Powrót

Wstyd oglądać na Polsacie! “Kevin sam w domu” na 4K Ultra HD Blu-ray | RECENZJA |

Długo wyczekiwana premiera tego filmu na płycie 4K Ultra HD Blu-ray mogła w ogóle się nie wydarzyć, a i tak nie wszystkie życzenia fanów zostały spełnione. Słodko-gorzki debiut “Kevina samego w domu” w nowej odsłonie to jednak lepszy prezent, aniżeli żaden. Czym zachwyca, a czym rozczarowuje kultowy film świąteczny “Home alone” na 4K Ultra HD Blu-ray?

“Kevin sam w domu” o mało nie został anulowany

Jeśli jesteście zainteresowani kulisami powstania “Kevina samego w domu”, to żaden inny dokument, niż ten na Netflix nie przedstawi tej historii lepiej. Wśród kultowych produkcji świątecznych to właśnie hit 20th Century Fox zwraca na siebie największą uwagę, bo nieprzerwanie od kilkudziesięciu lat bawi widzów, a mógł wcale nie powstać. Warner Bros. skasowało projekt ze względu na zbyt wysoki budżet, niektóre sceny powstały przypadkiem, kaskaderzy wyolbrzymiali swoje wyczyny przed kamerą, a niemożliwe do zrealizowania marzenie ekipy filmowej i reżysera Chrisa Columbusa jednak się spełniło – po zapoznaniu się z historią muzykę napisał sam John Williams.

Film wkraczał do kin bez większych oczekiwań, pierwsze recenzje nie napawały optymizmem, ale kolejne tygodnie były prawdziwym pasmem sukcesów, bo “Kevin sam w domu” nie tyle nie znikał z repertuarów kin, co królował w box office przynosząc ogromne wpływy. Włodarze Warner Bros. mogli pluć sobie w brodę, bo przy budżecie 15 mln (które zapłaciło 20th Century Fox, gdyż WB oferowało maksymalnie 13,5 mln) przychody wyniosły setki milionów dolarów, a film stale zarabia. Również dzięki ciągłym emisjom w telewizji, dlatego jeśli obawiacie się o tegoroczne Święta to uspokajam – “Kevin sam w domu” będzie na Polsacie i to już dziś, w momencie publikacji tej recenzji. Tylko czy mając do dyspozycji krążek 4K w ogóle włączę dekoder? Pewnie tak, ale wyjaśnię dlaczego dopiero pod koniec tekstu. Teraz skupmy się na tym, jak Disney (do którego należy teraz studio o skróconej nazwie 20th Century) przywołało ducha świąt prosto z Chicago w nowej odsłonie.

“Kevin sam w domu” po raz pierwszy na 4K Ultra HD Blu-ray

We wstępie zaznaczyłem, że wydanie to jest słodko-gorzkie, dlatego w pierwszej kolejności wytłumaczę, co miłego czeka nas po tej edycji. A ta, choć nie jest steelbookiem (takowy jeszcze możecie zdobyć), prezentuje się dość dobrze. Cieszę się, że oprócz plastikowego pudełka dysponujemy kartonowym opakowaniem. Dzięki niemu, całość wygląda może nie o niebo lepiej, ale delikatnie lepiej. Wewnątrz nie czeka nas nic wyjątkowego, oprócz klasycznego opakowania i dwóch płyt. Jedna z nich to oczywiście 4K Ultra HD Blu-ray, a druga klasyczny Blu-ray.

W specyfikacji 4K Ultra HD Blu-ray nie znajdziemy, niestety, żadnych większych niespodzianek, dlatego warto skupić się od razu na tym, jak film prezentuje się na ekranie. A tutaj czeka nas prawdziwa gratka, ponieważ dokonano nowego transferu oraz masteringu, który przywraca filmowi bardziej naturalne barwy, oświetlenie oraz kolorystykę.

Jak wygląda “Kevin sam w domu” w 4K?

Dlatego tak gigantyczne wrażenie robią szeroka paleta barw, HDR oraz sama rozdzielczość. W scenach z lampkami czy latarniami na ciemnym tle, ich światło jest bardziej naturalne, nie przepalone i nie ingeruje w pozostałe obszary obrazu. Ciemniejsze partie są bardziej wyraziste i stonowane, dzięki czemu wszystko wygląda o wiele lepiej. Przykładem jest tutaj scena otwierająca film, gdzie widzimy dom McCallisterów wieczorną porą czy sceny z wykorzystaniem ognia – nie jest on już jasną plamą, lecz nabiera ostrości przypominając bardziej ten, który widzimy na żywo. Nie sposób nie zauważyć wzrostu szczegółowości scen na bliższych kadrach, gdzie twarze są naturalniejsze i nie świecą. Widać to jak na dłoni w trakcie scen z fałszywym policjantem, którego twarz nie przechodzi barwami otoczenia. Ta zasada dotyczy wszystkich innych scen na zbliżeniu, gdzie dostrzegamy więcej detali, jak chociażby pozostałości po pułapkach na twarzach czy dłoniach włamywaczy.

Kolorystyka filmu jest zupełnie inna

Z większą przyjemnością spogląda się także na fragmenty czarno-białych filmów, które ogląda Kevin – są znacznie bardziej wyraźne, pomimo efektu rozmazania obrazu na kasecie VHS. Cały film traci na pomarańczowej tonacji, którą był przesiąknięty, co chyba najbardziej dobitnie uwidacznia się w trakcie scen na śniegu (który nareszcie jest rzeczywiście biały) oraz sceny w kościele w drugiej części “Kevina samego w domu”. Zamiast ciepłej atmosfery wynikające z ciepłych barw pokrywających każdą część ujęcia . To do niej przywykliśmy oglądając film w telewizji, a także w wydaniach DVD i Blu-ray (także ten ostatni z 2015 roku). Wersja 4K ma kilka ewidentnie inaczej kadrowanych scen, co widać po uwzględnieniu większej części skrajnych części kadru (np. podłogi czy sufitu). Tak naprawdę, nie zmienia to w odbiorze filmu zbyt wiele, ale taką modyfikację zdecydowanie warto skomentować.

Jeśli chodzi o stronę wizualną, to “Kevin sam w domu” na 4K Ultra HD Blu-ray wypada wręcz znakomicie i nawet jeśli nie porównacie nowego wydania z poprzednimi bezpośrednio obok siebie, to z pewnością zauważycie różnice. Na przestrzeni całego filmu można dostrzec kilka  szczegółów, które wcześniej nam umykały, a całość o wiele lepiej prezentuje się na większych ekranach, choć nie tylko. To prowadzi nas jednak do mniej optymistycznych wieści, bo poza nowym obrazem, wydanie na 30 rocznicę premiery filmu nie zaskoczy nas niczym nowym.

To wydanie aż prosiło się o lepsze traktowanie

Wykorzystana tu ścieżka audio DTS-HD MA 5.1 obecna była w poprzednich edycjach i choć brzmi bardzo przyjemnie i jest pełna detali oraz głębi, to taka produkcja aż prosi się o efekty w Dolby Atmos, które wypełnią pomieszczenie. Dla osób zainteresowanych aktualizacją filmu na Blu-ray również mam złe wieści – niebieski krążek w tym pudełku jest dokładnie tym samym, który do sprzedaży trafił 5 lat temu i jego zawartość niczym się nie różni, gdyż odświeżono tylko naklejkę. Na dodatek, tylko na tej płycie obecne są jakiekolwiek dodatki, bo płyta 4K nie zawiera nawet ścieżki audio z komentarzem czy innych drobnych przyjemności.

 “Kevin sam w domu” co roku na Polsacie, codziennie w 4K

Dla fanów tej produkcji oraz dla tych, którzy będą ją oglądać po raz pierwszy, seans w 4K “Kevina sam w domu” będzie prawdziwą atrakcją. Przed zakupem należy się jednak dokładnie zastanowić, czy nowa wersja filmu jest warta wydawanych pieniędzy, bo nawet w kilka miesięcy po premierze edycja na 4K Ultra HD Blu-ray nie jest tania. Pod kilkoma względami wydanie jest wręcz rozczarowujące, również dlatego, że lista języków na płytach jest naprawdę skąpa i nie ma wśród nich polskiego. Z drugiej strony nie wyobrażam sobie już powrotu do edycji Blu-ray, a tym bardziej do emitowanego filmu na Polsacie, chyba że z grupą bliskich mi osób w wyjątkowych okolicznościach, gdy liczy się coś więcej, niż sama jakość obrazu:)

 


Więcej recenzji i tekstów na temat tytułów 4K UHD i płyt Blu-ray:

(6893)