Powrót

Recenzja nowej “Twierdzy” – remaster RTS-a ukochanego przez Polaków, który jest warty swojej ceny!

„Sir, Spichlerz jest pusty!”, „Wiadomość od Szczura!”, „Budynki płoną, sir!”, „Za mało drewna mój panie!” – to tylko niektóre kultowe, które wybrzmiewały w głośniczkach tysięcy polskich nastolatków na początku lat dwutysięcznych. Charakterystyczny dubbing, niskie wymagania sprzętowe i kapitalny pomysł na gemplay były wówczas przepisem na sukces, którego studiu Firefly Studios udało się powtórzyć w zasadzie tylko raz. No, może dwa razy – właśnie dzięki tegorocznemu remasterowi kultowej pierwszej części.

Nasza recenzja remastera słynnej “Twierdzy” na PC! “Edycja ostateczna” to sukces

Stronghold, wydany u nas jako „Twierdza”, a później także Twierdza: Krzyżowiec to jedne z najlepszych RTS-ów w historii. To właściwie w dużej mierze tzw. „castle simulator”, ale RTS-owości nie można im odmówić, szczególnie Krzyżowcowi. Pierwsza część skupiała się jednak na kampanii fabularnej, ekonomicznej i pojedynczych misjach obronnych oraz oblężniczych. To, co wyróżniało wówczas pierwsze, dwuwymiarowe Twierdze, to system budowy zamku, jego murów, wież czy nawet fosy. Jedną z kluczowych mechanik gry okazało się obsadzanie dalekosiężnej obrony na murach, która była w stanie skutecznie odpierać ataki wrogów. Po raz pierwszy można było się skupić na swoim regionie, potrzebach mieszkańców, rozbudowie zamku. Nie trzeba było biegać po całej mapie – liczył się tylko nasz zamek, nasze potrzeby, surowce i umiejętne odpieranie ataków wroga. Oczywiście nie brakowało misji oblężniczych czy w postaci potyczek, ale one także miały coś, czego brakowało innym RTS-om.

Kolejny wyróżnik to sposób pozyskiwania funduszy. System podatków był banalny, ale rewolucyjny. Zasada była prosta – im bardziej zadowoleni mieszkańcy, tym więcej złota mogliśmy ściągać do naszego skarbca. Zadbać można było o zapełnienie spichlerza, zwiększanie racji żywnościowych, religijność, dostęp do atrakcji czy piwa. Dopiero wtedy można było zabierać się za rekrutowanie żołnierzy. Ale nawet wtedy potrzeba jeszcze zbrojowni, warsztatów produkujących bronie, zbroje… Zarządzenie tym wszystkim nie było łatwe, ale za to było niezwykle satysfakcjonujące.

I pod tym względem Twierdza nie zmieniła się ani trochę, wciąż bawi tak samo. Jej najnowsza wersja została odświeżona graficznie, ale tylko subtelnie. Uszczegółowiono modele jednostek, budynków, murów, tekstur i animacji, w tym tych podczas narracji. Na tyle subtelnie i wiernością oryginałowi, że można wręcz odnieść wrażenie, że tu się nic nie zmieniło. Faktycznie, nie jest to remaster na poziomie Age of Empires II: Definitive Edition, ale to nic. Najważniejsze, że gra zyskała nowe usprawnienia, funkcje (takie jak punkty zbiórki dla żołnierzy, masowa rekrutacja, czy automatyczne zakup/sprzedaż dóbr na rynku), jest bardziej responsywna, dająca się kontrolować w bardziej nowoczesny sposób i zawiera zupełnie nową zawartość, tworzoną przez samych założycieli studia – Simona Bradbury’ego i Erica Ouelette’a.

Tą nową zawartością są nowe pojedyncze misje Zamkowego Szlaku” czyli seria 10 nowych, wymagających scenariuszy inspirowanych historią oraz dwie nowe mini-kampanie ze Szczurem i Wężem w rolach głównych. Niektóre z tych misji są fantastyczne, część po prostu dobra i w stylu starych kampanii i kilka w rodzaju „przeprowadź wojaków z punktu A do punktu B”, gdzie po drodze trzeba pozbyć się kilku przeszkód, albo umiejętnie omijać patrole. I to są zdecydowanie najnudniejsze misje, jakkolwiek świeże by nie były.

Mimo kilku wad oceniam je bardzo pozytywnie i bardzo doceniam również fakt, że doczekały się one pełnego polskiego dubbingu od strony narracyjnej. Zresztą dokładnie tej samej jakości, co w oryginalnej grze – czuć więc, że było tanio, ale efekt daje radę i myślę, że dokładnie o to chodziło. W samej grze korzysta się już z oryginalnych odgłosów, które pozostały niezmienione.

Warto jeszcze dodać, że dwie pierwsze z nowych kampanii obejmują ponownie wątki Szczura i Węża, którzy w oryginalnej kampanii stanowili raczej nieduże wyzwanie. Ich nowe kampanie przygotowano z myślą o wyjadaczach Twierdzy i już takie łatwe nie są. W płatnych DLC otrzymamy nowe kampanie Wieprza oraz Wilka i nie zdziwię się, jak te będą wręcz absurdalnie trudne.

Dużym plusem jest też obsługa Warsztatu Steam – to oznacza w przyszłości zalew nowej, interesującej zawartości tworzonej przez graczy. Właściwie miało to już miejsce w starej wersji, ale wówczas trzeba było ściągać mapy czy misje z czeluści Internetu i ręcznie je wgrywać. Teraz jest to znacznie prostsze.

Jeszcze większym plusem, prawdopodobnie dzięki któremu premiera odświeżonej Twierdzy to tak duży sukces (grę zakupiono już ponad 100 000 razy w ciągu 72h od premiery gry!), jest tryb multiplayer – bez kombinacji, po prostu działający z marszu. No prawie, bo na początku były z nim pewne problemy techniczne, ale Firefly już je zaadresowało. Myślę jednak, że w tym aspekcie można było spodziewać się czegoś więcej – np. trybu coop, więcej map albo potyczek z botami.

To jednak nie koniec. Twórcy mają konkretny plan na najbliższe pół roku dla gry. Twierdza: Edycja ostateczna otrzyma jeszcze dwie dość duże aktualizacje, zawierające część darmową i płatną. DLC, które otrzymamy zimą zawierać będzie nową kampanię ekonomiczną oraz nowe mapy, a także płatną kampanię Wieprza. Na wiosnę Firefly Studios szykuje kolejne mapy, misje oblężnicze z zamkami i całą serię zamków… z Polski (dzięki wielkie dla redakcji CD-Action, która przekonała twórców przy okazji jednego z wywiadów, że w Twierdzy powinny znaleźć się polskie zamki!). Część płatna obejmie nową kampanię Wilka. Płatne DLC nie powinny kosztować więcej niż kilkanaście złotych, co wydaje się być uczciwą ceną za tę zawartość.

Podobnie jest zresztą z ceną samej Edycji Ostatecznej, która wynosi bez promocji mniej niż 70 zł. To niewygórowana cena za niezły remaster z gotową dodatkową zawartością zapewniającą sporo godzin dodatkowej rozrywki. Najbardziej brakuje w grze tego, co stanowiło o sile Krzyżowca, czyli możliwości rozgrywania potyczek z kilkoma przeciwnikami na raz na atrakcyjnych, dużych mapach. Najlepiej ze znajomymi.

Nastawiając się jednak przede wszystkim na kultową i dodatkową zawartość dla pojedynczego gracza – trudno się tu zawieść. To ta sama, lekko usprawniona i porządnie działająca Twierdza sprzed 20 lat z przyjemną, dodatkową zawartością fabularną. A teraz moi drodzy, trzymajmy jak najmocniej kciuki za jak największy sprzedażowy sukces odświeżonej Twierdzy. Od niego bowiem zależy, czy Firefly Studios zremasteruje w podobny sposób najlepszą część z tej serii, czyli Twierdzę: Krzyżowiec.

Ocena gry: 8/10

Zrzuty ekranu z gry w niniejszej recenzji pochodzą z PC.
Premiera gry Twierdza: Edycja Ostateczna ma odbyła się 7 listopada 2023 roku, wyłącznie na PC.


Konsole i gry – przeczytaj więcej:

(6256)