Powrót

Czy coś mnie jeszcze przekona do powrotu do linearnej telewizji?

Ostatnio podczas wizyty u teściowej przeżyłem prawdziwy, kilkugodzinny koszmar. Powodem traumatycznego przeżycia nie była przesolona zupa, tylko zwykła, linearna telewizja. Momentalnie przypomniałem sobie, czemu nie mam jej w domu.

Linearna telewizja… taka fajna?

Pamiętam, jak najdalej parę lat temu wróciłem do domu z nowym, gigantycznym (jak na tamte czasy) telewizorem Samsung UE46D8000. Telewizor był wypchany po brzegi nowościami, o których się wcześniej nie śniło – 3D, Smart TV, wgniatający w fotel obraz Full HD i naprawdę cieniutkie ramki. Kosztował fortunę, ale służy do dziś – zatem było warto, mimo – jak się potem okazało – ogromnej ilości mankamentów.

Tak wielki ekran zasługiwał jednak na coś więcej, dlatego w krótkim czasie po zakupie pod nim zagościł dekoder telewizji “n”. Mówcie, co chcecie, ale wówczas miałem wrażenie, że mam nieograniczone możliwości telewizji. Setki kanałów, PVR i wiele więcej! Nic tylko siedzieć i oglądać.

Życie szybko to zweryfikowało

Po pierwsze – cóż, rutyna dnia codziennego udowodniła, że na tę telewizję wcale nie mam tak dużo czasu, jakbym tego chciał. W efekcie notorycznego korzystania z PVR i tak nie zawsze oglądałem to, co bym chciał. Powody były różne – czasem leciały dwa programy naraz, czasem zapomniałem nastawić albo zwyczajnie zapomniałem, że coś nagrałem. Gdy zatem na rynku polskim zaczęło się więcej dziać w temacie łączenia się platform cyfrowych oraz zmian w kablówkach, uznałem, że to dobry moment… by zewnętrznego dekodera się pozbyć. Tydzień później wysiadła mi antena dachowa (DVB-T) i tak przygoda z linearną telewizją się zakończyła.

Nastąpiła era VOD

Najpierw skromnie – Player.pl (wtedy znany jeszcze jako TVNPlayer), iPla oraz VOD. Wszystko jako apki w moim Smart TV. Potem oferta powiększyła się o wchodzącego wówczas Netflixa do Polski. Dopiero wizyta u teściowej uwypukliła mi, jak serwisy streamingowe strasznie zmieniły moje życie i komfort oglądania produkcji w porównaniu do takiej naziemnej telewizji cyfrowej.

Płacąc niewielkie kwoty za abonamenty, mogę przebierać w ogromnych katalogach filmów. Player, HBO, Netflix czy nawet Amazon Prime dają mi dostęp do ulubionych filmów i seriali, gdzie tylko chce i o której tylko chcę. Tak wiem, nie piszę nic odkrywczego, ale gdy w niedzielne przedpołudnie stawiłem się na rodzinnym obiadku i siedząc na kanapie chwyciłem za pilot, poczułem się jakbym cofnął się o dekadę, albo i więcej!

Jakość obrazu i dźwięku ma znaczenie!

Musimy też pamiętać o jakości obrazu, która w przypadku serwisów wideo jest lata świetlne przed zwykłą, linearną telewizją. Filmy czy seriale oglądamy w najwyższej jakości 4K Ultra HD z nowoczesnym systemem HDR oraz HDR Premium jak Dolby Vision. Są to elementy, które sprawiają, że obraz przypomina dużo bardziej ten realny. Dźwięk często podawany jest w Dolby Atmos a nie zwykłym, starym 5.1. W telewizji natomiast panuje nadal naciągane HD a wiele kanałów w naziemnej telewizji cyfrowej jest ciągle w SD co jest istnym koszmarem. Trzeba przyznać, że głównie nc+ stara się być na czasie i nadal podtrzymywać jakość obrazu w tym kraju poprzez wprowadzenie np. Canal+ 4K Ultra HD. Czy to wystarczy? Pewnie właśnie dzięki temu przetrwają najdłużej bo ciągle ktoś dba o fanów jakości obrazu i dźwięku. Mają też cały czas bardzo nowoczesny dekoder, który wedle przecieków ma za moment wspierać jeszcze więcej serwisów wideo łącznie z Netflix. I to jest właśnie doskonała droga by przetrwać na tym trudnym rynku. Jednak patrząc na kablówki, Polsat czy inne pomysły, nie wróżę tutaj długiego życia.

Czy można poprawić telewizję linearną?

Telewizja linearna ma oczywiste wady takie jak chociażby brak wpływu na to, co oglądam. Dziś nie wyobrażam sobie, że siadam o wyznaczonej przez kogoś porze przed ekran, żeby obejrzeć to, co mi ktoś narzuca. Dlaczego? I tutaj trafiamy do kolejnych problemów współczesnej telewizji.

Przede wszystkim – większość programów jest denna, płytka i nie niesie za sobą totalnie żadnej wartości (oczywiście to moja, skromna opinia). Tak, na VOD również jest ten sam problem jest tylko taka różnica, że tam mam wybór. Program, film czy serial mogę wyłączyć po kilku minutach i w mgnieniu oka przełączyć się na coś zupełnie innego. Kiedy chcę. W telewizji tego nie ma – gdy propozycja nadawcy nie przypadnie mi do gustu, muszę potulnie czekać aż cały, często półtoragodzinny (albo więcej) program dobiegnie końca.

Temat reklam…

Jeszcze gorszym jest ilość reklam, którą mi serwują. I tak w jednym bloku dowiaduje się o pastylkach na rozwolnienie dla psa, by zaraz potem miła pani wytłumaczyła mi, co mam łyknąć, by mieć świeży oddech i pozbyć się zaparć. To wszystko oczywiście na zupełnie innych poziomach głośności. Zatem jeśli oglądam akurat film całkiem cicho, to reklama tych pastylek na zaparcia uderzy mnie z wielkim hukiem by reklama czekoladek znów była wyjątkowo cicho.

To co jednak mnie najbardziej uderza, to brak profilowania tych reklam. Linearna TV nie ma możliwości zbierania danych na temat swojego użytkownika, zatem serwuje te bzdurne reklamówki zgodnie z zasadą: kto zapłacił więcej. Tymczasem byłbym w stanie je znieść, gdyby były personalizowanie. Chociaż nie, w sumie nie mógłbym ich znieść, bo przecież na platformach wideo mogę je wyłączyć. Ups. A wiem, że istnieją sposoby by tym zarządzać w klasycznej telewizji poprzez dekoder. Jednam nikt w tym kraju do dziś nie pochylił się nad tym tematem. Szkoda.

O jakości obrazu pisałem już wyżej. Bez Ultra HD, bez 4K, bez HDR do którego już od dawna przyzwyczaiły nas serwisy jak Netflix czy Player nie widzę przyszłości zwykłej telewizji. A odbiorniki telewizyjne będą tylko nowocześniejsze z biegiem lat.

To wszystko są rzeczy oczywiste

Wszyscy tu jesteśmy “power userami”. Na co dzień korzystamy z ekranów o wysokich rozdzielczościach, łączach internetowych tak szybkich, że zrywają czapkę razem z głową oraz posiadamy po kilkanaście różnych abonamentów. Sęk w tym, że my cały czas jesteśmy mniejszością. Duża część ludzi nawet nie zdaje sobie sprawy z tego, jakie możliwości oferuje współczesna technologia. Z drugiej strony, nie wyobrażam sobie powrotu dziś do linearnej telewizji. Nie wiem, co musiałoby się wydarzyć bym chciał z własnej woli z niej skorzystać. Jest niepraktyczna, przestarzała w formie i w rozrywce i nie oferuje mi kompletnie niczego, czego dziś bym nie miał.

Nie dziwie się, że jej popularność spada. Jestem daleki od zwiastowania jej końca – to raczej proces zdecydowanie dalszy niż bliższy, ale nie mam wątpliwości, że tradycyjne stacje telewizyjne kiedyś wymrą. Muszą.

Możecie również u nas przeczytać:

(1952)