Projektory kina domowego zyskują coraz większą ilość zagorzałych zwolenników. Nic w tym dziwnego. Seans na ogromnym ekranie, w domowym zaciszu jest w istocie czymś wyjątkowym. i chyba każdy posiadacz projektora, którego do tej pory spotkałem, stwierdził, że już nie wyobraża sobie oglądania filmu na “malutkim” telewizorze.
W Internecie brakuje jednak fachowych informacji o prawidłowym doborze ekranu do swojego domowego kina. W konsekwencji wiele osób, które odwiedziłem miało wykonaną instalację nieoptymalnie lub w gorszych przypadkach po prostu źle. Oznacza to, że inny montaż, lub lepszy dobór komponentów pozwoliłby uzyskać lepszy kontrast, lepszą jasność, czy też może mniejsze niepożądane zjawiska takie jak hot spoty. Postanowiłem napisać swój poradnik i przekazać całą swoją wiedzę jaką zdobyłem do tej pory. Ruszamy więc na zakup ekranu! Co musimy przemyśleć?
Rozmiar ekranu
Rozmiar jest głównym, o ile nie jedynym, powodem dla którego decydujemy się na wykonanie instalacji projekcyjnej. Jak zatem duży powinien być ekran?
Zakładając, że nie ma żadnych odgórnych ograniczeń, o których wspomnę zaraz, sugeruję po prostu użyć naszego kalkulatora optymalnej odległości/rozmiarów ekranu. Znajduje się on pod tym adresem:
Choć na czas pisania tego artykułu projektory UHD są raczej jeszcze luksusem, to nawet kupując zwykłego full hd można swobodnie wyjść poza rozmiar zalecany do tej rozdzielczości. Generalnie projektor więcej “wybacza” pod tym względem, ponieważ obraz nie jest tak ostry jak na telewizorze i niedostatek rozdzielczości obrazu jest mnie dostrzegalny. Śmiało więc wybierajmy duże przekątne 120, 130″ i więcej, szczególnie gdy odległość od ekranu jest pokaźna.
Pamiętajmy jednak o ograniczeniach, a do nich należą:
- Fizyczna możliwość instalacji dużego ekranu
- Zdolność optyki naszego projektora do rzucania odpowiednio dużego obrazu z danej odległości
- Zdolność projektora do uzyskania odpowiedniej jasności obrazu
Jeśli chodzi o fizyczną możliwość instalacji to sprawa jest dosyć prosta. Wystarczy wziąć miarkę w dłoń i zmierzyć ścianę na której ma zamontowany być ekran
Kwestia instalacyjna jest trochę bardziej złożona. Bardziej szczegółowo odniosę się do niej później. Na tym etapie chciałbym by czytelnik miał możliwość sprawdzenia, czy ogniskowa obiektywu umożliwia uzyskanie odpowiedniej przekątnej z założonej odległości montażu. Sprawdzić to można w prosty i w miarę precyzyjny sposób za pomocą niniejszego kalkulatora:
Znajduje się on tutaj:http://www.projectorcentral.com/projection-calculator-pro.cfm
Powyższy kalkulator porusza też kwestię nr. 3 – jasność obrazu. Ta według norm powinna wynosić 48cd/m2 (co w amerykańskich jednostkach ftL równa się 14). Niestety kalkulatory wykładają się na określaniu tego parametru z jednej prostej przyczyny - ilość lumenów określona przez producenta dla projektora dotyczy najbardziej jaskrawego trybu - dynamicznego, lub innego w którym moc lampy jest w najmniejszym stopniu tracona na przetworniku obrazu. Nas powinna natomiast interesować jasność lampy (w lumenach) po kalibracji projektora (do której każdego zachęcam). W moich testach mierzę taką charakterystykę co pozwala na precyzyjne określenie jak duży ekran jest w stanie dany projektor zasilić. Niestety w Internecie nie znajdziemy zbyt wielu testów gdzie zmierzona jest moc lampy po kalibracji… Proponuję zatem by posiłkując się kalkulatorem dobierać rozmiar ekranu tak, by pokazywał on ok. 20ftl. Dzięki temu jest szansa, że w rzeczywistości nasz projektor uzyska ok. 14ftl po kalibracji / w najlepszym trybie fabrycznym.
Proporcje
Kwestią bezpośrednio powiązaną z rozmiarem ekranu są jego proporcje. W przypadku projektora nie jest to bowiem oczywiste. W kinie domowym stosowane są zazwyczaj trzy warianty:
- 16:9, czyli jak w telewizorach
- 2,40:1 (tak zwane CiH – to skrót od Constant Image Height), czyli jak proporcje filmu z szerokimi pasami góra-dół
- 2,06:1 (tak zwane CiA – to skrot od Constant Image Area), czyli ekran o takiej samej powierzchni powierzchni przy proporcji obrazu 16:9 i 2,39:1
Niewątpliwie najwygodniejszym i najprostszym rozwiązaniem jest wybranie ekranu 16:9. Jest to bowiem format standardowy dla materiałów wideo we wszystkich mediach transmisyjnych (telewizja, płyty blu-ray, internet), a także w grach. Przy filmach w proporcjach kinowych – 1,85:1 lub 2,39:1 widzimy pasy na górze i dole ekranu, ale nie powoduje to jakichkolwiek problemów w konfiguracji systemu.
Najwięksi miłośnicy kina decydują się często na ekran 2,40:1. Projekcja na takim ekranie cechuje się tym, że na filmach o formacie kinowym nie widać pasów na górze i dole. Są one bowiem “wyrzucone” za ekran, zazwyczaj na bardzo ciemny materiał i zwyczajnie ich nie widać. A co z filmami o innych proporcjach, np. 16:9? Są one zmniejszane tak by wypełniać ekran w pionie. Stąd właśnie nazwa “Constant Image Height”, czyli po polsku “stała wysokość obrazu”. Taka operacja zmniejszenia obrazu powoduje oczywiście powstanie pasów po bokach ekranów, jednak te da się wyciemnić dodatkowymi paskami tkanin, które mogą zostać zamontowane na rolkach przed ekranem i zjeżdżać w razie potrzeby.
Choć koncepcja ekranu 2,40:1 brzmi atrakcyjnie to wiąże się ona niestety z pewnymi wymaganiami technicznymi ze strony projektora. Mianowicie musi on posiadać funkcję pamięci położenia soczewki (lens memory). Wyobraźmy bowiem sobie sytuację w której film, gra czy inna treść którą chcemy wyświetlić ma standardowe proporcje (16:9), a nasz ekran to 2,40:1. By wpasować obraz na swoje miejsce musimy w tym momencie zmniejszyć zoom i ponownie wyregulować ostrość. Nie będziemy tego robić przecież ręcznie, chyba, że przy każdej zmianie filmu na telewizję, lub filmu na grę mamy ochotę wchodzić na drabinę i majstrować przy urządzeniu. To jednak byłby masochizm. Czynność ta musi być zmotoryzowana i dostępna pod klawiszem pilota. Pamięć soczewki jest funkcją spotykaną jedynie w najwyższych modelach projektorów. Brak ten da się obejść używając tak zwanej soczewki anamorficznej, jednak to rozwiązanie nie jest zalecane przeze mnie (poza tym jest drogie).
Trzecim i stosunkowo egzotycznym w naszym kraju formatem ekranu jest 2,06:1 (często wykonywane w zaokrągleniu 2:1). Jest to ekran mający taką samą powierzchnię zobrazowania przy formacie 16:9 jak i 2,40:1. W praktyce przy filmach kinowych mamy paski na górze i dole, ale nie tak szerokie jak przy ekranie 16:9, z kolei przy obrazie 16:9 mamy pasy z po bokach ekranu, ale nie tak duże jak przy ekranie CiH. Zastosowanie ekranu CiA niesie za sobą takie same wymagania jak opisane przed w poprzednim akapicie – projektor musi mieć funkcję pamięci położenia soczewki.
Istnieją także rozwiązania bezkompromisowe, dla osób z bezkompromisowym budżetem
Ekran Stewart Director’s Choice posiada maskownice z czterech stron.
Konstrukcja
Ekrany może być skonstruowany na kilka sposobów:
- Ramowy
- Rozwijany
- manualnie
- bez napinaczy
- automatycznie
- bez napinaczy
- z napinaczami
- manualnie
- Malowany na ścianie
Dla osób posiadających odpowiednią ilość miejsca na ścianie najlepszą, a zarazem niedrogą propozycją jest ekran ramowy. Niewątpliwą zaletą tego typu ekranów jest zwarta, sztywna konstrukcja, która zapobiega odkształcaniu się tkaniny. Ekran ramowy jest zawsze odpowiednio naprężony co zapobiega fałdowaniu. Do wad zaliczyć można jedynie to, że wymaga miejsca na ścianie, i ewentualne ryzyko pobrudzenia / zalania czy zniszczenia przez najmłodsze pociechy jeśli wisi w pokoju z którego korzystają domownicy.
Ekran ramowy – prosta, pewna i niedroga konstrukcja
Ekrany rozwijane są fenomenalnym rozwiązaniem dla osób pragnących zamontować projektor w salonie, w którym nie ma miejsca na “wielkie coś” zajmujące ścianę. Ekrany mogą być rozwijane manualnie lub automatycznie. W tym drugim przypadku prawie zawsze istnieje możliwość sprzęgnięcia systemu z projektorem (za pomocą wyjścia “trigger”) dzięki czemu ekran sam rozwija się po uruchomieniu projektora. Ekran zwijany może być wykonany na dwa sposoby: albo posiada mocne napinacze po bokach, które powodują stałe naprężenie, i zapobiegają fałdowaniu, albo posiada belkę obciążającą od dołu. To drugie rozwiązanie jest prostsze i tańsze. To pierwsze nieporównywalnie lepsze, ale i droższe, tym bardziej, że wymaga silnika (ja przynajmniej nie spotkałem ekranu z napinaczami sterowanego manualnie). Z mojego punktu widzenia nie warto kupować ekranów bez napinaczy, bo te zawsze ulegają pofałdowaniu, które nie wygląda zbyt atrakcyjnie. Wychodzi więc na to, że przyzwoity ekran może wiązać się z inwestycją na poziomie 4 – 5 tysięcy złotych. Gwarantuję jednak, że warto w takie rozwiązanie zainwestować, jeśli nasz ekran ma zjeżdżać z sufitu.
Ekran zwijany bez napinaczy – niedrogi, ale na pewno z biegiem czasu się pofałduje |
Ekran elektryczny z napinaczami – spora inwestycja, jednak procentuje w przyszłości |
Podczas planowania ekranu rozwijanego będziemy musieli dokonać także więcej pomiarów by odpowiedzieć sobie chociażby na pytanie jak daleko ma się rozwijać. Na szczęście na stronach producentów wymiary te są zazwyczaj jasno określone:
Przykład wymiarów na stronie firmy Adeo
Alernatywnym sposobem na uzyskanie powierzchni projekcyjnej jest użycie do tego celu ściany pomalowanej na kolor biały lub lekko szary. Jest to najtańsze rozwiązanie (i najmniej problematyczne). Niestety nie ma więcej zalet. Problemem jest to, że ściana zawsze posiada nierówności i defekty. Ponadto jej struktura jest mocno chropowata. Geometria odbicia światła jest zaś… bliżej nieokreślona, bo żaden producent farby takich informacji nie podaje. No, może poza jednym produkującym farby dedykowane do wykonania ekranu na ścianie. Mam tu na myśli firmę Screen Goo. Nie podchodzę jednak do tego rozwiązania zbyt optymistycznie głównie ze względu na cenę. Farba ta kosztuje około 800zł, a to już połowa ceny świetnego ekranu ramowego. Nie uważam by inwestowanie takiej kwoty miało sens. Jeśli już robić ekran na ścianie to tanio.
Zakrzywiony ekran?
Wraz z zalewem rynku zakrzywionymi telewizorami, temat ten stał się bardzo modny i można o nim poczytać wiele w innych artykułach na naszym portalu. W kontekście projekcji warte są jednak do zauważenia trzy rzeczy. Po pierwsze przy dużym gabarycie ekranu krzywizna ma znacznie większy sens, niż na kilkudziesięcio-paro-calowym telewizorze. Po drugie pozwala znacznie lepiej skupić światło w kierunku publiczności (dzięki czemu narożniki ekranu są lepiej doświetlone). To wychodzi zdecydowanie na korzyść. Trzeci fakt jest niestety już niepozytywny. Zastosowanie krzywego ekranu spowoduje, że środek ekranu znajdzie się w większej odległości od projektora niż jego krawędzie. Jest to jednoznaczne z tym, że obraz będzie miał zniekształcenie beczkowe – będzie wyższy po środku niż po bokach. W konsekwencji jego część będzie musiała zostać wyrzucona poza ekran. Ta ostatnia cecha powoduje, że osobiście nie przepadam za krzywymi ekranami.
Zakrzywione ekrany nie są już egzotyką. Powyżej Adeo Plano Curvo
Inne cechy ekranu
Do pozostałych cech ekranu, którymi warto się zainteresować należy wykończenie tyłu, oraz transparentność akustyczna.
Zazwyczaj przez ekran przechodzi znaczna część światła i pada na ścianę, która znajduje się z tyłu. Jeśli ta ściana ma jasny kolor to światło może odbić się od niej i ponownie wrócić na ekran w niepożądane miejsce. To spowoduje spadek kontrastu. W jeszcze gorszym przypadku możemy mieć za ekranem jakieś źródło światła. Rozwiązaniem na oba problemy są ekrany ciemnym tyłem. Przykładem takiego ekranu jest Adeo Vision White Pro:
Prawie stuprocentowo zapobiega on przenikaniu światła z przodu do tyłu ekranu oraz w odwrotną stronę. Warto rozważyć, chyba, że ściana za ekranem jest w miarę ciemna.
Transparentność akustyczna istotna jest zaś gdy planujemy zasłonić ekranem nasze kolumny przednie. Często jest to nieuniknione, gdy chcemy uzyskać duży obraz
Tkaniny Adeo Micro i Macro Acoustic to przykłady materiałów transparentnych akustycznie
Optymalne położenie ekranu
Jeśli mowa o optymalnej pozycji ekranu względem audiencji to w tej kwestii wytyczne są podobne co montażu telewizora. Jest jednak trudniej o wykonanie, bo i większy gabaryt ekranu. W idealnym układzie środek ekranu powinien być na wysokości wzroku, lub tuż powyżej. W przypadku ekranu wariant “trochę powyżej” może nawet okazać się lepszy gdy nasze fotele skonstruowane są tak, że oglądamy w pozycji pół leżącej, lub mocno odchylonej do tyłu. Notorycznie widzę jednak ekrany powieszone zdecydowanie za wysoko, więc warto się nad tym skupić zanim wywiercimy pierwszą dziurkę w ścianie
Optymalne położenie projektora względem ekranu
Niezwykle ważnym i najczęściej całkowicie pomijanym zagadnieniem jest położenie projektora względem ekranu. Ten aspekt jest ważny nie tylko dlatego, że przy złym montażu możemy nie wpasować obrazu w ekran. Ważne jest też byśmy skierowali w stronę widza całą jasność projektora i uzyskali najlepszą jakość.
Dokładne uzasadnienie tego twierdzenia znajdzie się w drugim tekście o doborze tkaniny projekcyjnej. Teraz jednak porozmawiajmy o nie idealnych scenariuszach, które spotyka się w życiu codziennym. Miejsce w którym znajdzie się obraz względem położenia projektora determinuje tak zwane przesunięcie (poziome lub pionowe) soczewki (z angielskiego lens shift). W zależności od projektora wartość ta może być stała lub regulowana (manualnie lub z pilota). Najszersze możliwości regulacyjne mają projektory LCD oraz LCoS. Trochę gorzej bywa z projektorami DLP. Wartość funkcji lens shift wyrażana jest w procentach. Które określają o ile procent wysokości obrazu (100% to całkowita wysokość/szerokość obrazu) zaczynając od środka ekranu przesunięty będzie obraz do góry/w prawo (w zależności czy mówimy o przesunięciu poziomym lub pionowym) lub do dołu/w lewo, jeśli wartość przesunięcia jest ujemna.
Ponieważ opis jest dosyć zawiły przedstawię to na przykładzie projektora Sony HW55, który niedawno wziął udział w teście. Model ten ma określony następujący zakres lens shiftu
+/- 71% w pionie
+/- 25% w poziomie
Oznacza to dokładnie tyle, że projektor można zamontować maksymalnie 71% wysokości obrazu ponad jego środkiem, co daje 21% wysokości ponad górną krawędzią ekranu. Na podobnej zasadzie można przesunąć obraz w lewo lub w prawo.
Kluczową informacją do zapamiętania jest też to, że przesunięcie pionowe zawęża pole manewru przesunięcia poziomego. Gdy więc, w przypadku naszego przykładowego Sony HW55, wykorzystamy 50% lens shiftu w górę, to może okazać się, że w bok zostało już znacznie mniej niż katalogowe 25%.
Funkcja lens shift jest jedyną, której powinniśmy używać do zmiany położenia obrazu, bowiem nie degraduje ona jakości projekcji (przeważnie nawet skrajne wartości nie są wcale problematyczne). Nader często spotykam jednak instalację wykonaną w taki sposób, że… zwyczajnie obraz nie może wcelować w ekran. Co wtedy jest zmuszony zrobić zdesperowany użytkownik? Zapewne chwycić za projektor i przekrzywić go tak by świecił na ekran zamiast utrzymywał poprawny poziom (względem poziomnicy). Przekrzywienie projektora powoduje jednak poważne dystorsje obrazu. Przykładowo jeśli skrzywimy projektor do dołu, to dolna krawędź obrazu będzie padać dalej od soczewki niż przewidzieli projektanci zespołu optycznego, a jeśli przy projekcji coś pada dalej to ulega rozszerzeniu. Zamiast obrazu o poprawnych proporcjach powstanie zatem trapez.
Na takie trapezowe zniekształcenie producenci znaleźli bardzo proste i wygodne, ale niestety beznadziejne rozwiązanie – “korekcja keystone”. Funkcja ta bardzo skutecznie prostuje trapez, ale niestety robi to wykonując odwrotne wykrzywienie obrazu cyfrowo (skalując). Skalowanie obrazu, szczególnie takie nieliniowe jak korekcja keystone bardzo negatywnie wpływa na ostrość obrazu. Problemy widać szczególnie na cienkich liniach, które stają się postrzępione, lub nawet zlewają się ze sobą. Dlatego funkcji keystone mówimy zdecydowane nie!
Rodzaj tkaniny, gain, barwa ekranu, struktura…
Te jak i różne inne zagadnienia opisane zostaną w odrębnym temacie. Są bowiem bardzo ważnym i złożonym zagadnieniem, o którym dezinformacja jest jeszcze większa niż o aspektach poruszonych w tym artykule
(11694)