Czy “Sukcesja” będzie co tydzień zaliczać tendencję wzrostową formy serialu wraz z każdym odcinkiem? Chyba nikt nie miałby nic przeciwko, skoro ta historia niejako dopiero zaczyna się rozkręcać. Aktorzy dają z siebie wszystko, a scenarzyści stworzyli im świetny plac zabaw do odgrywania swoich ról. Drugi odcinek 4. sezonu to jeszcze lepsza “Sukcesja” niż wcześniej.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Ta wiadomość zaszokuje świat: powstanie serialowa ekranizacja Harry’ego Pottera? Są szczegóły!
Seriale w HBO Max: “Sukcesja“, sezon 4, odcinek 2 – recenzja
Niektórzy mogą zapytać, dlaczego dopiero kilka miesięcy po decydującym wydarzeniu w konflikcie na linii Logan vs. Roman, Shiv i Kendall ten pierwszy decyduje się na drastyczny krok odcięcia dzieciaków od wygodnych sposobów przemieszczania się, ale miarka się przebrała. Zgarnięcie PGM sprzed nosa to jedno, ale sabotowanie przejęcia przez GoJo to zupełnie inna sprawa. Jeśli sądziliście, że twórcy będą zwlekać z bezpośrednią konfrontacją wspomnianej trójki z ojcem, to myliliście się, bo dostajemy to już i teraz. A wszystko rozgrywa się w przededniu ślubu i wesela Connora, który też w tym odcinku ma wiele soczystych i szczerych słów do powiedzenia. Czy to jednak kogokolwiek lub cokolwiek zmienia?
Dostrzegamy, że status quo pozostaje, mimo wszystko, nietknięte. Nie doszło jeszcze do trzęsienia ziemi, które spowodowałoby zapadnięcie się kogoś lub czegoś, ale wszystko do tego zmierza. Tym bardziej, że nawet wspólny front Kendalla, Shiv i Romana nie zdaje się być zbyt silnym sojuszem. Pierwsza dwójka gra we własną grę i pragnie osiągnąć własne cele, dlatego Roman czuje się zbity z tropu i odsunięty od kluczowych decyzji. Traci wpływ na cokolwiek, pozostaje mu przystanąć na propozycje innych i choć bardzo zależało mu na usamodzielnieniu się, to chyba ostatecznie zdaje sobie sprawę, że sprzeciwianie się i granie na nosie ojcu nie przyniesie im/mu żadnych korzyści.
W międzyczasie widzimy, że Tom stał się jeszcze bardziej wytrawnym graczem. Stosuje się do zaleceń Logana w kontekście przeprowadzenia rozwodu na swoich zasadach (blokuje najlepsze kancelarie na Manhattanie), a do czarnej roboty (wycofanie kandydatury Kerry na prowadzącą program informacyjny) desygnuje Grega. Całości towarzyszy znakomita muzyka Nicholasa Brittela, która ewoluowała na przestrzeni lat, ale wciąż zachowuje świeżość dzięki nowym aranżacjom. Kompozycje uwspanialą krążek ze ścieżką dźwiękową z tego sezonu, bez wątpienia, ale teraz sprawiają, że “Sukcesję” ogląda się wyśmienicie, podobnie jak do tej pory.
Z drugim odcinkiem zanikają też nasze obawy, że chęć zakończenia serialu z tym sezonem mogła wpłynąć na balans pomiędzy odcinkami. Ani przez chwilę nie czuć, że jest tu coś przyspieszone lub spowolnione, by zmieścić się lub wydłużyć nową serię. Tempo kolejnych zdarzeń i dynamika scen nie ulegają dużej zmianie, co oczywiście pozwala rozkoszować się każdym dialogiem czy monologiem. Próby zgadnięcia, jak może zakończyć się serial nie mają chyba większego sensu, bo przed nami jeszcze sporo odcinków, a dotychczasowa fabuła 4. sezonu udowodniła, że nie będzie łatwo przewidzieć, kiedy i gdzie twórcy zdecydują się na rozłożenie odpowiednich akcentów. To wyjątkowe, że “Sukcesja” nadal potrafi utrzymać uwagę i skupienie widza na takim poziomie, ale jasne jest, że koniec się zbliża i chyba jeszcze bardziej, niż kiedykolwiek wcześniej, czujemy ciężar podejmowanych decyzji i kroków przez poszczególne postacie. A to też trzeba umieć osiągnąć pisząc scenariusz czy reżyserując to później na planie.
Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Disney+: nadchodzi nowy serial Marvela! To ma być wielki hit
- “John Wick 4” bez szans w kinach w USA! Pobił go ten film – od 14 kwietnia w Polsce!
- Netflix: ten film to nowy wielki hit w Polsce! Podbił TOP 10
- Wielki kinowy hit od teraz w Disney+! Idealny wybór na wieczór
- Nie tylko sport na Viaplay. W kwietniu zadebiutują hitowe filmy! Co tam oglądać?
(268)