Guy”) i Davida Harboura („Stranger Things”, „Czarna Wdowa”) co pokazuje przywiązanie twórców do opowiadanej historii. Rzeczywiście bardzo dużą rolę w budowaniu narracji odgrywają tu główni bohaterowie, którzy wspólnie odkrywają kolejne sekrety posiadłości Derceto i wydarzeń z nią związanych. Rzecz w tym, że głównego bohatera wybieramy na samym starcie gry i choć Emily i Carnby wciąż wpadają na siebie przez całą grę, to realnie każdy zajmuje się swoimi sprawami i poznaje inne tajemnice.
Jest to wspaniałe nawiązanie do oryginalnej części, która po pierwszym przejściu detektywem Carnby’m pozwalała na ponowną grę postacią Emily. Tym razem sprawy wyglądają zgoła inaczej. Twórcy postanowili, że granie każdym z bohaterów będzie istotne, by poznać w pełni historię Jeremiego i zła panoszącego się po Derceto. I chociaż gameplayowo przechodzenie gry po raz kolejny następną postacią prawie niczym się nie różni, a sam początek historii wygląda niemal identycznie, to z biegiem czasu widać, że każdy bohater boryka się z własną przeszłością, bada inne poszlaki, dociera do innych, wcześniej niedostępnych lokacji, sekretów i uczestniczy w zupełnie innych dialogach, gdzie potrafi być nawet zupełnie inaczej traktowany przez tych samych NPC-ów. To multum dialogów pisanych dwukrotnie na różne sposoby czy zupełnie nowe sceny i różniący się między sobą sposób narracji. I to jest strzał w dziesiątkę, bo dawno już nie miałem ochoty zagrać ponownie w grę od razu po jej przejściu.
Żeby jednak w ogóle chcieć ją ponownie ograć, musi być ku temu sporo więcej powodów, niż chęć sprawdzenia drugiej ścieżki fabularnej czy skompletowanie informacji i znajdziek. Przede wszystkim gra musi sprawiać radochę i nie nużyć gameplayem. Tutaj Alone in the Dark wychodzi w dużej mierze obronną ręką, bo pomimo niekiedy drewnianej walki, zbyt częstych spotkań z potworami i nieco nudnego biegania od pokoju do pokoju koszmarnej posiadłości, bawiłem się naprawdę dobrze. Nie wybitnie, żaden plot twist nie wgniótł mnie w fotel i w zasadzie nie miałem tu okazji do faktycznego strachu, to chciało mi się codziennie wieczorem wracać do Derceto. Zresztą, luzijańska posiadłość nie jest tu jedyną lokacją w grze, bo technicznie rzecz biorąc odwiedzamy sporo zróżnicowanych miejscówek dzięki amuletowi, który stanowi jeden z kluczy do zrozumienia, co się wydarzyło z wujem Emily.
Jak na grę opartą o eksplorację, backtracking i mającą przede wszystkim opowiadać ciekawą historię za pomocą aktorów, bogatych w szczegóły lokacji i zbieranych poszlak czy notatek, oprawa graficzna stoi na niezłym poziomie. Nie jest to next gen, na widok którego będziecie zbierać szczęki z podłogi (niekiedy tekstury wyglądają jak sprzed 10 lat, choć to naprawdę rzadkość) ale styl artystyczny, dbałość o detale i pieczołowicie stworzone nawet najmniejsze lokacje wyglądają bardzo dobrze i spełniają swoje role.
A co z klimatem, mechaniką strzelania i łamigłówkami, które stanowią trzon całej gry? Z tym bywa nierówno. Przede wszystkim nie nazwałbym gry straszną. Klimatyczną – owszem, ale nie ma tu głupawych jumpscare’ów czy sytuacji niemal bez wyjścia. Nawet na wyższych poziomach trudności praktycznie nigdy nie brakuje przedmiotów leczących i amunicji. Po samej posiadłości można śmiało biegać w tę i z powrotem, bo prędzej wyskoczny nam cutscenka niż potwór czy nagle trzaskające okno/drzwi albo rozbijająca się porcelanowa lalka. Gra celuje w powolne odkrywanie tajemnic i zaglądanie w głąb psychiki zaginionego wujka i nas samych, na tym opierając budowanie mrocznego klimatu.
Jednocześnie jednak pojawiają się w grze etapy – szczególnie pod koniec – przepełnione walką z wynaturzeniami. Można z niektórych sytuacji wykaraskać się wymijając wrogów, uciekając albo stosując walkę wręcz czy dość karkołomne podpalanie przeciwników. Jednak im dalej w las, tym mniejsze wrażenie będzie to na nas robić, a końcowa walka jest już istnym apogeum przesady pod tym względem, kiedy to główna postać jest już uzbrojona po zęby, a pod ręką wszędzie pełno jest amunicji, broni do walki wręcz i koktajli mołotowa. To trochę rozczarowujące i chociażby przez to mam mniejszą ochotę kończyć grę po raz wtóry, ale poza tym trudno do czegokolwiek więcej się przyczepić.
No, może fani trudnych i zróżnicowanych łamigłówek mogą się jeszcze poczuć zawiedzeni. Jest ich sporo, ale wiele z nich nie różni się dużo od siebie. Trafiamy głównie na układanki z brakującymi elementami, które trzeba wcześniej znaleźć i konieczność obracania amuletem dostosowując go do kombinacji cyfr, które znajdziemy w notatkach albo podpowiedziach środowiskowych. Mało które stanowią jakieś większe wyzwanie, co w połączeniu z rozgrywką polegającą na lizaniu ścian i zajmującą około 8-10h sprawia, że Alone in the Dark to pozycja doskonała dla tych, którym wydaje się, że nie czują się na siłach, by ogrywać gry z tego gatunku.
A jak jesteście jeszcze zapracowani i z mniejszą ilością czasu na granie, to AitD sprawdzi się tu naprawdę świetnie. Można to też uznać za celowy i nawet sensowny zabieg, dzięki któremu łatwiej będzie o powtórne przejście gry, przydatne do poznania opowiadanej historii w pełni.
Jeżeli chcecie sprawdzić przed zakupem, jak mniej więcej wygląda tu poznawanie tej historii, eksploracja, sterowanie i początkowy klimat, to sprawdźcie dostępne za darmo Alone in the Dark Prologue, gdzie wcielamy się w jedną z pobocznych postaci rezydujących w Derceto – dziewczynkę Grace, której udaje się wysłać list od wujka do głównej bohaterki gry.
Najnowszy Alone in the Dark, który trochę ponownie, jednak bardziej na nowo opowiada historię z 1992 roku, to tytuł naprawdę udany. Dość bezpieczny i bardzo przystępny, ale faktycznie stawiający przede wszystkim na dobrze opowiedzianą fabułę i nie za trudny survival. Kilka aspektów gry widziałbym inaczej, szczególnie wywoływanie strachu i niepokoju, ale i tak z chęcią wrócę jeszcze do Derceto.
Ocena gry: 7,5/10
Kopię do recenzji dostarczył nam dystrybutor gry w Polsce: Plaion.
Zrzuty ekranu z gry w niniejszej recenzji pochodzą z PC na najwyższych ustawieniach graficznych.
Premiera Alone in the Dark na PC, PS5 i XSX nastąpiła 20 marca 2024 roku.
Dostępność gry | |
Alone In The Dark Gra PC | 235,89 zł |
Konsole i gry – przeczytaj więcej:
- Od dziś w Xbox Game Pass wielki sportowy hit! Na tę grę czekało wielu
- Nowe hity na PS5? Sony oficjalnie zapowiedziało 5 świeżych gier na 2024!
- Na Netflix wszedł gorszący serial. Skandalizująca nowość w ofercie
- PS5 Pro – są nowe informacje o potężnej konsoli Sony! Padła data premiery
- Jest lista gier z Xboksów, które trafią na PS5! To 4 tytuły – rewolucja staje się faktem
(159)