Powrót

Pioneer SC-LX701 Test amplitunera do kina domowego Ultra HD

Wstęp

Za każdym razem kiedy siadam do pisania moich spostrzeżeń z testów Hi Fi, mam świadomość że obarczony jest on subiektywnym odczuciem.  I tym razem podejrzewam że moja „subiektywność” pojawi się zgodnie z „Prawem Murphi’ego” wcześniej czy później – a zapewne wcześniej. Aby test był w miarę możliwości obiektywny, podsumowanie będzie składało się z trzech opinii. Trzech, ponieważ podczas testu było nas trzech. Dla ułatwienia nazwijmy całą trójkę Panami P – z tej racji, że trzech Panów Piotrów zajęło się tematem.  A zatem, niech moja ulubiona „ Nić Ariadny” snuje swą opowieść. Zabieramy się do pracy!

W późny środowy wieczór dotarłem po niemałych trudnościach do kolegów Piotrów by móc w spokoju pobawić się sprzętem. Niestety nie mnie dane było sprzęt wypakować z pudełka, bo jak powszechnie wiadomo – nie sam prezent, ale jego odpakowanie – odkrywanie jest wielką przyjemnością. Słowem – sprzęt stał już na stoliku w swej pełnej okazałości gdyż Gmeru dokonał stosownego przygotowania. Pioneer – model SC-LX701. Jest to w  ofercie tego producenta 3 od góry model amplitunera do kina domowego: obsługujący 9.2 kanały w tym Dolby Atmos (7.2.2ch/5.2.4ch) , DTS:X , wzmacniacz klasy „D”, sygnał Ultra HD (4K/60p/4:4:4 i HDR/BT.2020), skalowanie obrazu do 4K Ultra HD oraz stream/USB dźwięku Hi-Res. Jak sami przyznacie – prawdziwy kombajn multimedialny godny 2016 roku. Szczególnie patrząc na wsparcie sygnału Ultra HD, który właśnie z wielkim impetem podbija rynek. Widać to doskonale po ilości testów telewizorów i projektorów, które możecie przeczytać na HDTVPolska.

Wygląd

Do testów dostaliśmy model w kolorze czarnym. Istnieje oczywiście także srebrna odmiana. Wygląd nie odstaje do wzorców wypracowanych przez firmę i kontynuuje rozpoznawalną szatę graficzną swoich starszych i młodszych braci z dwoma dużymi pokrętłami – z lewej i prawej strony. Po środku duża klapka skrywająca dostęp do klawiszy ustawień, duży wyświetlacz ( kafelkowy ), kolor podświetlenia biały, dość czytelny, z możliwością regulacji jasności podświetlenia ( opcja w menu ). Wszystko to jest dość  dobrze skomponowane i sprawia wrażenie, że obcujemy ze sprzętem ze zdecydowanie wyższej półki. Jedyne do czego mógłbym się przyczepić to informacje na wyświetlaczu dotyczące typu realizowanego wejścia, podanego na wejściu formatu czy też opcji ( np.: AUTOSTBY ) są za małe, ale dla nas były w 100% czytelne. Podsumowując: sprzęt budzi szacunek swoim poważnym i dostojnym wykończeniem a drobne detale zawsze można w przyszłości dopracować.

Budowa i złącza

Podobnie jak w modelach konkurencji, menu jest wyświetlane na ekranie naszego wyświetlacza. Mamy do tego celu przewidziane aż dwa wyjścia HDMI. To w zupełności wystarcza, by móc w domowej scenerii podpiąć zarówno telewizor oraz projektor. Oczywiście wszystko w zależności od potrzeb użytkownika.  Zatem – za nim przejdę do opisu funkcji menu i jego możliwości – kilka ważnych danych technicznych od producenta:

Dane audio
Ilość kanałów:                  9.2
Typ wzmacniacza:           D Class
Moc:
  • 760W Multichannel Simultaneous Driven ( 8 Ohm, 1 kHz, THD 1,0 % )
  • 270W/ch ( 4 Ohm, 1 kHz, 1 ch Driven IEC ),
  • 185w/ch ( 8 Ohm. 1 kHz, 1 ch Driven IEC ),
Dolby Atmos / Dolby Surround
DTS:X / DTS Neural:X
Reflex Optimizer
Dolby TrueHD / Dolby Digital Plus
DTS-HD Master Audio/DTS HD High Resolution Audio/DTS 94/24/DTS-ES/DTS-HD Express
DSD Direct Playback via Network/USB ( 11,2, 5,6, 2,8 MHZ/2 ch )
SDS Disc ( SACD ) Playback via HDMI ( 2,8 MHz / 5,1, 2,1 ch )
Digital Core engine whit Cirrus Logic ( Quad Core ) x1
ESS SABRE32 return Chanel ( ARC )
HDMI Pro Auto Room Tuning
  • Full band Phase Control,
  • Subwoofer EQ ( 4 Band ),
Advanced Sound Retriever ( 2 ch )
 Advanced Surround Modes
  • Classical, Unplugged, Entertainment Show, Drama, Advanced Game, Action, Rock/Pop, Sports, Extended Stereo, Extended Mono, Front Stage Surround, Auto Surround
 AM/FM Tuner 40 Presets
HDMI 7 portów w tym 5 HDCP 2.2 dla urządzeń dostarczających źródło zewnętrzne
HDMI 2 porty dla wyświetlaczy typu telewizor czy projektor

Jak widać na zdjęciu panel podłączeniowy prezentuje się okazale. Sekcje są podzielone dość równo i każdy – nawet osoba rozpoczynająca swoja przygodę ze sprzętem Hi Fi bez najmniejszego problemu znajdzie potrzebne wejścia i wyjścia. Podpięcie głośników zgodnie z zasadą podzielono w sekcjach dla poszczególnych połączeń: front, center, height 2, surround back, surround i height 1. Poniżej umieszczono dodatkowe opisy dla osób zainteresowanych pracą wzmacniacza w strefach i podłączeniem drugiego zestawu głośników (B), oraz Bi-AMP i strefą 3.

Znajdziemy tu w zasadzie wszystkie złącza i możliwość podłączenia dowolnego urządzenia. Na uwagę zasługuje fakt że producent umieścił wyjście z przedwzmacniacza mocy – znajduje się powyżej podłączenia głośników surround back i height 2. Dodatkowo wejścia cyfrowe Coaxial i Optical (2/3), analog (x7), podłączenie sieci LAN oraz wejścia Composite i Component (a to łącznie z wyjściem). Nie można pominąć jakże ważnych w tym przypadku połączeń HDMI. Pioneer zadbał by aż 5 wejść HDMI z 7 dostępnych wspierało sygnał Ultra HD, wykorzystując tylko jedno wejście zarówno dla sygnałów audio i video jednocześnie. A to może okazać się dla wielu ważną informacją z racji pojawiających się coraz to w większej ilości urządzeń odtwarzających ten że format jak odtwarzacze Ultra HD Blu-ray, konsole do grania czy komputery PC. To skoro już o możliwościach HDMI to poniżej informacje o przetwarzaniu obrazu według producenta:

Cecha
Ultra HD Pass-through with HDCP 2.2 ( 4K/60p/4:4:4/24-bit, 4K/24p/4:4:4/36-bit, 4K/60p/4:2:0/36-bit )
HDR and BT.2020 Support
Ultra HD Uscaling (1080p – 4K )
3D Ready ( Blue-ray Disc, Broadcast and Games )
Deep Colour ( 36-bit) “x.v.Colour”

Wnętrze

Wnętrze każdego amplitunera dedykowanego do kina domowego, skrywa w sobie zawsze tajemnice. Za czasów, kiedy to królowały Pewex’y i Baltony, określano, że sprzęt się „kupuje na wagę”. Czasy te już przeminęły. Wielu czytelników będzie się zastanawiało co to było, to jednak zasada pozostała. Im cięższy sprzęt – tym lepiej.

Po odkręceniu pokrywy górnej ukazuje nam się środek urządzenia. W konstrukcjach tego typu zasilacz raczej jest umieszczony w tylnej części by skrócić linie zasilającą wysokiego napięcia ( 240V) i możliwość wprowadzenia dzięki temu dodatkowych zakłóceń szczególnie w torze audio. Tu mamy do czynienia z umieszczeniem zasilacza w przedniej części, zapewne by skrócić drogę zasilanych poszczególnych płyt i podzespołów.  Połączenia pomiędzy poszczególnymi płytami są wykonane podobnie jak w innych modelach tego producenta. Układy zastosowane w poszczególnych sekcjach nie wyróżniają w szczególny sposób tego modelu. Choć w modelach wyższych zastosowano bardzo dobrej jakości system PQFA ( Precision Quartz File-based Audio ) redukujący jitter, szkoda że inżynierowe Pioneer’a pominęli młodszego brata. System ten jest stosowany w modelach SC-LX801 i SC-LX901. Moim zdaniem tu też by się przydał.

Patrząc na wnętrze można by spokojnie umieścić znacznie więcej rozwiązań niż te, które tu w końcu trafiły. Ale, po cóż by wtedy były modele wyższe skoro LX701 oferował by wszystko co potrzeba? No cóż, tego się dowiemy przy testach kolejnych modeli tego producenta.

Pilot

Powszechnie wiadomo, że modele z wyższej póki nie muszą oferować pilota o nie wiadomo jakich możliwościach. Niektórzy producenci dają aż dwa, m.in. do obsługi stref i uproszczonego zarządzania – jakby ktoś sobie życzył częściej zmieniać ustawienia w menu. A tu mamy do czynienia z wersją podstawową, czyli mniej rozwiniętą. Jak widać na zdjęciu „minimum minimorum”. Oczywiście w zupełności jego możliwości wystarczają do pełnej obsługi wszystkich elementów menu i bawienia się ustawieniami. Jednak można by się spodziewać czegoś bardziej rozwiniętego z większą ilością „bajerów”. Producent postanowił jednak by pilot nie był głównym gwoździem programu, a jedynie jego uzupełnieniem i dodatkiem. I to się chyba udało. Nie trzeba się też zbyt długo uczyć nawigacji po pilocie – po kilku nieudanych próbach odnajdujemy potrzebne przyciski. Oczywiście piloty bardziej rozbudowane oferują również sterowanie urządzeniami innych producentów do sterowania TV, DB czy CD. I chyba to jest duża zaleta że można w jednym pilocie ująć to co się ma w swoim zestawie audio- wideo. Tu chyba mi trochę zabrakło takiej opcji, nie wspominając już możliwości uczenia się – co jak rozumiem jest domeną wyższych modeli tego producenta. Jest i działa. A to najważniejsze …

Auto kalibracja

Słuchając muzyki, zawsze zastanawiam się co jeszcze można poprawić i na jaki szalony pomysł wpadną producenci, by zainteresować potencjalnych klientów ich produktem. Nie wystarczą już same hasła czy masa naklejek na froncie urządzenia. W łatwy i szybki sposób można samemu ocenić jak dany model brzmi. Zaczynając test, mieliśmy różne zdania dotyczące tego jak powinniśmy skonfigurować urządzenie. Każdy z nas (przypomnę że byli to trzej Panowie P) miał w tym względzie trochę odmienne zdanie. Konsensus osiągnęliśmy po kilku minutach rozmowy – niech zadecyduje MCACC Pro (Multi Chanel Acoustic Calibration) Pro.

Mikrofon podpięty w wejście frontowe i zaczynamy. Pierwszy ruch to wprowadzenie danych z ilu głośników składa się nasz zestaw, chwila na uspokojenie bicia serca i … 4 … 5 ….  …1  – zaczyna się. System Pro oferuje możliwość sprawdzenia nie tylko czy podłączyliśmy głośniki, ale też: odległości, opóźnień, pracy w trybie „reverb”, sprawdzenia fali stojącej, opóźnień dźwięku czy wzmocnienia czy też ograniczenia poszczególnych kanałów i wiele innych. Wydawać by się mogło, że wzorem konkurencji, zastosowanie mikrofonu stereofonicznego byłoby ze wszech miar wskazane, ale producent zadecydował inaczej. Jest mono.

Zdjęcie pokazuje jedną z 10 części systemu auto kalibracji Pro – w tym przypadku, system sprawdza rzeczywiste podłączenie głośników. Niestety nie doczytałem się w instrukcji obsługi ani też w danych producenta czy sprawdza też zamianę faz podłączenia kabli, co przy tak zaawansowanej technologii wydawać by się mogło standardem.

Po auto kalibracji Pro, możemy w ustawieniach zaawansowanych zmienić ustawienia Equalizera, a dzięki temu ustawić dźwięk taki jak nam odpowiada.  To przydatna funkcja szczególnie dla osób lubiących pogrzebać w głębokich czeluściach menu, sprawdzając jakie ustawienia są najbardziej odpowiednie.  Dla osób, które opierają się na systemach auto kalibracji urządzeń kina domowego i nie czujących potrzeby jakichkolwiek zmian czy poprawy – system zadba by dźwięk był optymalny. Pamiętajmy – co zresztą pokazuje doświadczenie – że nie używamy auto kalibracji cały czas. Najczęściej jest to pojedyncza sytuacja, po przyjściu ze sklepu na gorąco podłączamy i „stroimy” zestaw. A później mikrofon chowamy. Oby do pudełka bo przy zmianie aranżacji naszego pokoju, warto sięgnąć po niego raz jeszcze ….

Tak więc po zakończonej wstępnej fazie strojenia kina podłączamy odtwarzacz (Ultra HD) Blu-ray i zaczynamy zanurzać się w bezgranicznej przestrzeni barw i dźwięków – słowem doznań z opowieści 1000 i jednej nocy.

Za nim „danie główne”, jeszcze kilka uwag na temat ustawień. Zaskoczył mnie sposób wyboru trybu dźwięku – zamiast czegoś na wzór AFD (Auto Format Decode), za każdym razem (po zmianie płyty) trzeba było przełączać tryb tak, by trafić na odpowiedni format. Przy pierwszym uruchomieniu płyty BD, zamiast formatu DTS-HD MA, pojawił się Surround. Z następnymi fragmentami poszło już łatwiej – wiedzieliśmy czego i gdzie mamy szukać.

Środowisko testowe

Konfiguracja
Odtwarzacz CD/BD OPPO 103D / 105D ( Audio – OPPO 105D )
Odtwarzacz Ultra HD Blu-ray Panasonic DMP-UB900 / Samsung K8500 / Xbox One S
Głośniki przednie:        Sonus faber Toy

centralny:       Niles IW2670LCR

surround:       Niles CM750

subwoofer:     DALI E-9 F

Interconnect RCA: Qued

HDMI: Piurelink PI1000

Kable głośnikowe Technics (import Japonia)
Dysk twardy Hitachi 1 TB
Projektor Sony VPL-VW550ES
Telewizor Ultra HD Panasonic DX900

Odsłuchy: filmy Ultra HD Blu-ray

Odsłuch zaczęliśmy od filmów i koncertów na Blu-ray oraz Ultra HD Blu-ray. Na początek wspomnę, że amplituner bez problemów przesłał sygnał Ultra HD czyli rozdzielczość 4K, szeroką paletę barw oraz HDR. To bardzo ważne gdy chcecie obecnie budować nowoczesne kino domowe oparte o najnowsze technologie. W takim też celu decydujemy się obecnie na zakup tak nowoczesnego amplitunera do kina domowego. Nie musimy się dzięki temu przepinać między źródłem a telewizorem lub korzystać z dźwięku za pomocą kabli np. optycznych ze “zwykłym 5.1”. Wszystko wysyłamy za pomocą portu HDMI 2.0a: obraz Ultra HD i dźwięk np. w systemie Dolby Atmos.

Na pierwszy ogień poszedł „Oblivion” na Ultra HD Blu-ray z Tomem Cruise’m słynący z fenomenalnej jakości obrazu oraz dźwięku. Scena kiedy to główny bohater trafia do biblioteki. Przestrzeń – odgłosy kroków, kapanie wody tu i ówdzie czy też szmery skradających się osobników ze świecącymi ślepiami słychać bardzo wiarygodnie.

Strzały z broni oddane są w pełni choć dla mnie brakowało tu mocniejszego uderzenia basu (do niego wrócimy w opisie muzyki). Odgłosy drona są bardzo dobrze wyeksponowane, słychać je wyraźnie z ładnym efektem tła w postaci pogłosu. Podobnie efekty dźwiękowe w przypadku lotu Jacka „śmigłowcem” – efekt przenosi się od tyłu do przodu tworząc dobrze zbudowaną scenę.

Efekty tła są dość dobrze wyczuwalne i układ auto kalibracji dobrze poradził sobie z oddaniem tego co się dzieje dookoła Nas. Niektóre sceny aż proszą się o mocne uderzenie i można by to jeszcze poprawić w ustawieniach zaawansowanych EQ – alizera. Uważam że dało to w zupełności akceptowalne efekty.

Drugim uderzeniem był „Total Recall” Na Blu-ray z Colinem Farrell’em w roli głównej, w słynnym remake’u filmu z Arnoldem Schwarzenegger’em z 1990r. Test rozpoczęliśmy od sceny w „Recall” i strzelaninie z policją. Efekty nie tylko bardzo dobrze skrojony ale i doskonale słyszalne. Odgłosy scen walki, strzelanina, ale też szybki oddech głównego bohatera są dość szczegółowo uwydatnione a wszystko cechowało się gładkością i czystością dźwięków. I podobnie jak w Oblivionie sceny strzałów i wybuchów w nim są za mało wybuchowe – a bas nieco przytłumiony. Średnie częstotliwości i góra z kolei mocniej uwydatnione.

W scenie kiedy to główny bohater wraca do domu po zlikwidowaniu policjantów w “Recall” i zaczyna się bitwa z małżonką – góra dominuje, ale dół jest słabszy. Można oczywiście by mnożyć co i gdzie się pojawia (podobnie jak scena pościgu po dachach, brzęk tłuczonego szkła, pojedyncze strzały).  Watro zwrócić uwagę na muzykę ulicy, dość silny dźwięk znanych nam utworów z pogranicza „techno – dance” też mógłby zagrać jeszcze lepiej chociaż jest naprawdę nieźle. W tym momencie objawił się bass. Ale przecież nie było go dużo a sprzęt operował nim roztropnie i delikatnie. Bass jest, ale brzmi w sposób mniej kontrolowany, poszczególne fazy dźwiękowe zdają się czasami brzmieć ponad miarę. Wprawne ucho wychwyci oczywiście dużo różnych efektów, ale przy muzyce pojawił się kolejny efekt, który trochę mnie zaskoczył. Odgłosy ulicy, rozmowy, szum miasta, wszystko to jest dobrze uchwycone. Ale brak tu takiego „pazura”, co w tej klasie sprzętu wydawać by się mogło koniecznością.

Odsłuchy: koncerty Blu-ray

Po chwili wymiany poglądów i uwag uruchamiamy  płytę z koncertem. Na początek koncert Phil’a Collins’a z Montreux z 2004r. „True Colors” oprócz ciekawego wykonania (bardziej znamy z wykonania Cindy Lauper), pokazuje możliwości amplitunera, choć jeszcze nie to czego się spodziewaliśmy. Partie wokalne są bardzo dobrze reprodukowane, średnie i wysokie tony są dominujące (podobnie jak w filmach), ale można dostrzec tu przestrzeń. Pojawiają się niestety dziury akustyczne pomiędzy wysokimi a średnimi tonami, ale to zrzuciłem na karb produkcji płyty i zamierzchłej technologii początku nowego milenium. Delikatne wejścia instrumentów są słyszalne dobrze, tło jest poprawnie reprodukowane, choć tył i efekty obecności publiczności na koncercie mogłyby być troszeczkę lepsze. Ale jak już pisałem – pewnie płyta … Podobnie sprawa się ma przy kolejnym utworze z tej płyty, mianowicie „Another Day In Paradise” czy „Dance Into The Light”. Doskonale znany „Drums, Drums & More Drums” stara się wywołać przysłowiową gęsią skórkę na karku i nawet nieźle mu to wychodzi ale zabrakło odrobiny tego tzw. kopa a jak wiem ten utwór ma jeszcze spory potencjał, który może zaprezentować.

A teraz coś na co czekałem od początku sesji odsłuchowej – Adele Live At The Royal Albert Hall w Londynie. Dwa utwory  : “Someone Like You” i równie znany „Rolling In The Deep” I w zasadzie wszytko jasne. Adele, a przede wszystkim jaj skala głosu, pokazują pełne oblicze możliwości testowanego sprzętu Pioneera. W zasadzie zdaje się to potwierdzać nasze spostrzeżenia ujęte powyżej. Dominująca góra i średnica. Brak mocnego, dobrze kontrolowanego basu. Wydaje się lekko rozproszony. Słowem można by więcej ale jest to jak widać cecha charakterystyczna tego sprzętu po odsłuchaniu rożnych materiałów.

Odsłuchy: CD Stereo

Jest jeszcze w nas dość siły i zaparcia, choć za oknami późny wieczór, by przetestować muzykę w klasycznym obliczu – stereo. Ale żeby tak było, należy wrócić do menu ustawień głośników i wyłączyć subwoofer – inaczej cały czas będzie nam towarzyszył (nie znaleźliśmy ustawienia stereo direct). Jako pierwsze płyta testowa The Best of Chesky Records and More Audiophile Test. Utworów na płycie aż 72, ale my sięgamy po test przestrzeni dźwiękowej (nr. 46 i wyżej). Dobre wrażenie przestrzeni ( co już wcześniej opisywałem ) oraz dominujące wysokiej i średniej lokacji dźwięki. Średnie-niskie i niskie pasma są w zasadzie oddzielone – brzmią bardziej kalorycznie i mają swój specyficzny charakter. Ale tu warto byłoby poszperać w menu …

Smoth Jazz Cafe i Pink Floyd (ten ostatni w wersji CD i SACD) na zakończenie długiego dnia i testów. Do tego J.M.Jarre w wersji 5.1 (Oxygène) oraz kilka utworów w jakości HD oraz FLAC, WAV i MP3 – celem przetestowania wbudowanego DACa.

Z Trójkowej płyty wybrałem „Over the Rainbow” – utwór znany, ale w wykonaniu Melody Gardot pokazuje co może się dziać na scenie akustycznej. Zarówno w szerokości, wysokości jak i głębokości brzmienia. Słowem – plastyka jak się patrzy. Z Ciemnej strony księżyca „Speak To Me / Breathe”, „ On The Run”, „ Time”, czy “Money” – znane brzmienie więc wiemy co i gdzie oraz jak powinno zabrzmieć.

Cóż, brzmienie podobnie jak już to opisywałem po wyżej. Dominująca góra i średnica. Przy odsłuchu CD brzmienie ogólnie pozytywne. Dobra przestrzeń, rozróżnialne plany wokalne. Dźwięk HD ( w tym SACD ) da się spokojnie słuchać i czerpać niezłą przyjemność jak na amplituner tej klasy. Nie jest to może coś niebywałego, ale da się uspokoić skołatane nerwy po całym dniu pracy. Podobnie FLAC czy WAV z HDD – odsłuch poprawny. Co do DAC, faktycznie daje się odczuć poprawę w zakresie plików o niedużej kompresji. 128 kbs – tu chyba różnica jest największa i najbardziej zauważalna. Poniżej, niestety słychać, a raczej nie słychać tego czego byśmy chcieli słuchać. Nie należy się też dziwić –  z pustego i Salomon …. Słowem DAC sprawuje się dobrze. Podobnie w przypadku odsłuchu Spotify (Google Cast pojawi się wraz z kolejnym update w tym roku). Z uwagi na dość zróżnicowane formaty a raczej bitrate poszczególnych utworów i mając na względzie że to kolega Internet – jest ok. Zresztą podobnie jak w przypadku innych stacji nadających tylko w sieci – jest w porządku.

Możliwości sieciowe i multimedialne

Mamy rok 2016 a obecne amplitunery posiadają właściwie wszystko z zakresu wsparcia multimediów. Łatwiej by mi tutaj było napisać czego nie ma (o ile bym coś znalazł) niż to co sprzęt oferuje. SC-LX701 możemy podłączyć do sieci za pomocą kabla sieciowego lub bezprzewodowo (5 GHz/2.4 GHz). Pioneer obsługuje oczywiście strumieniowe przesyłanie plików poprzez Apple AirPlay czy Bluetooth oraz co ciekawe już niedługo dostanie wsparcie Google Cast co jeszcze bardziej ułatwi wysyłanie muzyki z urządzeń opartych na systemie Android. Muzyki możemy też słuchać za pomocą dostawców internetowych jak Spotify czy TuneIn.

Poprzez port USB oraz sieć odtworzymy pliki Hi-Res: 192 kHz/24-bit ALAC, AIFF, FLAC, WAV oraz 11.2/5.6/2.8 MHz DSD

Podsumowanie i ocena

Autor: Patrząc na całość pracy i czasu jaki trzej Panowie P. poświęcili na ten test – nie był to czas zmarnowany. Nie tylko można było mierzyć się z jakością Ultra HD 4K ale też sprawdzić jak dziś z obrazem i dźwiękiem radzi sobie jeden z najważniejszych dostawców rozwiązań kina domowego na rynku. Pioneer SC-LX701 to jeden z kluczowych produktów firmy z zakresu audio wideo, który pozwoli nam zespolić w całość najbardziej nowoczesne kino domowe oparte o komponenty i jakość Ultra HD. Zarówno pod względem wideo jak również najnowocześniejszego dźwięku. Amplituner wyposażony jest niezwykle bogato. Począwszy od dużej ilości złącz w tym aż pięciu portów HDMI 2.0a zgodnych w 100% ze standardem Ultra HD kończąc na możliwości budowy systemu dźwiękowego Dolby Atmos czy DTS:X. Fani nowoczesnego kina domowego Ultra HD będą w siódmym niebie. Cieszy też niezwykle rozbudowana sekcja wsparcia sieciowego bez której w dzisiejszych czasach tej klasy sprzęt nie miałby racji bytu. Amplituner połączymy z naszą siecią domową bezprzewodowo a dzięki takim funkcjom jak Apple AirPlay czy dostępowi do Spotify oraz obsłudze USB będziemy mogli słuchać naszej ulubionej muzyki ze wszystkich źródeł jakie tylko mamy pod ręką. Dodatkowo w poprawionej jakości dźwięku na słuchawkach dzięki wbudowanemu DACowi.

Pod względem jakości dźwięku jest dobrze ale oczywiście spora w tej opinii doza subiektywizmu o której pisałem we wstępie. Dominujące wysokie i średnie pasma mogą na początku z lekka przytłumić ale pamiętaj drogi Czytelniku że oparliśmy się na „Auto kalibracji”. I tu można w zaawansowanych ustawieniach sporo jeszcze poprawić jednak to ty musisz już poeksperymentować w tym zakresie. Nie da to oczywiście efektu brzmieniowego z wysokiego „C”, choć przyznać trzeba obiektywnie, że w tym przedziale cenowym można oczekiwać jeszcze więcej. Ale – każdy znajdzie tu coś, co może go zainteresować. Myślę że firma Pioneer w przypadku modelu SC-LX701 położyła największy nacisk na obsługę wejść HDMI w wersji 2.0a z pełną obsługą sygnału Ultra HD wraz z dźwiękiem HD. I to trzeba przyznać się udało. Na większą uwagę ze strony producenta zasługuje jednak audio w tym modelu. Tu cały czas można by jeszcze coś dopracować. Muszę jednak przyznać, że każdy nowy użytkownik tego sprzętu będzie miał frajdę z własnoręcznych operacji w menu urządzenia. A im większy efekt – tym większa satysfakcja. Podsumowując: jeżeli zamierzacie budować najnowszy system oparty na kinie Ultra HD to ten model jako jego serce należy brać zdecydowanie pod uwagę przy ewentualnym wyborze! Na koniec mała uwaga: system auto kalibracji na monofonicznym mikrofonie, tak – ale nie w tej klasie urządzeń. Tym bardziej że mamy do czynienia z wersją PRO.

Piotr Gmerek: Osobiście zamierzam w końcu wymienić swój kilkuletni amplituner na coś co pogodzi kilka moich źródeł wspierających Ultra HD. Podpinanie się bezpośrednio pod telewizor Ultra HD przy dźwięku przez np. kabel optyczny jest dość uciążliwe a do tego strata w jego jakości nie do zaakceptowania. Pioneer SC-LX701 ze swoim stosunkiem ceny do jakości wydaje się jednym z idealnych kandydatów by stanąć w nowoczesnym kinie domowym opartym o sygnał Ultra HD. Wszystko zostanie połączone w jedną całość łącznie z telewizorem i projektorem Ultra HD. Osobiście cieszy mnie też bardzo duże rozbudowanie funkcji multimedialnych. Wiele razy zdarza mi się wysyłać dźwięk z telefonu Apple wprost na amplituner. Albo korzystać z radia internetowego. Tutaj to wszystko dostajemy na pokładzie. Pod względem dźwięku skupiam się tylko na kinie domowym czyli filmach i koncertach. W tym aspekcie testowany sprzęt mnie osobiście nie rozczarował. Spora moc oraz dynamika dźwięku powodowała szeroki uśmiech na mojej twarzy. Marzy mi się by na takim produkcie zbudować domowe kino z Dolby Atmos. Kto wie. Może w końcu zrealizuję swój cel :-).

Piotr Piekarski: Przy filmach i koncertach Pioneerowi nie brak mocy i dynamiki. Nie atakuje, nie jest dosłowny i bezpośredni, zwłaszcza w wysokich częstotliwościach, gdzie mogłoby to być odebrane jako natarczywość. Jest delikatniejszy w tym zakresie co przekłada się na kulturę a nie bezwzględne pokazywanie wszystkiego i wszędzie, co w wielu amplitunerach jest bardzo męczące. Chwilami jednak można wyczuć lekkie zmatowienie dźwięku i brak spójności z niskimi częstotliwościami. Pamiętajmy jednak, że mamy możliwość ingerencji w zaproponowane nastawy kalibracyjne które wykonaliśmy na początku. Amplituner w tym zakresie oferuje o wiele więcej niż konkurencja.

Odsłuch muzyki w trybie direct jest najbardziej wymagającym testem dla każdego amplitunera. Do odsłuchów wykorzystaliśmy konwencjonalne płyty CD oraz pliki Hi-Res. W porównaniu ze wzmacniaczem stereofonicznym Pioneer wprowadza lekki bałagan. Próbuje zrobić wszystko lepiej niż jego starszy brat dwukanałowiec. Bardziej koloryzuje wysokie częstotliwości próbując wprowadzić więcej szczegółów i świeżości, podczas gdy wzmacniacz gra bardziej neutralnie wzmacniając tylko dźwięk. Pioneer ma wyraźnie podkreśloną górę pasma przez co słyszymy sporo metaliczności w detalach co w wielu przypadkach jest dość prawdziwie, chociaż nie zawsze przekazane w delikatny i wyrafinowany sposób jak we wzmacniaczu stereofonicznym. Wokół muzyków jest nieco mniej powietrza a chwilami wyczuwalna jest lekka szorstkość i spłaszczenie dźwięku. Jeżeli chodzi o dynamikę jest też jej nieco mniej a bas uwalnia się spod ścisłej kontroli jak we wzmacniaczu. Wprowadzenie korekty brzmienia oraz subwoofera do akcji może spowodować że nasze płyty zostaną przekazane w nowy sposób bez rutyny i znudzenia serwowanego przez nasz bądź co bądź ukochany wzmacniacz stereo a przeciętnie i źle nagrane płyty zabrzmią lepiej i dynamiczniej na amplitunerze niż na wzmacniaczu stereo.

PLUSY

MINUSY

Cena referencyjna: Pioneer SC-LX701 6 999zł

Sprzęt do testów dostarczyła firma Pioneer

www.pioneer.pl (www.pioneer-audiovisual.pl)

www.facebook.com/PioneerPolska


Przeczytaj artykuł odnośnie ocen oraz wyróżnień na HDTVPolska.com:

Jak testujemy wyświetlacze na HDTVPolska.com? Czemu testy wyświetlaczy są najbardziej profesjonalne w Polsce i jedne z najlepszych na świecie?


(9265)