Powrót

Recenzujemy film “Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia” na Netflix! Hit czy jednak kit?

Nowy film serwisu Netflix podzieli widzów. Jednym trudno doszukać się tu jakichkolwiek zalet, inni będą wspominać seans nawet miło i będą zadowoleni z tego, co obejrzeli. Czy “Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia” zawodzi oczekiwania? Recenzja.

Film “Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia” na Netflix – recenzja. Warto obejrzeć?

Prób powtórzenia sukcesu “Gwiezdnych Wojen” było wiele, ale czy w mainstreamie jest jeszcze miejsce na coś podobnego? Udane pojedyncze filmy czy seriale nie przeobraziły się w tak rozbudowane franczyzy i chyba tylko Marvela można wskazać jako największego rywala o podobnym potencjale (marketingowym). Obydwie marki należą do Disney’a, a Netflix nieustannie próbuje znaleźć miejsce na rynku dla swoich IP, które mogłyby rosnąć na wzór największych. Giganci, dzięki umocnionym pozycjom, mogą pozwalać sobie na wpadki i potknięcia, ale debiutujące uniwersum musi zachwycać od początku. Gray Man nie zdołał urosnąć do rangi Jamesa Bonda, czy “Rebel Moon ” ma szansę z Gwiezdnymi Wojnami?

Punkt wyjścia do całego uniwersum bardzo, bardzo podobny do tego, jak zaczynały się Star Wars. To widać, słychać i czuć na każdym kroku podczas pierwszych minut seansu części 1. “Rebel Moon”. Odwiedzamy zakątek galatyki, gdzie powstaje ruch oporu. Powody ku tym działaniom nie mają, paradoksalnie, większego znaczenia, bo każdy członek budowanej przez Korę drużyny i tak robi to najczęściej z własnych pobudek. Jako kolektyw będą jednak bronić tych, którzy bronić się nie mogą, a są dociskani twardym butem imperium.

Nie sposób jednak oprzeć się wrażeniu, że Zack Snyder, pragnący od lat przygotować taki film i budować własne uniwersum, potrzebował tylko pretekstu, by ponownie móc oferować widzom spektakularne i widowiskowe sceny w swoim stylu. Fabularnie nie ma tu zbyt wiele świeżości, większość rozwiązań i wątków już gdzieś widzieliśmy, a potrzeba skrócenia filmu do 2,5 godziny spowodowała, że nie dostaliśmy prawdopodobnie kilku ciekawych sekwencji. Spokojnie, doczekamy się ich w reżyserskiej wersji filmu, która ma ukazać się także dla części drugiej, prawdopodobnie w drugiej połowie 2024 roku. Do tego momentu możemy jednak tylko domniemywać, co ukrył przed nami Netflix i czy faktycznie rozbudowane i bardziej brutalne wersje “Rebel Moon” będą znacznie lepsze od podstawowych odsłon.

Zadziwiająco nierówny poziom reprezentują natomiast efekty specjalne w “Rebel Moon – Część 1: Dziecko ognia”. Wiele scen, których nie podejrzewalibyśmy o wypełnienie efektami CGI, powstało właśnie dzięki nim, ale część scenografii czy inne elementy są niedopracowane lub na tyle sztuczne, że po prostu rażą w oczy. Wiemy, jak mocny punktem Gwiezdnych Wojen jest muzyka, a w przypadku “Rebel Moon” żaden z utworów rozbrzmiewających w filmie nie zdołał (jeszcze?) zrobić na nas takiego wrażenia. Być może muzyka nabierze mocy z czasem, ale pierwszy seans nie jest tak silny w emocje pod tym względem, jak można by się spodziewać.

Kwestie wizualne, poza niedociągnięciami technicznymi w kilku miejscach, stanowią jednak mocną stronę filmu. Widać, że kostiumy, wnętrza, przedmioty czy bronie nie zostały wymyślone na biegu, lecz skrupulatnie pod batutą wizjonera i zgodnie z pewnym kanonem. To jest świat, w którym rzeczywiście mogą dziać się inne, ciekawe rzeczy i z tej perspektywy “Rebel Moon” wygląda jak dobry grunt pod rozwój kolejnych projektów, którymi będą nie tylko filmy, ale i seriale, książki oraz komiksy. Pytanie tylko, czy reakcje krytyków i części widzów nie przekreślą tych planów, bo przecież “Armia umarłych” też miała otrzymać następne produkcje wysokobudżetowe, seriale oraz animacje – Netflix nie zdecydował się chyba jednak inwestować w tę markę ani grosza więcej.

Już teraz dysonans pomiędzy ocenami recenzentów i widzów jest ogromny. Średnia ocen z recenzji 23% na Rotten Tomatoes znajduje się zaraz obok 72% średniej oceny widowni. Jeśli oglądalność na Netflix oraz przychylność widzów będą wystarczające dla Netfliksa, to kwietniowa premiera 2. części filmu nie będzie ostatnim aktem, jaki przygotował Zack Snyder z Netfliksem. Chcielibyśmy, że ktoś spoza grupy wielkich wytwórni nareszcie przygotował dla widzów coś pokroju Marvela i Gwiezdnych Wojen, ale nie mamy pewności, czy “Rebel Moon” to się uda. Wyrok widzów będzie ostateczny.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(5177)