Mało satysfakcjonująca oglądalność? A może zbyt niskie oceny krytyków? Czasami pokrywają się też z nimi opinie widzów, które nie są zbyt przychylne kolejnemu filmowi z rzędu? Netflix cały czas walczy z łatką, która obecna jest niemal od samego początku obecności platformy na rynku produkcji oryginalnych. “The Gray Man” jest następnym kosztownym przykładem tego, że Netflix powinien zastanowić się nad tym, jak dystrybuuje swoje filmy.
- PRZECZYTAJ TAKŻE: Nowe filmy i seriale w HBO Max na drugą połowę sierpnia – są daty premier! 2 potężne hity już za moment!
Netflix sam jest winny swoich kłopotów. Co będzie dalej z protoplastą modelu VoD?
Z czego słynie Netflix? Z niezawodnej infrastruktury, szerokiego katalogu i błyskawicznych premier oraz binge watchingu. To właśnie obecność seriali w tym serwisie oraz jednoczesne premiery wszystkich odcinków nowego sezonu tego samego dnia sprawiły, że wiele osób przywykło do wydłużonych (nocnych) seansów całych serii. Gigant streamingu zrewolucjonizował branżę, która musiała się w początkowej fazie działalności dostosować do tych warunków, ale później kolejni gracze delikatnie odsuwali się od takiej strategii. Apple TV+, Prime Video oraz Disney+ daje nam kilka odcinków na początek, a później każdy następny aż do finału pojawiają się co tydzień. HBO nie zrezygnowało ze swojego cotygodniowego modelu (oprócz kilku pojedynczych przypadków, w tym “Ślepnąc od świateł” jako jedyne w Polsce), natomiast Netflix zaczął rozbijać sezony na dwie części, by dać twórcom więcej czasu i zatrzymać subskrybentów na dłużej.
W przypadku filmów dostępna jest tak naprawdę tylko jedna strategia, gdy mówimy o premierach online. Film albo się pojawia w serwisie VoD, albo nie. Hybrydowe debiuty, czyli wcześniejsza obecność w kinach, a później online to pojedyncze przypadki, do których dochodziło także w Polsce, ale niestety tę praktykę zaniechano. Co więcej, filmy Netfliksa pojawiały się tylko w kinach studyjnych, co nie pozwalało dotrzeć z nowymi tytułami do większości widzów przyzwyczajonych do wizyt w multipleksach. Gdyby Netflix miał w swoim portfolio tylko te nieduże i festiwalowe filmy, pokroju “Psich pazurów”, to w pełni rozumiałbym ich plan działania, ale skoro dość regularnie dostajemy hollywoodzkie blockbustery jak “Bright” (będący pierwszą tak dużą produkcją oryginalną NF) “Czerwona nota”, “6 Underground”, “Tyler Rake: Ocalenie”, “The Old Guard” czy najnowszego “The Gray Man”, to przecież one aż proszą się o co najmniej dwu- lub trzytygodniową obecność w kinach na dużym ekranie.
Za sztandarowy przykład tego, jak warunki w jakich oglądamy film wpływają na jego odbiór, zawsze podajemy 8. część “Szybkich i wściekłych”, która po raz kolejny przekroczyła granice absurdu. Przykłady nielogicznych i mało prawdopodobnych działań bohaterów oraz zdarzeń można by mnożyć bez końca, a dodatkowo efekty specjalne miejscami naprawdę nie przystawały do poziomu i rozmachu filmu. A mimo to wielu widzów opuszczało salę kinową w świetnym humorze, bo pomijając wymienione wady była to dla nich niezła frajda. Skoro “Fast & Furious” byli w stanie się obronić, to czemu filmy Netfliksa nie mogą?
Bo oglądamy je na telefonach, tabletach, laptopach i (niedużych) telewizorach bez odpowiedniego nagłośnienia, a często rozmawiając z innymi, przygotowując obiad, grając w coś na innym urządzeniu lub klikając na Messengerze. Te produkcje po prostu nie mają szans do nas dotrzeć, bo warunki, w jakich zobaczyliśmy “Szybkich i wściekłych” sprawiły, że większość (głupiutkich) scen zrobiła na nas wrażenie rozmachem i hukiem/dźwiękiem, a przymusowe odcięcie od rozmów i telefonów pozwala bardziej naturalnie i w większym stopniu zaangażować się w daną historię.
Nie napiszemy, że którykolwiek z wymienionych powyżej filmów Netfliksa powinien zgarnąć dziesiątki statuetek, w tym Oscary, ale część z nich nie została potraktowana sprawiedliwie przez widzów. Jakie wrażenie na osobie oglądającej tę produkcję w podróży pociągiem czy tramwajem na smartfonie może zrobić film akcji, gdzie to właśnie eksplozje, pościgi, wymiany ognia i walka wręcz są najważniejsze? Nawet na ponad 6 calach niemożliwe jest w pełni docenienie i dostrzeżenie wszystkiego, co przygotowali twórcy filmu, o odpowiednim nagłośnieniu nie wspominając, chyba że regularnie korzystacie z topowych słuchawek obsługujących dźwięk przestrzenny (np. Spatial Audio) – ale i wtedy ważne jest to, co dzieje się dookoła i czy nie wpływa na odbiór filmu.
Nie możemy udawać, że takie czynniki nie mają znaczenia. Netflix próbował wielokrotnie z obecnością jego filmów w kinach, ale nadrzędnym celem była obecność filmów na festiwalach, dlatego “Historię małżeńską” czy “Irlandczyka” oglądaliśmy na dużym ekranie. Notabene ten drugi wcale nie wydawał się taki długi w kinie i wręcz mieliśmy ochotę na jego powtórkę, a to przecież 3,5-godzinna produkcja! Czy Netflix może lub powinien coś zmienić? Jak najbardziej i możliwości są dwie. Albo dwa tygodnie przed wejściem do serwisu pokazywać swoje najgłośniejsze filmy w kinach, by widzowie mieli okazję doświadczyć ich we właściwych warunkach i przekazać swoje zdanie znajomym, albo wprowadzać je jednocześnie na VoD i do kin. Tylko wtedy warte setki milionów dolarów produkcje otrzymają traktowanie, na jakie zasługują i kręcone z myślą o zadowoleniu widza produkcje dostaną szansę, by faktycznie dotrzeć do widowni. Bez tego Netfliksowi będzie bardzo trudno o przychylność widzów, ponieważ nawet najlepszy film obejrzany w byle jakich warunkach nie będzie w stanie się obronić, jeśli ktoś poświęci mu ułamek swojej uwagi i zobaczy urywki akcji. Te słabsze produkcje będą natomiast bardzo niesprawiedliwie traktowane przez widownię, co najważniejsze, w porównaniu do pozostałych “akcyjniaków” trafiających do kinowych repertuarów.
VoD i serwisy streamingowe – przeczytaj więcej:
- Co za tydzień z Disney+ w Polsce! Między innymi nowy hitowy seriale Marvela! Co oglądać i kiedy?
- Film o jednej z największych katastrof XXI wieku – premiera w kinach! Pokaże szokującą prawdę? Zwiastun
- Kolejny wielki film zmierzający do HBO Max skasowany? Tego już chyba będzie za wiele
- 5 super nowości na Netflix! Idealne na weekend i wieczór – jaki film lub serial warto teraz obejrzeć?
- Disney+ zaskakująco wyprzedziło… Netfliksa! Nowy lider rynku VoD?
(582)