Tzw. binge-watching, czyli taśmowe oglądanie, był kojarzony do niedawna raczej ze światem seriali. Tymczasem wytwórnia 20th Century Fox chciałaby zmienić sposób konsumowania filmów w kinach i zmienić nasze nawyki, właśnie pod wpływem popularności Netflixa.
Tradycyjne kino traci obecnie na popularności, choć nie należy się spodziewać, że prędko zostanie wyparte (w to nawet nie wierzy Reed Hastings, CEO Netflix). Niemniej jednak Netflix, Amazon Video i inne serwisy VOD rosną w siłę i niewątpliwie zaczynają wywierać duży wpływ na nasze postrzeganie X muzy. Jak donosi Hollywood Reporter 20th Century Fox planuje premiery trzech filmowych adaptacji powieści z serii Fear Street w 3-miesięcznych odstępach. Stoi za tym przekonanie, że z momentem debiutu każdego kolejnego sequela, widzowie doskonale pamiętaliby poprzedni film. Tym samym powstałby kinowy ekwiwalent masowego pożerania seriali – na tyle na ile ograniczenia tego typu dystrybucji pozwalają.
Fox miał rzekomo poprosić reżyserkę filmów Leigh Janiak o napisanie scenariuszy w formacie umożliwiającym nakręcenie wszystkich trzech obrazów za jednym “zamachem”. Portal Engadget porównał to do Władcy Pierścieni ale w znacznie ciaśniejszym okienku produkcji. Nie wiadomo jakim budżetem opatrzone są filmowe adaptacje Fear Street, lecz takie nowatorskie podejście mogłoby popłacić, podtrzymując poziom zainteresowania na wysokim poziomie. Jest tylko jeden problem – jeśli studio ma zbyt wygórowane wymagania i kryteria sukcesu, to rozczarowanie finansowe z tak skonstruowanego może być jeszcze większe. Bo co jeśli po pierwszym filmie ludzie będą mieli niezbyt pochlebne opinie? Od seriali często nie oczekuje się, że nas już od pierwszego odcinka zachwycą, ale jednocześnie są tak skonstruowane, żeby w widzu zaszczepić chęć sięgnięcia “po jeszcze jeden odcinek”. Kino tak nie działa, a przynajmniej do tej pory tak nie działało.
W każdym razie zdaje się to być ciekawy eksperyment. Kiedyś znany pisarz i prekursor współczesnego horroru Edgar Allan Poe tworzył wyłącznie opowiadania, bo wierzył, że powinny one być przeczytane za jednym posiedzeniem aby zmaksymalizować efekt. Tym samym potencjalna decyzja Foxa o wprowadzeniu nowego formatu tworzenia filmów – jeśli pierwszy krok odniesie sukces – mogłaby jednak rozwiązać problem pewnych serii – albo zminimalizować poczucie “drugiego filmu” albo pozwolić niektórym cyklom na większą integralność fabularną, ze względu na konieczność rozpisania całej historii na (przykładowo) trzy filmy, a nie ciągłe zmienianie zdania lub zaprzeczanie samemu sobie. Z drugiej strony taka “taśmowość” mogłaby się też negatywnie przełożyć na proces twórczy, zmuszając twórców do przedwczesnego wybiegania w przyszłość i niekoniecznie dokonywania najtrafniejszych wyborów pod presją czasu.
(382)