Powrót

Recenzujemy polski film “Rozwodnicy” na Netflix. To hit!

Polskie filmy od Netflix bardzo szybko podbijają serca widzów, a właściwie ich oczy. Statystyki nie kłamią, bo co nowość, to ląduje wśród najchętniej oglądanych tytułów dnia i tygodnia. Czy “Rozwodnicy” na to zasługują?

Polski film “Rozwodnicy” na Netflix – warto obejrzeć? Nasza recenzja

Pomysł na historię w najnowszej komedii giganta był naprawdę świetny – to temat, o którym mówi się od pewnego czasu i on wciąż budzi wiele emocji. Są wśród nich te skrajne, więc tym chętniej usiedliśmy do seansu “Rozwodników”, bo zwiastun zdawał się zapowiadać naprawdę udaną polską produkcję, która nie tylko będzie dobrze bawić widza, ale przemyci także kilka refleksji i komentarzy na temat rzeczywistości. Po ostatniej scenie trudno jednak o tak wybujałą ocenę, ponieważ “Rozwodnicy” polegli na poziomie scenariusza oraz realizacji.

Zacznijmy od tej pierwszej sprawy: dwójka głównych bohaterów żyje po swojemu z innymi partnerami, ale nadal łączy ich wspólna córka. To nie sprawia jednak, że za sobą tęsknią choćby odrobinę, ani by utrzymywali ze sobą jakiś szczególny kontakt. Jacek postanawia jednak wziąć ślub z nową narzeczoną, ale na przeszkodzie stoi wcześniejsze, nadal obowiązujące w kościele małżeństwo. Kinga zgadza się na rozwód, ale dość prędko okazuje się, że to nie będzie ani łatwe, ani przyjemne, a w dodatku Jacek postępem próbuje przekonać księży o winie jednej z osób. To nadaje całości dynamiki i pędu, ale niestety po drodze wkrada się sporo chaosu i bałaganu.

Kwestie prawne czy formalności to tylko wydmuszka – nie dowiadujemy się nic na ich temat w prawie kanonicznym, a twórcy gonią raczej za ogólną sensacją, żartują z postawy księży i czynią z kościoła przedziwną instytucję. Oczywiście część ich zabiegów i zarzutów ma potwierdzenie w rzeczywistości, ale balans pomiędzy komediową stroną filmu, a poważnymi tematami jest tutaj mocno zaburzony. Z jednej strony bierzemy pod lupę skomplikowane relacje rodzinne i sytuację, w której znajdują się też dorastające dzieci, a z drugiej strony księża pokazywani są jak naciągacze, krętacze, czarodzieje lub tajemniczy zakon odcięty od świata. Miałoby to pewien urok, bo niektóre pomysły są naprawdę fajne, ale jako całość to się w ogóle nie spina.

Co więcej, cały film przedstawia raczej poziom realizacji produkcji z dość ograniczonym budżetem i tworzonego w pośpiechu. Są tu takie ujęcia, które wyglądają na nakręcone na odwal, byle jak i bez przemyślenia, co ma też wpływ na montaż, w którym nie udało się uratować niespójnie nakręconych scen. Niektórzy nie będą zwracali na to uwagi, ale na pewno także mniej czujni widzowie będą mieli poczucie, że “Rozwodnicy” mogliby być serialem TVP sprzed 15-20 lat – właśnie taki styl i nastrój udziela się widzom podczas oglądania nowego filmu Netfliksa. Gdyby albo jeśli to było świadomie zrealizowane przez twórców, to pewnie nie dostalibyśmy innych, bardziej udanych scen. Na plus na pewno zaliczyć można obsadę, która robi co może z danym im materiałem – Magdalena Popławska, Wojciech Mecwaldowski i Tomasz Schuchardt nadają swoim postaciom większej głębi, niż ta wynika z kart scenariusza.

Czy warto zobaczyć “Rozwodników”? Jeśli nie macie lepszego pomysłu na luźny, niewymagającym seans w najbliższy wieczór czy weekend, to śmiało. Ale w kolejce pewnie jest kilka chętniej polecanych produkcji, aniżeli nowy polski film Netfliksa.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(5)