Powrót

“Schody” – recenzujemy hit HBO Max w genialnej obsadzie! Nowe spojrzenie na niewyjaśnioną sprawę tajemniczej śmierci

Colin Firth w roli Michaela Petersona, Toni Collette jako jego żona Kathleen oraz Michael Stuhlbarg jako adwokat David Rudolf. HBO zgromadziło na planie “Schodów” znakomitą obsadę, ale nie tylko w jej rękach leży sukces serialu. Czy scenarzyści i reżyserzy zdołali opowiedzieć tę trudną i złożoną historię w sposób wierny prawdziwym wydarzeniom, a jednocześnie ciekawy i angażujący? Recenzujemy pierwsze odcinki serialu “Schody”.

Seriale w HBO Max – recenzja najnowszej produkcji Max Original “Schody”

Można chyba śmiało stwierdzić, że serial HBO nie powstałby, gdyby nie seria dokumentalna Netfliksa. Dopóki gigant nie przejął praw do “Schodów” Jean-Xaviera de Lestrade’a, sprawa nie stała się tak medialna na całym świecie. Udostępnienie nakręconych przed laty odcinków oraz realizacja nowszych epizodów domykających historię sprawiło, że widzowie wokół globu wspólnie z twórcą zastanawiali się, do czego doszło w domu Petersonów. Czy był to makabryczny wypadek, czy może morderstwo z zimną krwią? Pomimo delikatnej stronniczości autora dokumentu, w materiale znalazło się mnóstwo dowodów, poszlak i sugestii mogących przekonać nas do każdego ze scenariuszy wydarzeń tamtej nocy. Zdanie na temat Michaela Petersona można wielokrotnie zmienić w trakcie seansu jednego odcinka.

Mężczyzna znalazł bowiem swoją żonę leżącą na schodach, prawdopodobnie nieprzytomną, ale oddychającą. Tak twierdził podczas pierwszego telefonu na numer alarmowy. Pięć minut później, gdy dopytywał o przyjazd karetki, powiedział, że Kathleen już nie oddycha. Przybyli na miejsce eksperci stwierdzili, że kobieta nie żyła już od jakiegoś czasu. Dlaczego wokół ciała Kathleen było tak dużo krwi? Jakim cudem doznała tylu obrażeń, w tym okropnych ran na głowie, skoro na jej czaszce nie znaleziono pęknięć? Czy gdyby działa się jej krzywda, nie zawołałaby po męża? Dwójka świętowała sukces literacki Michaela, który został w ogrodzie, podczas gdy jego żona wróciła z ogródka przy basenie do domu, by zająć się nagłą sprawą z pracy. Obydwoje co nieco wypili, ale czy na tyle dużo, że mogła stracić równowagę i spaść ze schodów? Czy fontanna była na tyle głośna, że zagłuszyła wołanie o pomoc Kathleen?

Nawet po tylu latach, mamy więcej niejasności i pytań, aniżeli odpowiedzi. To właśnie dlatego serial fabularny opowiadający o tej sprawie był tak wyczekiwany, ponieważ produkcja może pozwolić nam spojrzeć na niektóre wydarzenia z jeszcze innej perspektywy. Pierwsze odcinki zdecydowanie to robią, ponieważ “Schody” od HBO nie są tylko próbą ukazania dwóch (lub więcej) wersji wydarzeń z feralnej nocy, ale także pewna analiza tego, co działo się w tej rodzinie. Daleko jej było do modelu tradycyjnej rodziny ze względu na byłe związki dwójki partnerów. W serialu dość szybko przekonujemy się, że nie była to taka sielanka, jaką próbowano pokazać w sądzie. Co więcej, fakty potwierdziły to lata temu, gdy niektórzy członkowie rodziny stanęli po stronie prokuratury oskarżającej Petersona o morderstwo, podczas gdy część dzieci Michaela broniło mężczyzny na wszelkie sposoby.

Twórcy świetnie rozwiązali kwestię chronologii, ponieważ następujące po sobie zdarzenia z nocy śmierci Kathleen i następnie dni przeplatane są wydarzeniami z przeszłości. Dzięki temu na bieżąco poznajemy kulisy życia rodzinnego Petersonów i całość jest znacznie bardziej dynamiczna. Gdybyśmy w tych odcinkach śledzili ich losy na przestrzeni trzech miesięcy, to zapewne mało kto dotrwałby do finału serii. Colin Firth wypada znakomicie jako Michael Peterson. Jest równie osobliwy przed kamerą, bez problemu rozpoznajemy charakterystyczne odzywki i zachowania Michaela, które przygotował aktor i nawet nieco inna aparycja (głównie wzrost) nie wpływa negatywnie na wiarygodność jego występu. Warto zwrócić też uwagę na pracę Toni Collette, która sprawia, że nareszcie mamy szansę poznać bliżej Kathleen. Siłą rzeczy nie widzieliśmy jej na zbyt wielu nagraniach w dokumencie, więc jest to wyjątkowa okazja do przyjrzenia się jej z bliska. Możemy być pewni, że część zdarzeń została udramatyzowana lub stworzona na potrzeby serialu, ale jej zachowanie odpowiada temu, co udało nam się dowiedzieć na temat Kathleen z zeznań i wywiadów.

Odtworzenie domu Petersonów oraz innych znanych z dokumentu lokalizacji powoduje, że całość staje się niezwykle wiarygodna. Dbałość o szczegóły to jedna z charakterystycznych cech produkcji HBO i tutaj ponownie mamy tego przykład. Pod względem realizacyjnym serialowi trudno jest cokolwiek zarzucić, choć dostrzegalny jest brak próby eksperymentowania przez reżyserów – to prawidłowo wykonana praca, dzięki której forma nie przerasta treści. Brakuje jednak chyba odpowiedniej warstwy muzycznej, która w “Schodach” Netfliksa budowała napięcie i atmosferę. Tutaj akcenty rozłożone są w inny sposób i mogło być to celowe, ale zdecydowanie serialowi brakuje mocnej ścieżki dźwiękowej, która w pewien sposób mogłaby go zdefiniować.

Co istotne, “Schody” HBO nie starają się wprost dowieść winy lub niewinności Petersona. Podawane w wątpliwość są obydwie możliwości, ponieważ mnóstwo argumentów leży po stronie morderstwa oraz nieszczęśliwego wypadku. Jeśli ktokolwiek liczył na to, że autorzy fabuły opowiedzą się po jednej ze stron, to w “Schodach” tego nie znajdziemy i była to bardzo właściwa decyzja, ponieważ sprawa budzi mnóstwo emocji i chyba nigdy nie otrzymamy jasnej odpowiedzi.


VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej: 

(1729)