Serial “Awatar: Ostatni Władca Wiatru” w nowej adaptacji na Netflix to premiera, która od dawna wzbudzała emocje wśród fanów popularnej kreskówki. Od samego ogłoszenia projektu oczekiwania były ogromne, a teraz, po premierze, czas ocenić czy zostały one spełnione.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Wielka nowość już na Netflix! Ten serial zapowiadano od miesięcy
Seriale na Netflix – recenzja “Awatar: Ostatni Władca Wiatru”. Warto obejrzeć?
“Awatar: Ostatni Władca Wiatru” to tytuł, który wzbudzał ogromne oczekiwania wśród fanów zarówno oryginalnego anime, jak i tych, którzy nie mieli wcześniejszego kontaktu z tą kultową serią. Nowa adaptacja na Netfliksie stanowi kolejną próbę przeniesienia ukochanego dzieła na ekran w formie aktorskiej, co jest ostatnio bardzo popularnym działaniem. Jednym z najbardziej obiecujących aspektów tej produkcji jest obsada, w której dominują aktorzy właściwie dopasowani do swoich odpowiedników w animacji. Nie zawsze było to coś, czego producenci pilnowali, dlatego wiele premier już na początku miewało problemy z przekonaniem do siebie widzów.
Adaptacje anime w wersji aktorskiej zawsze stanowią wyzwanie, zwłaszcza gdy chodzi o zachowanie autentyczności i wierności oryginałowi. W przypadku “Awatara: Ostatniego Władcy Wiatru” widać, że choć produkcja stara się oddać ducha i atmosferę kreskówki, to jednak nie unika pewnych problemów, które pojawiają się dość szybko. Jednym z najbardziej dyskutowanych aspektów są efekty specjalne. Chociaż w większości przypadków są one zadowalające, niektóre sceny walki wydają się nieco nienaturalne, co może przeszkadzać w oglądaniu. Zupełnie inaczej odbiera się tego typu ujęcia w animacjach, a w wersjach aktorskich produkcji, dlatego znalezienie złotego środka to bardzo trudne zadanie dla twórców. Autorzy serialu Netfliksa wybrnęli całkiem nieźle, ale nie bezbłędnie.
Jednym z atutów nowej adaptacji jest obsada, głównie złożona z azjatyckich i rdzennych aktorów. Gordon Cormier jako Aang, Kiawentiio jako Katara, oraz Ian Ousley jako Sokka to postacie, które widzowie będą postrzegać jako dobrze oddające charakterystykę i ducha oryginalnych bohaterów. Wierność oryginałowi jest kolejnym elementem, który może zdobyć uznanie wielu fanów. Twórcy zdołali przenieść na ekran magiczny świat, który tak bardzo pokochali fani kreskówki. Kostiumy, scenografia i ogólny design produkcji są solidne i pomagają w przeniesieniu widza w fantastyczne uniwersum “Awatara”. To bardzo miła niespodzianka, ponieważ w wielu poprzednich produkcjach Netfliksa brakowało właśnie tego elementu.
Efekty specjalne, zwłaszcza te związane z manipulacją wodą i powietrzem, w niektórych momentach wydają się jednak nieco nienaturalne i mogą negatywnie wpływać na wrażenia podczas oglądania. To ważna uwaga, biorąc pod uwagę, że umiejętne przedstawienie walki elementami natury było jednym z kluczowych atutów oryginału, a tutaj mamy do czynienia z nad wyraz widocznymi niedociągnięciami. Choć aktorzy starają się oddać charaktery postaci z oryginału, nie zawsze im to w pełni udaje się przekonać widzów. Owszem, przez większość czasu wygląda wszystko w porządku, ale są sceny, które są przesadzone albo niewłaściwie zaaranżowane. Być może odpowiednie pokierowanie aktorami przyczyniłoby się do lepszego pokazania tych wydarzeń, ale nie mamy wcale pewności.
Niektóre dialogi mogą brzmieć sztucznie, a niektóre żarty mogą nie być tak udane jak w kreskówce. Jeśli kolejne sezony powstaną, to te aspekty serialu powinny być poprawione. Jeśli chodzi o oprawę wizualno- dźwiękową, to otrzymujemy dopieszczony do granic możliwości projekt, który z pewnością będzie dobrze wyglądać na dużych ekranach i brzmieć w kinach domowych. Netflix opanował ten proces masterowania do perfekcji.
Trudno jednak nie doceniać zaangażowania aktorów, zwłaszcza Gordona Cormiera jako Aanga i Kiawentiio jako Katary. Ich starania włożone w role są widoczne i zasługują na pochwałę. Dodatkowo, chemia między głównymi bohaterami również jest dużym plusem serialu Netfliksa. “Awatar: Ostatni Władca Wiatru” w nowej adaptacji na Netfliksie jest dziełem, które ma swoje mocne strony, ale również kilka większych lub mniejszych niedociągnięć. Mimo pewnych niedoskonałości, serial zachowuje ducha oryginału i dostarcza solidną rozrywkę dla fanów zarówno starego, jak i nowego pokolenia. Choć nie jest to perfekcyjna adaptacja, z pewnością warto dać jej szansę i zanurzyć się w magicznym świecie “Awatara”, szczególnie jeśli jest to gatunek, z którym sympatyzujecie.
Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:
- “Rojst Millenium” – recenzujemy wielką nowość na Netflix. Inne polskie seriale tego nie mają!
- Disney+: porcja serialowych nowości na weekend! Co warto sprawdzić?
- Puchar Świata w snowboardzie alpejskim po raz pierwszy w Polsce! Gdzie i o której transmisja?
- Na Netflix idą gigantyczne premiery. Pierwsze z nich już są! Obejrzysz?
- Krytycy są zachwyceni – to będzie potężny filmowy hit. Nie wolno go przegapić
(355)