Powrót

“Rojst Millenium” – recenzujemy wielką nowość na Netflix. Inne polskie seriale tego nie mają!

“Rojst Millenium” zamyka trylogię serialu od Netflix, którego początki nie były tak spektakularne. Trudno jednak znaleźć drugą taką produkcję na rynku, bo w “Rojst” działa wszystko, co sprawia, że podczas seansu zapominamy o realnym świecie i cofamy się w czasie.

Seriale na Netflix – recenzja “Rojst Millenium”. Premiera za pasem

Wybór okresów, w jakich rozgrywa się akcja serialu nie był przypadkowy. Zaczęło się od lat 80. i PRL-u, by później pokazać przemianę ustrojową oraz kres tysiąclecia. Z wejściem w nowe milenium kończy się historia zapoczątkowana przed 6 laty, ale serial Netfliksa jest na tyle wielowątkowy i pokręcony, a do tego ładny i angażujący, że widzowie prawdopodobnie będą wracać do “Rojsta” jeszcze przez wiele lat. Tym razem, że pomimo ciągłości fabularnej, ponieważ w tle rozgrywają się wydarzenia wiążące ze sobą historie w każdym sezonie, to pojedyncze serie są tyle samodzielne, dzięki głównym sprawom, że niektórzy mogliby się pokusić o oglądanie całości w odwrotnej kolejności. Wtedy, potraktowanie każdego poprzedniego sezonu jako prequel może nawet dać jeszcze więcej frajdy, gdy będziemy podróżować w czasie wstecz i odkrywać młodsze wersje niektórych bohaterów.

Szczególnie, że wszystkie sezony “Rojsta” są ze sobą spójne pod względem estetycznym i realizacyjnym. Jan Holoubek zdołał wykreować świat, który zasysa nas jak świetna gąbka, bo wyjście z tych realiów po ostatniej scenie każdego odcinka jest bardzo trudne. Jest to oczywiście efekt fantastycznych scenografii, kostiumów oraz multimedialnej otoczki, ponieważ w tle regularnie słyszymy utwory i jingle, które nierozerwalnie wiążą serial z każdym z okresów, gdy rozgrywa się akcja. Słysząc największe hity muzyczne czy charaktertsycane dla tamtych czasów komunikaty powoduje, że “Rojst” wciąga jak tytułowe bagno i nie będziemy zdziwieni, jeśli nawet młodsi widzowie poczują pewną zachętę do poznania szczegółów historii z bliska.

Ogromnym atutem serialu jest obsada, a w 3. sezonie “Rojst Millenium” dołączają do niej m. in. Janusz Gajos, Tomasz Schuchardt oraz Filip Pławiak. Ci dwaj pierwsi wcielają się w tę samą postać w różnych czasach, a ostatni musiał się zmierzyć z występem, którego charakter nakreślił wcześniej Piotr Fronczewski. By uwiarygodnić bohatera, w produkcji wykorzystano sztuczną inteligencję łączącą głos Pławiaka i Fronczewskiego, co pozwoliło na zbudowanie konkretnego pomostu pomiędzy scenami z przeszłości z teraźniejszością. Niektóre maniery i gesty też były bardzo ważne, dlatego nikomu nie przyjdzie raczej do głowy kwestionować wyborów twórców.

Bardzo ważnym aspektem “Rojsta” są kadry i sposób kręcenia serialu. To najwyższa półka, a na dodatek oglądamy wszystko w 4K i z dźwiękiem przestrzennym 5.1. Na odpowiednim sprzęcie serial prezentuje się znakomicie, pozwalając dostrzec szczegółowo przygotowane plany i usłyszeć wszystkie istotne dźwięki czy odgłosy nie tylko od frontu. Owszem, tych scen korzystających z dźwięku przestrzennego nie ma aż tak dużo, ale gdy już się pojawiają, to słychać, że zostały zrealizowane na dobrym poziomie. Co istotne, dialogi w “Rojst Millenium” są bardzo dobrze słyszalne i z łatwością zrozumiemy, co mówią bohaterowie, a przecież wiemy, że nie jest to normą w polskim kinie. Wielka szkoda, że zabrakło wsparcia dla HDR-a, który sprawiłby, że sceny w mroku wyglądałyby jeszcze lepiej, a może zyskały nawet zupełnie nowy wymiar.

Rzadko spotykana jest także taka wielowątkowość i skomplikowana fabuła, do której wyjaśnienia potrzeba trzech mocno zakręconych sezonów. Wszyscy stanęli tu na wysokości zadania, począwszy od scenarzystów, a na reżyserii kończąc. Nie wszystko podane jest na tacy, czasami trzeba samodzielnie poskładać klocki rozrzucone w wielu scenach, ale nie brakuje wyjaśniających coraz więcej scen, dlatego pewna satysfakcja u widza, w podziękowaniu za dowiezienie wątków do końca, także się pojawia. A w połączeniu ze świetną realizacją i plejadą (świeżych) gwiazd w obsadzie, “Rojst Millenium” dostarcza nam tego, czego polskie produkcje często nie są w stanie zapewnić.


Filmy, seriale i serwisy VoD – przeczytaj więcej:

(1010)