Powrót

1917 | RECENZJA | oszałamiające wojenne kino drogi

Rok 2019 był naprawdę mocny dla światowej kinematografii, nawet jeśli by wyjąć z niego bardzo obfity skądinąd w premiery (w Polsce pra-premiery) miesiąc, jakim był grudzień. Tak się złożyło, że wtedy właśnie wyszedł “1917”, najnowszy obraz Sama Mendesa, który skłonił mnie do tego, by całkowicie przewartościować mój osobisty ranking filmów roku.


“1917” to przykład filmu wojennego, który przedkłada osobistą historię i takiż styl reżyserii ponad przynależność do gatunku. Jest to zasadniczo obraz o pierwszej wojnie światowej przedstawiony w formacie kina drogi. Nakręcony przez Rogera Deakinsa i zmontowany tak, aby sprawiał wrażenie jednego długiego, niekończącego się ujęcia.

Jego fabuła jest minimalistyczna, ale za to warstwa emocjonalna i symbolizm (koncepcyjny i wizualny) – wręcz odwrotnie. Jednocześnie kunszt realizacyjny zapiera dech w piersiach, ściska za wszystko, za co można człowieka ścisnąć i nie puszcza jeszcze na długo po zakończeniu seansu.

Zdjęcia i prowadzenie kamery Deakinsa, w połączeniu z montażem Lee Smitha oraz fenomenalną muzyką Thomasa Newmana fenomenalnie uzupełniają się w swej kreatywnej symbiozie. Gdy dołożymy do tego zjawiskowe udźwiękowienie oraz nieustanne poczucie zaszczucia i zagrożenia, mamy przed sobą 119-minutowego rollercoastera, który podobnie jak “Dunkierka”, dopiero swoje ujście znajduje na samym końcu.

Tak naprawdę jednak, pomimo iż “Dunkierka” i “1917” to filmy o gonitwie z czasem, to nie mają ze sobą nic wspólnego. Oprócz – moim zdaniem – absolutnie najwyższego poziomu filmowego rzemiosła.

“1917” jest nie tylko fenomenalnym dziełem na poziomie reżyserii i realizacji scen akcji, ale i bardzo ujmującym, ciężkim i smutnym dramatem, którego symbolizm wizualny (nieodparte skojarzenia z piekłem i czyśćcem) wynosi do miana niepowtarzalnego wydarzenia w kinematografii. Tak, wiem, że to bardzo przewidywalne i bezpieczne, jeśli “1917” zgarnie większość Oscarów, ale ja co do tego obiekcji żadnych bym absolutnie nie miał.

Ocena filmu – 6/6


Więcej recenzji filmowych:

(2504)