Powrót

Recenzja jednego z najpopularniejszych seriali na Netflix. “Bodkin” – warto obejrzeć?

Małomiasteczkowa tajemnica, nietypowa i ledwo zgrana grupa dziennikarzy i irlandzkie, czyli bliżej nieznane nam klimaty – takie połączenie wraz z czarnym humorem zapowiada świetną rozrywkę w serialu “Bodkin”. Czy nowy serial na Netflix to murowany hit?

Seriale na Netflix – recenzja “Bodkin”. Warto obejrzeć?

Podcasty true crime święcą triumfy, więc nic dziwnego, że seriale bazujące lub opowiadające o tej tematyce powstają tak często. “Bodkin” miał być pewnym komentarzem do tego, jak one powstają i rolę autora takiego podcastu przyjął znany Will Fort, ale nie wszystko w nowej produkcji Netfliksa się udało. Założenia i składniki nowego serialu wyglądały świetnie, bo dostajemy tajemnicę (kryminalną), trójkę różnorodnych bohaterów oraz egzotyczne dla większości widzów okoliczności. Efekt jest miły dla oka i ucha, ale popełniono pewne błędy.

Wycieczka do Irlandii, gdzie ma powstać podcast o zaginięciu trzech osób przed 20 laty, przebiega od samego początku w przedziwnej atmosferze. Doceniony autor podcastów Gilbert Power okazuje się mieć pewne problemy życiowe, dziennikarka Dove zostawia w Londynie niezwykle trudną i skomplikowaną sprawę, w którą jest zamieszana, a młoda researcherka Emmy pozostaje pod wpływem tej dwójki, miotając się w swoich zamiarach i działaniach. Na miejscu są przez jednych witani z otwartymi ramionami, inni patrzą na nich spode łba i są wrogo nastawieni. Jest też kierowca Sean, jedyny taksówkarz w okolicy, który wydaje się być przemiłym chłopakiem, ale na boku dorabia sobie w nietypowy sposób.

W serialu dzieje się więc bardzo dużo, ale jednocześnie trudno jest nawiązać z którymkolwiek z bohaterów bliższą więź i faktycznie przejmować się ich losem. Pewną obojętnością można też wykazać się względem sprawy, wobec której prowadzone jest dochodzenie, bo nawet po dwóch odcinkach nie byliśmy aż tak ciekawi, co wydarzyło się 20 lat wcześniej. Najbardziej intrygującym wątkiem pozostaje prawdopodobnie sprawa rozgrywająca się w Londynie z udziałem gazety Guardian, gdzie pracuje Dove, bo wydarzenia następujące po tajemniczym samobójstwie przybierają nieoczekiwany obrót.

Nie sposób jednak odmówić serialowi świetnej otoczki wizualnej, a także dźwiękowej. “Bodkin” wygląda równie dobrze, co większość produkcji tego rodzaju na platformie, ale ścieżka Dolby Atmos okazuje się być sporą niespodzianką. Mieszanina odgłosów otoczenia i muzyki sprawia, że jesteśmy rzeczywiście w środku akcji w prawie każdej scenie. Podmuchy wiatru, odgłosy morza lub zwierząt, aut i innych w połączeniu ze ścieżką dźwiękową budują wrażenie świetnie rozlokowanej ścieżki audio, które brzmią momentami jak prawdziwe – na dobrym systemie można czasami odwrócić się, by sprawdzić, czy nie to nie u nas w domu ktoś otworzył drzwi, skrzypnęło okno lub ktoś przechadza się nam za plecami zahaczając o coś. “Bodkin” zaskakuje pod tym względem naprawdę mocno i jeśli lubicie takie wrażenia, to serial zdecydowanie ich dostarczy.

Nierówna fabuła, która została rozciągnięta niepotrzebnie na siedem odcinków i mało intrygujące postacie powodują, że “Bodkin” nie wciąga na maksa. Serial można więc obejrzeć trochę na raty, nie spieszyć się z odkrywaniem tajemnic. Nie jest to coś zupełnie świeżego i odmiennego od wielu innych produkcji, ale jeśli pierwsze kilkanaście minut Was kupi, to prawdopodobnie dla czystej rozrywki zobaczycie “Bodkin” do końca.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(143)