Powrót

FIFA 22 na PlayStation 5, czyli pierwszy prawdziwy next-gen z tej serii! Krok w dobrą stronę? To najlepsza odsłona od wielu lat!

Kolejny rok, kolejna FIFA! Tradycyjnie miliony graczy zasiądą za moment do kolejnej odsłony legendarnej serii “kopanej” i sprawdzą, co też tym razem wykombinowali spece z EA. Nie da się ukryć, że w oczach wielu ta seria już od lat stopniowo traci blask. Inni jednak powiedzą, że wręcz przeciwnie – prężnie przecież rozwija się Ultimate Team, a twórcy myślą o nietypowych rozwiązaniach takich jak tryb Volta. Ja jak zwykle skupiłem się jednak na ocenie kręgosłupa tej serii – czyli rozgrywki. Rzuciłem też okiem na uwielbiany przeze mnie przed laty tryb kariery, bo tak pojawiła się ekscytująca nowość opcja stworzenia własnego zespołu od podstaw! Zapraszam więc na spotkanie z HDTV FC.

FIFA 22 na PlayStation 5 – czy warto kupić? Sprawdzamy tryb kariery i gameplay w erze HyperMotion

FIFA nie będzie miała w tym roku konkurencji. Wcale nie piszę tak dlatego, że jest doskonała i nikt jej nie podskoczy. Chodzi mi raczej o to, że przemianowany na eFootball PES zaliczył właśnie spektakularną klapę na premierę. Wygląda na to, że Konami zaprzepaściło szansę na dalszą, całkiem udaną rywalizację z gigantem od EA. Wielka szkoda, bo jak doskonale wiemy z relacji Leo Messiego z Cristiano Ronaldo, to zacięta rywalizacja najlepiej napędza rozwój.

W FIFA 22 na PS5 grałem tradycyjnie w towarzystwie telewizora Philips OLED z systemem inteligentnych diod Ambilight

Spektakularne potknięcie ex-PESa jest i tak bez znaczenia, a przynajmniej dla posiadaczy PlayStation 5 lub którejś z dwóch konsol Xbox: Series X lub S. FIFA 22 w wersji na next-geny jest bowiem w moich oczach tym, na co naprawdę wielu miłośników tej serii czekało: solidnym powiewem świeżego powietrza! Wystarczyło mi pierwsze 5 minut zabawy z rozgrywką, by stwierdzić, że zaszły w niej naprawdę duże zmiany. Wszystko za sprawą rewolucyjnego według “Elektroników” systemu HyperMotion. Mówiąc w skrócie, deweloperzy zamienili zestaw przyczepianych do ciała czujników na specjalne kombinezony, które rejestrowały ruchy piłkarzy na prawdziwych boiskach. Dzięki nim w FIFA 22 pojawiły się aż 4000 zupełnie nowych animacji, a rozgrywka stała się zdecydowanie “cięższa” – po prostu mocniej zbliżona do realiów.

HyperMotion to naprawdę nowa jakość i realizm – szkoda, że tylko na nowych konsolach i Google Stadia

Kto nie był już zmęczony boiskowym ping-pongiem w FIFIE? Kto mógł jeszcze patrzeć na paralitycznych zawodników wymieniających miedzy sobą podania z prędkością błyskawicy? Kogo cieszyły jeszcze przesadnie dynamiczne akcje, w których gra toczyła się naprzemiennie od bramki do bramki niczym na kilka razy mniejszym boisku do koszykówki? Mnie nie – i mam wrażenie, że nie jestem osamotniony.

Do zabawy z najnowszą częścią zasiadłem jak co roku z mocnym nastawieniem na rozgrywkę offline. Należę właśnie do tego grona “fifomaniaków”, którzy najbardziej zawsze cenili sobie w tej serii mierzenie się z komputerem oraz budowanie własnego klubu lub zawodnika w trybie kariery. Podobnie jak przed rokiem, dalsza część tego tekstu skupi się stricte na tych aspektach FIFA 22. Nie mogę oczywiście zupełnie przemilczeć nowości online oraz rosnącego w siłę trybu Volta, który także bardziej otworzył się w tym roku na świat. O nich jednak na pewno przeczytacie w każdej innej recenzji.

Od razu widać, na jakie tryby położono największy nacisk. Menu główne jest mocno przebudowane!

Przejdę od razu do konkretów: na początek coś o zupełnie nowym trybie tworzenia własnego klubu od podstaw! Nie da się ukryć, że od lat właśnie takiej opcji brakowało w FIFIE. Dobrze pamiętam, że do rozbudowanej zabawy z własnym, fikcyjnym klubem przysiadałem jeszcze w czasach legendarnego PES 6 (2006, to były czasy!). Byłem bardzo ciekawy, jak to będzie wyglądać w FIFA 22. Cóż… nie jest aż tak bogato, jak mogłoby być, jeśli chodzi o personalizację, ale jak na tę serię, możemy mówić o pewnym przełomie!

Na początku, czyli tuż po wybraniu tej opcji w trybie kariery, czeka nas projektowanie własnych strojów. Świetnie, że EA uwzględniło projekty m.in. od Adidas, Nike, Puma i New Balance! Można na przykład wybrać sobie wzór tożsamym z tym, który obowiązuje w tym sezonie w PSG. Tworząc HDTV FC, właśnie na takie warianty domowe i wyjazdowe się zdecydowałem. Twórcy pozostawili przy tym sporą dowolność w kwestii barw.

Następnie wskazujemy jeden z kilkudziesięciu herbów i przechodzimy do edycji stadionu. Tak, edycji stadionu! Po wskazaniu jednej z “generycznych” aren, możemy pomalować krzesełka na trybunach, wybrać wzór trawy, design siatki w bramce, a nawet konkretny hymn i przyśpiewki, zapożyczając je ze stadionów największych klubów świata. Ogólnie tworzenie własnego zespołu jest zatem bardzo satysfakcjonującym i zwiększającym immersję trybem. Wciąż jednak brakuje mi pełniejszej dowolności w temacie tworzenia strojów. Świetnie byłoby zyskać zupełną dowolność w nakładaniu kolejnych wzorów i warstw, jak to było właśnie w PESie. Nie ma jednak co narzekać – FIFA zrobiła mocny krok w dobrym kierunku, a potencjał do rozbudowy jest wciąż duży!

Co dalej? No właśnie – w sumie niewiele. Jeśli pominąć fakt posiadania zupełnie losowej “zgrai” piłkarzy, dobranych na bazie wybranego przez nas poziomu składu (wyrażonego tradycyjnie w gwiazdkach), to nowości w trybie kariery się kończą. Wybieramy ligę, w której chcemy rywalizować, podmieniamy jeden z obecnych tam klubów i zaczynamy zabawę. Są wprawdzie nowe animacje podczas negocjacji transferowych i kontraktowych, ale generalnie jest to dokładnie ten sam tryb gry, co przed rokiem. Systemy dodane przed rokiem w FIFA 21, takie jak nowy system rozwoju piłkarza, plany tygodniowe i rozbudowany trening, powracają w nowej wersji.

Dodam jeszcze, że przyjemniej gra się teraz w karierę pojedynczego gracza. Tu tez nie ma żadnej potężnej rewolucji, ale nieco chaotyczny i prosty system rozwoju doczekał się jednak pozytywnej modyfikacji. Dodano drzewko umiejętności i mechanizm doświadczenia, które gromadzimy podczas treningów i meczów. Nieco precyzyjniej swoje oczekiwania wykłada też trener, dzięki czemu kierowanie jednym piłkarzem zamiast całego zespołu zyskało więcej głębi.

Wróćmy jednak do rozgrywki, bo tu mam do przelania na papier zdecydowanie najwięcej pochwał. Od lat FIFA cierpiała na cały zastęp niedociągnięć i niezrozumiałych mechanik, z których tylko część wymieniłem trochę wyżej. Stała się typową zręcznościówką, w którą “pykało” się już niemal tak, jak w świetną skądinąd FIFA Street. Jednym to pasowało, innych odpychało. Nie narzekali na pewno etatowi miłośnicy trybu FUT i online’owych rozgrywek – tam liczyła się właśnie dynamika i czyste emocje non-stop, a realizm rozsiadał się gdzieś w dziesiątym rzędzie.

Wygląda jednak na to, że koniec z rozwojem w takim kierunku. Machina wyhamowała i wygląda na to, że stało się tak właśnie za sprawą wspomnianej technologii HyperMotion. Gdyby miał do czegoś przyrównać moje kilkunastogodzinne przygody z FIFA 22, to wskazałbym rozgrywkę z Pro Evolution Soccer – momentami naprawdę wydawało mi się, że gram w konkurencyjny tytuł! Rozgrywka jest znacznie bardziej zbliżona do tego, co widzimy na prawdziwych boiskach. Nie da się już zagrać partnerowi piłki “na nos” będąc do niego odwróconym plecami. Zmiany doskonale widać zestawiając bardzo słabą drużynę z jedną z tych najlepszych. Raz zagrałem Radomiakiem Radom z Liverpoolem – aż przyjemniej “zbierało się baty”, obserwując dominację ekipy Jürgena Kloppa w każdym elemencie.

Koniec z precyzją w przyjmowaniu trudnych piłek. Koniec z dokładnym zagraniami miernych piłkarzy na 80 metrów. Koniec z przewidywalnością – jeżeli FIFA 22 jest czegoś pozbawiona, to na pewno nudnych schematów. Biada tym, którzy przez lata wypracowywali sobie systemy budowania akcji. Jest znacznie więcej przypadkowości, bo HyperMotion wprowadził po prostu realistyczne, nie zawsze doskonałe zachowania zawodników – i to mi się bardzo podoba.

W końcu EA poszło po rozum do głowy w kwestii gry w obronie. Teraz na udaną defensywę składa się więcej czynników niż tylko dobre tempo przy wciskaniu przycisku. W grze znów są umiejętności kontrolowanego zawodnika i timing. Dodatkowo wciskając jeden przycisk można poprosić partnera z linii o doskoczenie do rywala i zastosowanie dodatkowej presji. Udany odbiór oznacza zatem większą satysfakcję – podobnie z resztą zwieńczona sukcesem akcja bramkowa, bo teraz trzeba ją budować ze znacznie większym pomyślunkiem! Defensywy rywali kontrolowane przez komputer grają bardziej inteligentnie, trafnie przewidując najprostsze rozwiązania. Zupełnie inaczej niż w poprzedniej edycji wypadają też bramkarze. Wydaje mi się wręcz, że ten system zbudowano zupełnie od nowa! Jest mnóstwo świeżych animacji, a pokonanie golkipera przychodzi wyraźnie trudniej niż w FIFA 21 i poprzednich wydaniach.

Kłopot w tym, że wszystkie wymienione wyżej – i znacznie więcej – cechy, to zasługa technologii, która przeznaczona jest wyłącznie PS5, Xbox Series X i S oraz serwisowi Google Stadia. Tych bardzo istotnych zmian nie uświadczą posiadacze wersji na starsze konsole czy PC. Według EA chodzi o wymagania sprzętowe, nie wiadomo więc, co będzie w kolejnych latach. W przypadku PS4 i Xbox One można raczej zapomnieć o implementacji nowych mechanizmów, ale posiadacze mocnych “pecetów” na pewno już dziś zgrzytają zębami na wieść o tym, że obcują tak naprawdę z mocno opóźnionym wydaniem FIFY. Za brakiem unifikacji poszczególnych wydań idzie też oczywiście niemożność rozgrywki pomiędzy platformami. Jeżeli posiadamy PS5, a nasz kolega gra na PS4, to nie ma szans na wspólne granie. Szkoda, bo dziś jest to już raczej powszechna praktyka w świecie gier.

Nie mogę też napisać, że FIFA 22 jest pozbawiona bugów i niepożądanych wpadek. Wciąż zdołałem ich kilka naliczyć – a to któryś z kontrolowanych przez komputer obrońców nagle postanowił pobiec w zupełnie inną stronę niż powinien, a to bramkarz dostał “wylewu” niczym Paweł Kieszek w meczu Piasta Gliwice z Wisłą Kraków (polecam wyszukać sobie tę świeżutką, piękną interwencję). Tego typu sytuacji FIFA nadal nie unika, ale z przyjemnością stwierdzam, że jest ich znacznie mniej niż przed rokiem.

Na koniec wspomnę jeszcze o kwestii dotyczącej wyłącznie polskich graczy, czyli o nowym komentarzu! Po kilkunastu latach z serią FIFA pożegnał się Dariusz Szpakowski, a zastąpił go Tomasz Smokowski, znany większości miłośników piłki nożnej z komentowaniem ligi francuskiej w CANAL+, a ostatnio z obecności w Kanale Sportowym na YouTube. Jak wypada “Smoku”? Na pewno jest to coś nowego i przyjemnego, ale efektu “wow” nie ma. Momentami jest tak samo sztywno jak w przypadku “Szpaka”, a często komentarz po prostu nie nadąża za wydarzeniami boiskowymi. Nie jest to na pewno taki poziom niedociągnięć, jak pamiętny udział Mateusza Borka w PES 6 (beznamiętne, zrezygnowane “no i wpadło…” po zwycięskiej bramce w 95. minucie), ale na pewno jest nad czym pracować. Na pewno sporo jest kwestii dedykowanych poszczególnym drużynom i stadionom i tutaj zarówno Smokowski jak i Jacek Laskowski wypadają bardzo autentycznie. Poza tym jednak wciąż kilka razy miałem ochotę na przełączenie się na komentarz angielski (który też wyposażono w sporo nowych kwestii!).

Ogólny werdykt może być tylko jeden: FIFA 22 to krok w bardzo dobrym kierunku i jeśli masz jedną z konsol nowej generacji lub grasz za pośrednictwem Stadii, to na pewno warto ją kupić! Jeżeli jesteś jednym z tych graczy, którzy kiedyś bez FIFY nie mogli żyć, a dziś tylko na nią narzekają i wyczekują zmian, to możesz z czystym sumieniem po nią sięgnąć. Jak to jednak coraz częściej bywa – pełnię możliwości odczujesz tylko na najnowszych konsolach i w streamingu.

PLUSY:

MINUSY:

Ocena gry: 8,5/10

Kopię do recenzji dostarczył dystrybutor gry w Polsce: Electronic Arts Polska.

Premiera FIFA 22 nastąpiła 1 października 2021 roku.

Dostępność gry FIFA 22
FIFA 22 Gra PS5 279 zł
FIFA 22 Gra PS4 239 zł
FIFA 22 Gra XBOX SERIES X 279 zł
FIFA 22 Gra XBOX ONE 239 zł
FIFA 22 Gra PC 209,90 zł

Galeria z gry FIFA 22 na PlayStation 5


Więcej na temat konsol i gier:

(2673)