Powrót

Assassin’s Creed: Valhalla | RECENZJA | Jak wypada graficznie w 4K60fps? Sprawdzamy mroczną opowieść o Wikingach na Xbox Series X!

Assassin’s Creed należy do najpopularniejszych serii gier w historii. Zapoczątkowana w 2007 roku opowieść tym razem zabiera nas na mroźną północ, gdzie poznajemy losy wikingów. Ale czy Valhalla to godne odświeżenie historii i nowy poziom doznań? Sprawdziliśmy na najlepszym możliwym do tego typu oceny sprzęcie – nowej konsoli Xbox Series X!

Xbox Series X w naszej redakcji

Assassin’s Creed: Valhalla na Xbox Series X – rzeczy na plus

Fanów serii nie musimy wprowadzać w jej tajniki, tych nowych zaś odsyłamy do osobistego zapoznania się chociaż z jej pierwszymi częściami lub przejrzenia poświęconej Assassin’s Creed strony na Wikipedii. Od czasu pojawienia się Desmonda Milesa, który wprowadził nas w ten świat, minęło już kilkanaście lat. Valhalla jest zaś kontynuacją na ogół pozytywnie przyjętego Odyssey z 2018 roku. Przenosimy się całe wieki w przeszłość i poznajmy zgoła inną, znacznie mroczniejszą i brutalniejszą historię. Co nas urzekło?

W AC: Valhalla po raz drugi mamy do czynienia z rozgrywką skręcającą bardzo mocno w kierunku RPG, po raz kolejny też twórcy z Ubisoft oddali nam do eksploracji potężny, składający się z aż trzech masywnych regionów świat. Nasza przygoda rozpoczyna się u wybrzeży Norwegii, skąd następnie wędrujemy drogą morską do Anglii. To jednak nie wszystko, bo przygotowano dla nas też dodatkową mapę i związane z nią aktywności, które dodatkowo dodają grze niewątpliwego urozmaicenia.

W świecie wikingów zdecydowanie jest co robić

Pod tym względem możemy się wypowiadać o Valhalli jedynie w samych superlatywach. Uniknięto tym razem przeładowania zawartością, co nieco denerwowało w Odyssey. Poszczególne wioski i miasta zlokalizowane w wirtualnym świecie wikingów (i nie tylko) oddano zaś dosyć wiernie co wpływa na poczucie realizmu podczas grania. Widać po prostu, że dołożono wiele starań, by świat wikingów oddać na tyle autentycznie, na ile to możliwe.

Sporym wyzwaniem musiało być zbudowanie na fundamentach tego surowego, brutalnego świata (który na dodatek nie pojawiał się wcześniej w produkcjach takiego kalibru) solidnej, wciągającej fabuły. Tu Ubisoft z pewnością podołał. Już na początku sami możemy w pewnym sensie ukształtować nasze losy w grze, ponieważ dane nam jest zdecydować, jakiej płci postać o imieniu Eivor będziemy kontrolować. Jak to w świecie Assassin’s Creed, bardzo szybko dane nam jest do zrozumienia, że mamy do czynienia z kolejną odsłoną odwiecznej wojny pomiędzy asasynami i templariuszami, która rozgrywa się na wielu płaszczyznach czasowych (ten czynnik doprowadza z resztą do wyboru płci bohatera, ale więcej nie zdradzimy!)

Historia Eivor zawiera w sobie elementy zemsty, żądzy podboju i zdobyczy, ale też i smutku – Ubisoftowi udało się wywlec na powierzchnię wiele skrajnych emocji i przenieść je na osobę gracza. Valhalla jest rasową opowieścią o mrocznych dniach z okresu panowania na północy wikińskich rodów. Dało się tu odczuć prawdziwy nordycki klimat – co rusz napotykaliśmy na opowieści i mity o tamtejszych bogach, czy też lokalne historyjki, które często poznawaliśmy poprzez wykonywanie misji pobocznych. Główna linia fabularna wydała na się natomiast wystarczająco spójna, by nie mieć do niej większych zastrzeżeń; może z wyjątkiem samego początku, gdzie tak naprawdę nie wiadomo jeszcze do końca z czym będziemy mieli do czynienia. Valhalla mocno kontrastuje tu z takimi tytułami jak chociażby Ghost of Tsushima, gdzie akcja rozpoczyna się bardzo szybko.

Fabuła rozkręca się powoli, ale jest na co czekać

W AC: Valhalla napotkaliśmy ogromną ilość brutalności i krwi – to przecież opowieść o bezwzględnych wikingach! Ale spokojnie – ci, którzy nie przepadają za widokiem odrąbywanych kończyn czy rozrywanych trzewi tryskających krwią, mogą sobie takich widoków oszczędzić, wyłączając je w zaskakująco rozbudowanym pod tym kątem menu. Czym byłby Assassin’s Creed bez nawiązywania do całego uniwersum! Znajome znaki i sporadyczne “oczka” puszczane do gracza niesamowicie nam się spodobały. Jak się z resztą sami przekonacie, na tym Ubisoft nie poprzestał, bo dziejące się w zupełnie innym okresie w historii wydarzenia ponownie mają swoje miejsce i rolę w najnowszej części.

Zdecydowanie na plus wypada wyjątkowo rozbudowany ekwipunek naszego bohatera/bohaterki (których możemy zmieniać w trakcie gry!), ale na największe uznanie zasługuje przeszczepione rodem z prawdziwego reprezentanta gatunku RPG drzewko umiejętności, które odblokowujemy pokonując kolejne etapy gry. Możemy tu iść w trzech kierunkach, polepszając statystyki walki wręcz, z dystansu lub z ukrycia. Przekłada się to realnie na nasze zdolności podczas zabawy, więc i daje mnóstwo satysfakcji!

Co z oprawą wizualną? Nie skłamiemy, jeśli przyznamy, że ogromny wpływ na nasz odbiór Valhalli ma Xbox Series X. Najnowszy tytuł ze stajni Ubisoftu dane nam było ogrywać właśnie na nowej najpotężniejszej konsoli Microsoftu i… jesteśmy wręcz zachwyceni. Przede wszystkim gra działa w stabilnych (prawie – o tym wątku więcej poniżej) 60 klatkach na sekundę w rozdzielczości 4K, co jest chyba najlepszym prezentem, jaki twórcy mogli sprawić graczom decydującym się na zakup te konsoli. Możemy potwierdzić, że fantastycznie wpływa to na poziom zabawy, szczególnie, że sama gra wygląda na nowej generacji wręcz fenomenalnie. Norwegia, choć momentami monotonna i często uboga kolorystycznie, została świetnie oddana graficznie, a HDR ma spore pole do popisu. Często bowiem kolejne kroki w grze stawiamy pod osłoną nocy, a wtedy możemy dostrzec świetną czerń i jaskrawe, krwistoczerwone światła pochodni i refleksy, które ogień rzuca na elementy środowiska i postaci. Spore wrażenie robią zorze polane i zachody słońca, świetnie też wypadają norweskie szczyty górskie i angielskie łąki. Modele bohaterów gry (mimika!) oraz jakość tekstur też nie pozostawiają wiele do życzenia, choć generalnie widać, że tu prawdziwy next-gen chyba dopiero nadejdzie. Może wraz z następnym AC?

HDR i 4K60fps spisują się fantastycznie w wersji na Xbox Series X na telewizorze Philips OLED z Ambilight

Assassin’s Creed: Valhalla na Xbox Series X – rzeczy na minus

Wyliczankę słabych stron Valhalli rozpocznę od przytłaczającej wręcz momentami ilości błędów i gliczy. Od podskakujących wściekle podczas przerywników filmowych postaci, które przecież powinny spokojnie stać, przez wykonujących serię nielogicznych ruchów podczas walki przeciwników, aż po NPCów przenikających przez budynki – często jak na dłoni widać, że Valhalla jednak wyszła spod rąk ludzi tworzących ogromną ilość pod pewnymi względami do siebie podobnych tytułów, które lubią powielać te same błędy. Przydałoby się nieco więcej staranności, bo takie wpadki nie przystoją tytułowi AAA, a już szczególnie nie na nową generację konsol!

Nie do końca polubiliśmy się też z modelem walki. Mamy z nim z resztą problem także w przypadku poprzednich Asasynów. Typowy slasher nie każdemu po prostu pasuje, a tu ilość animacji zaimplementowanych podczas walki jest zwyczajnie dosyć uboga. Mimo iż technik walki – także tych odblokowywanych w miarę brnięcia w opowieść – jest całkiem sporo, to jednak podczas setnego najazdu na wioskę, który prowadzimy, zmiatanie z powierzchni ziemi kolejnych oponentów potrafi już znudzić.

Model walki wciąż wielu ludziom nie przypadnie do gustu

Nie będą też zachwyceni ci, którzy lubują się w skradankach i życzyliby sobie przejścia całej gry “po cichu”. Jasne, wiemy, że to opowieść o pozbawionych litości, głośnych i brutalnych wikingach, jednak skoro już zdecydowano się na stworzenie całego drzewka umiejętności walki z ukrycia, to zdecydowanie można było pociągnąć ten wątek. A tak zostaliśmy zmuszeni do toczenia pojedynków 1 na 1 z “bossami” niezależnie od tego, czy nam się to podoba czy nie.

Zaskoczyły nas też negatywnie sporadyczne, ale wyraźne spadki klatek. Kiedy na ekranie pojawiało się bardzo dużo elementów – na przykład w trakcie najazdów na wioski i bitew angażujących dużą liczbę postaci – gra potrafiła się wyraźnie przyciąć, co wydaje nam się wręcz nieprawdopodobne na Series X. Zatem: minus za optymalizację i liczymy na poprawkę wraz z aktualizacją.

Czy musicie znać uniwersum Assassin’s Creed? Nie, jednak mocno polecamy przejście tego procesu, by móc w pełni rozkoszować się najnowszą częścią. Może być ona doskonałym wstępem do nowej generacji; bardzo polecamy ją w wersji na Xbox Series X, możecie z resztą zdobyć taki zestaw już teraz!

Ocena gry: 8/10

Kopię do recenzji dostarczył nam dystrybutor gry w Polsce: Ubisoft.

Premiera Assassin’s Creed: Valhalla w wersjach na Xbox One X, Xbox Series X, PlayStation 4 i PC nastąpiła 9 listopada 2020 roku. Na PlayStation 5 gra zostanie wydana 12 listopada 2020 roku.

Dostępność gry Assassin’s Creed: Valhalla
Assassin’s Creed: Valhalla Gra XBOX ONE (Zawiera darmowy upgrade do XBOX Series X) 229 zł
Konsola MICROSOFT XBOX Series X + Gra Assassin’s Creed Valhalla 2 369 zł
Assassin’s Creed: Valhalla Gra PS5 239 zł
Assassin’s Creed: Valhalla Gra PS4 229 zł
Assassin’s Creed: Valhalla Gra PC 199 zł
Assassin’s Creed Valhalla w wersji na Xbox Series X

Więcej na temat konsol i gier:

(3762)