Powrót

Recenzja: “Silos” to jeden z najlepszych seriali, jakie możesz teraz obejrzeć. Wiemy to po 1. sezonie

Dostęp do hitów Apple TV+ takich jak "Silos" znów będzie droższy

Nieczęsto oglądamy seriale, które pomimo powolnego tempa są w stanie nas tak mocno zaangażować i wciągnąć w seans. “Silos” na Apple TV+ zdołał uczynić właśnie to, chociaż nie jest to najeżony akcją tytuł, lecz najważniejsze są tu postacie i tajemnice, które powoli z nimi odkrywamy. Nadchodzący 2. sezon na pewno wzbudzi ogromne emocje, bo finał 1. serii był nie lada wydarzeniem!

Podsumowujemy 1. sezon znakomitego serialu “Silos” na Apple TV+

Bardzo ciekawa struktura, bazowanie na książce, ale nie do końca wierne przenoszenie jej na ekran i fantastyczna obsada. Właśnie tak można w skrócie opisać “Silo” – serial, który w momencie ukazania się pierwszego zwiastuna od razu zwrócił na siebie uwagę. Na przestrzeni 10 odcinków bliżej poznaliśmy silos, wewnątrz którego żyć ma cała ocalała populacja. Dla niej granice podziemnych korytarzy to krańce znanego świata. Nikt nie pamięta już tego, jak świat wyglądał przedtem, choć są pewne pogłoski i informacje o tym, co działo się zanim ludzkość przeniosła się do podziemi.

Odgórne regulacje wielbią jednak twórców silosa oraz odcinają się grubą kreską od tego, jak wyglądała wcześniej rzeczywistość. Przedmioty, które przypominają o czasach wcześniejszych są zakazane i tylko wyjątkowa zgoda najwyższych władz umożliwia ich zatrzymanie do użytku własnego. Cała technologia, z której korzystano przed laty jest niedostępna i zabroniona, dlatego w silosie życie nie przypomina tego, jak rozwinięta była cywilizacja przed wielką zmianą. Co więcej, historia silosa pełna jest zagadkowych wydarzeń i wielkiej rewolucji, po której zapanował ład i porządek. Tylko czy nie jest on wyjątkowym, pod tym względem, miejscem?

Juliette Nichols, grana przez Rebekkę Ferguson, nie spodziewała się, że będzie kiedykolwiek pełnić rolę szeryfa w swojej społeczności, ale ta pozycja daje jej nowe możliwości. Nie bez przyczyny znalazła się jednak na tym miejscu, ponieważ jej poprzednik chciał, by kobieta dysponowała szansą na odkrywanie sekretów i wyjawienie ich pozostałym. To wszystko prezentowane jest krok po kroku, bez pośpiechu i podkręcania akcji sztucznymi efektami. Sama atmosfera silosa, czyli wrażenie jakie robią nas wnętrza, jest na tyle enigmatyczna i ciężka, że czujemy lekki dyskomfort podczas seansu.

Chwilami trudno jest oprzeć się temu niepokojowi, który prawdopodobnie już nawet nie towarzyszy mieszkańcom silosa. My czujemy się nieswojo, a na dodatek co rusz dowiadujemy się, że cała struktura społeczeństwa i jego otwartość są pozorami i będą wystawiane na ciężką próbę. “Silos” w sporym stopniu wykreowano na ekranie komputera, gdyż przygotowanie takiej scenografii wiązałoby się z gigantycznymi wręcz kosztami i zajęłoby mnóstwo czasu, ale nawet wygenerowane na komputerze tła i wnętrza nie rażą w oczy. Może czasami zauważymy pewne powtórzenia czy delikatne niedociągnięcia, ale są one po prostu wiarygodne, a twórcy potrafią nas oszukać.

Analogicznie sytuacja wygląda w przypadku postaci, wśród których trudno znaleźć osoby, którym moglibyśmy zaufać. Kilka zwrotów akcji powoduje, że jesteśmy faktycznie zaskoczeni wyborami niektórych bohaterów, ale z drugiej strony potrafimy je umotywować, bo argumenty stojące za takimi decyzjami są dość konkretne. Spójność, konsekwentność i odpowiedni rytm serialu powoduje, że “Silos” przyciąga przed ekran od pierwszych chwil każdego odcinka i nie pozwala odejść do samego końca. Duży wpływ na to ma obsada, bo oprócz wspomnianej Ferguson, mamy szansę zobaczyć takiej gwiazdy, jak Rashida Jones, Tim Robbins, Harriet Walter, Common czy mniej znanych, ale znakomicie sprawdzających się aktorów: Iain Glen, David Oyelowo i Chinaza Uche. Ich obecność znacząco wpływa na odbiór serialu, ponieważ wspólnie zdołali zbudować pewną narrację i wykreować nastrój, który nam się udziela.

Tego typu seriale określane są mianem slow burn, czyli charakteryzują się niespiesznym tempem akcji i efektem sporej satysfakcji po zakończeniu seansu całości. Wśród takich produkcji znajdują się “Detektyw”, “Dark”, “Better Call Saul” czy “Rozdzielenie”. “Silos” również nie pędzi na złamanie karku, przez co niektórym widzom może wydać się nudny lub nużący. Gusta są różne, ale obiektywnie rzecz biorąc twórcy “Silosa” zdołali znakomicie wykorzystać (namiastkę) materiału źródłowego i napisać historię, która rzeczywiście absorbuje. Finał sprawia, że przez ostatnie kilka(naście) minut jesteśmy na wdechu wyczekując, co spotka główną bohaterkę.

Wrażeń dodaje też znakomita ścieżka dźwiękowa autorstwa Atli Orvarrsona, która w tle buduje napięcie i delikatnie, acz umiejętnie manipuluje nami podczas seansu. Dużym atutem serialu jest także to, że serial dostępny jest na Apple TV+, gdzie możemy liczyć na wspaniałe warunki do seansu na odpowiednim sprzęcie. Pomimo częstego bywania w niedoświetlonych pomieszczeniach, obecność Dolby Vision sprawia, że cienie i mało widoczne części scen są właściwie zaprezentowane. Każdy odgłos silosa, głosy i muzyka świetnie rozchodzą się po pomieszczeniu, bo Dolby Atmos sprawia, że przenosimy się do wnętrza tej podziemnej konstrukcji.  Wysoki bitrate i 4K dopełniają całości, bo paleta barw i skomponowane ciekawie kadry wyglądają znakomicie na dużych i dobrych ekranach. Panele OLED wręcz lśnią przy tego rodzaju produkcjach.

Na pewno niektórzy będą zdziwieni, że cały pierwszy sezon powstał na zaledwie części pierwszej i elementach z drugiej powieści trylogii “Silos”, ale to tylko pokazuje jak dużo materiału nie zostało wykorzystane i jaki potencjał posiada ten serial na przyszłe sezony. Wiemy, że powstanie drugi, ale skoro w pierwszym tak zręcznie poradzono się z ogromem materiału i przełożono go na historię na ekranie w odcinkach tak dobrze, to chyba nie powinniśmy mieć żadnych obaw o kolejne. Oglądajcie “Silos”, bo to może być najlepszy serial tego roku.


Filmy, seriale, VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:

(5527)